Agent Eduardsa Visnakovsa: Transfer do Widzewa umożliwiły... dobre stosunki z Kazachami
2013-08-05 13:43:17; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Łotysz Eduards Visnakovs z prędkością francuskiego TGV został bohaterem i nowym ulubieńcem kibiców Widzewa Łódź. Z jego agentem, Michaiłem Lebiediewem porozmawialiśmy o kulisach transferu napastnika z Rygi.
Widział pan pierwsze dwa spotkania Visnakovsa dla Widzewa?
Oczywiście, ogladałem obydwa.
Eduards zaliczył niesamowity start w polskiej Ekstraklasie - dwa mecze, cztery gole, w dodatku dające sześć punktów. Można się było spodziewać, że tak szybko zaaklimatyzuje się w zespole?
Na pewno nie! (śmiech) Oczywiście znam Eduardsa od dziesięciu lat i wiem, że ma talent, obecnie jest już znacznie dojrzalszym piłkarzem niż jeszcze kilka sezonów temu, a jego umiejętności są znacznie wyższe, dlatego miałem pojęcie na co go stać. A że zaczęło się tak dobrze - to tylko lepiej dla niego.
Pan musi być tym bardziej zachwycony. Widzew to nie najbogatszy polski klub, tak naprawdę - jeden z biedniejszych w Ekstraklasie, a co za tym idzie, nie będzie stawiał wielkich przeszkód, gdy przyjdą jakieś poważne oferty z większych firm.
Ciężko o tym mówić po dwóch spotkaniach, na razie tłumaczę Eduardsowi, że przede wszystkim musi grać równo i strzelać nadal jak najwięcej. To bardzo inteligentny chłopak i nie podpala się swoimi premierowymi meczami. Ale to prawda, że czekamy na ofertę z jeszcze większego zespołu, do gry w którym ma się w Widzewie rozwinąć mój zawodnik.
23 lata to nie za późno na rozwój?
Na rozwój nigdy nie jest za późno. Widzi pan, znam go - jak wspominałem - już ponad dziesięć lat i gdy miał 18 lat i grał dla małego klubu FC Tranzits, było widać, że sporo mu brakuje do zostania zawodnikiem dużej klasy. Jednak sezon po sezonie, najpierw w Ventspilsie, później w Karagandzie, Eduards grał coraz mądrzej, coraz lepiej wykorzystywał nadarzające mu się okazje. I widzę, że on wciąż chce tej piłki się uczyć. Stąd też transfer do Polski.
Jakieś kluby już pytały o Visnakovsa? Po takim debiucie nie bylibyśmy zaskoczeni, gdyby tak było.
Kilka telefonów odebrałem, ale na razie to nic konkretnego. Ważne jest, by na razie Eduards w Widzewie pokazał na co go stać. A że jest w świetnym dla piłkarza wieku, ma 23 lata i jak widać dobrze mu się w Łodzi układa - nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze nie raz i nie dwa bardzo pomógł swojemu zespołowi w zdobywaniu ligowych punktów. A później odszedł za niezłe pieniądze.
Negocjacje z Widzewem nie były trudne ze względu na limity płacowe i zakaz transferowy nałożony na klub?
Nie, wszystko przebiegało całkiem sprawnie, Eduards wiedział, że chce grać w Polsce, spodobała mu się Łódź, a w Widzewie potrzebowali napastnika, więc pomogliśmy sobie nawzajem.
Jak to w ogóle możliwe, że Visnakovs przeszedł do Widzewa z Szachtiora Karaganda, skoro polski klub obowiązywał wspomniany zakaz?
To bardzo proste - Eduardsowi skończył się kontrakt w Kazachstanie, a że mamy dobre stosunki z klubem z Karagandy, to nie robili problemów, by najpierw mój zawodnik rozejrzał się za nowym klubem, a później ewentualnie, w razie niepowodzenia, negocjował nową umowę.
Oferta z Widzewa była jedyną, jaką otrzymał łotewski napastnik?
Nie, były także oferty z Rosji i Azerbejdżanu, jednak wspólnie zdecydowaliśmy, że jeśli Eduards ma kiedyś spróbować gry w mocnej lidze europejskiej, to Polska będzie dla niego najlepszym kierunkiem.