(Anty)futbolowa stolica
2013-07-31 22:19:32; Aktualizacja: 11 lat temuPiłka nożna to najpopularniejszy sport w naszym kraju. Największym miastem w Polsce jest Warszawa, więc oczywistym jest, że to tam, futbolu powinno być najwięcej. Niestety, to tylko założenia. Jak jest naprawdę?
- Widzi Pan. Za Gierka takich kolejek nie było. Pączki nie kosztowały pięć złotych jak teraz. A poza wszystkim, to Ja Panu powiem, że za komuny to w ogóle było lepiej. – zagadał do mnie mężczyzna w starszym wieku stojący w kolejce po pączki w Tłusty Czwartek.
- A co ja tam wiem… Nie żyłem w tamtych czasach, więc się nie wypowiadam. – odpowiedziałem, odwróciłem się do niego plecami i zagłębiłem się we własnych myślach.
Ta krótka wymiana zdań miała miejsce na początku tego roku, a najważniejszy jest w niej fragment o czasach komuny, którą niektórzy wspominają z uśmiechem na twarzy, ale większość nie chce wracać do tamtego okresu pamięcią, nawet na krótką chwilę.Popularne
Wchodząc jednak na stadion Gwardii czy Hutnika można mieć wątpliwości, czy rzeczywiście za Gierka nie było lepiej, przynajmniej, jeśli chodzi o futbol w stolicy. Trawa i chwasty wyrastające z trybun na obu stadionach i garstka kibiców siedzących na drewnianych ławkach, oglądających mecz na wyjątkowo miernym poziomie jest pewnego rodzaju symbolem, symbolem upadku piłki nożnej w Warszawie. Radni miasta, na czele z Hanną Gronkiewicz-Waltz chcą by stolica stała się miastem europejskim. Inwestując w kolejne drapacze chmur i II linię metra zapomniano o sporcie na wysokim poziomie, a zwłaszcza o piłce nożnej, która kiedyś była jedną z wizytówek Warszawy. Warto przypomnieć sobie sezon 75/76, kiedy to w I lidze występowali „Wojskowi, a na jej zapleczu grały Gwardia, Polonia i Ursus. Nijak ma się to z obecnymi rozgrywkami. Wiadomo, jest Legia, która posiada piękny stadion i potencjał, by stać się klubem dużego formatu, jednak poza nią jest przepaść, tfu, nie ma nic. Wygląda to śmiesznie, a zarazem bardzo niepokojąco, że w stolicy 38 milionowego kraju, która sama ma prawie 2 miliony mieszkańców nie ma dwóch klubów na szczeblu centralnym. Co więcej, jest to jedyny taki przypadek w całej Europie!
Umierając na oczach wszystkich – Polonia
Nawet jeden z najbogatszych Polaków, Józef Wojciechowski, żalił się, że miasto nie pomaga w finansowaniu „Czarnych Koszul”, a nawet utrudnia mu działania, życząc sobie bardzo wysokich kwot za wynajem stadionu przy ul.Konwiktorskiej. Opinie tego biznesmena można było bagatelizować, bo kilka milionów złotych w skali roku nie robiło mu większej różnicy. Prawdziwy problem zaczął się, kiedy JW odszedł, a klub przejął Ireneusz „Gołodupiec” Król. W ciągu niespełna roku sprawił, że Polonia stanęła na skraju bankructwa. Niestety jej sytuacją nie zainteresowało się miasto, które zamiast pomóc zasłużonej, ponad stuletniej drużynie, zdecydowało się wyrzucić w błoto kolejne miliony na wątpliwe inwestycje. „Czarne Koszule” nigdy nie dostały finansowego wsparcia od władz Warszawy, natomiast Legii ufundowano stadion. Czy w kluczowym momencie tak ciężko było wyściubić 10 milionów z budżetu, by uratować klub o ponad stuletniej historii? Polonia umierała na oczach wszystkich. Mimo wielu głosów znanych obywateli nie zwrócono uwagi na ten problem. To wręcz nie do pomyślenia, patrząc w jak innych miastach się klubom, by mogły funkcjonować na normalnych poziomie. Teraz Polonię czekają wyjazdy do Gąbina, Przasnysza i Chodakowa (dzielnica Sochaczewa) i powolna odbudowa swojej potęgi.
