W hiszpańskiej ekstraklasie trudno znaleźć klub, w którym nie korzysta się z klauzul wykupu. To nic innego jak stosowany zapis w umowie umożliwiający graczowi zmianę pracodawcy w trakcie jej obowiązywania za określoną kwotę.
Piłkarz lub jego przedstawiciel, którym może być agent bądź prawnik składają depozyt odpowiadający zapisanej kwocie w siedzibie hiszpańskiej federacji piłkarskiej i dochodzi do transferu. Taką drogę obrał chociażby Manchester City, kupując Rodriego.
Chociaż to niemal obowiązek, zdarzają się wyjątki. Te odnajdziemy w Athletiku, ale jak się okazuje, od niedawna również w Sevilli.
Andaluzyjczycy w styczniu sprowadzili z Atalanty Papu Gómeza, a cała operacja wyniosła 5,5 miliona euro podstawy plus dodatkowe trzy miliony w formie bonusów (czyli mniej niż pierwotnie informowano). Atakujący podpisał umowę ważną do 30 czerwca 2024 roku z pensją na poziomie trzech milionów euro.
Według „Estadio Deportivo” szkopuł w tym, że w dokumentacji 33-latka na próżno szukać wspomnianej klauzuli wykupu. Wpływ na to ma wiek zawodnika i fakt, iż znajduje się on na ostatnim etapie swojej kariery. Niemniej na dzisiaj to jedyny zawodnik „Los Sevillistas” bez owego zapisu w kontrakcie.
Oznacza to, że każdy zainteresowany klub musi przeprowadzić tradycyjne negocjacje z przedstawicielem LaLigi i dopiero po spełnieniu jego oczekiwań, operacja może zostać sfinalizowana.
Pięciokrotny reprezentant Argentyny jak dotąd rozegrał w koszulce triumfatora poprzedniej edycji Ligi Europy pięć spotkań i raz wpisał się na listę strzelców.