MKS POLONIA WARSZAWA
Sukcesy:
1.miejsce I liga (2) – 1945/46, 1999/00
2.miejsce I liga (3) – 1920/21, 1925/26, 1997/98
zdobywca: Puchar Polski (2) – 1951/52,1999/00
1/2 finału Pucharu Intertoto – 1998/99
Obecnie:
IV liga, grupa mazowiecka (północ)
Odbijając się od dna – Hutnik
"Rekordziści!" zakrzyknięto w polskich mediach, mówiąc o wyczynie piłkarzy Hutnika w sezonie 12/13. 18 zwycięstw, 0 remisów i 0 porażek przy bilansie bramkowym 188-0 rzeczywiście wygląda imponująco, ale w newsach o tym wyczynie często zapominano dodać, że chodzi o rozgrywki Klasy B. Mało, kto wspominał również, jaki jest powód gry „Dumy Bielan” na tak niskim poziomie. Historia ta jest dość ciekawa i symboliczna, więc warto ją przypomnieć. Otóż w sezonie 2011/2012 Hutnik występował w III lidze, z różnym skutkiem, ale generalnie tragedii nie było. Pewne utrzymanie po awansie z IV ligi, a w tle plany powrotu na szczebel centralny. Niestety klub nie otrzymał licencji. Powód? Oczywiście długi. I w tym miejscu powracamy do casusu Polonia. Tak jak to miało miejsce z tym warszawskim klubem, tak samo Hutnik nie otrzymał pomocy ze strony miasta. Bielany, jako dzielnica mogły wydać 220 milionów złotych. Ponad 5 milionów wydano na rozwój kultury fizycznej. III ligowy klub na swoje funkcjonowanie potrzebuje około 250 tysięcy złotych. Znów nasuwa się pytanie, czy niewykonalne była drobna pomoc finansowa? Teraz te pretensje nie mają kompletnie żadnego sensu. Hutnik rozpoczął od samego dna i powoli próbuje powrócić na należyte mu miejsce. Na razie uznawany jest za faworyta do awansu z ligi okręgowej.
Hutnik Warszawa
Sukcesy:
6.miejsce w II lidze – 1992/93
1/8 finału Pucharu Polski – 1991/92
7 sezonów w II lidze
Obecnie:
Liga okręgowa, grupa: Warszawa I
Gorzej być nie może - Gwardia
Przenieśmy się kilkadziesiąt lat wstecz, do czasów komunizmu właśnie. Rok 1973, 3 Października. Na boisko przy ul. Racławickiej wybiegają piłkarze w zielono-białych koszulkach. To Ferencvaros Budapeszt. Klub, który 74 krotnie stawał na podium węgierskiej ligi. W tamtych latach, naprawdę silna drużyna. „Gwardziści” nieprzestraszeni nazwą drużyny, pokonali Węgrów 2: 1 na oczach 9 tysięcy kibiców. Kto wtedy się spodziewał, że 40 lat później, stadion będzie gościł takie „sławy” jak: Amigos Warszawa, Amprel Nowa Wieś i rezerwy Perły Złotokłos. Tamte mecze z Węgrami to tak naprawdę kulminacja dobrej gry Gwardii. Na stadion na warszawskim Mokotowie przyjeżdżali również inni wielcy europejskiej piłki, którzy zostawiali odprawieni z kwitkiem. Wystarczy wymienić tylko kilka nazw: Bologna, PSV, Feyenoord. Niestety wraz upadkiem reżimu panującego w Polsce, powoli upadał też klub. Najpierw spadek do drugiej ligi, za kilka lat do trzeciej, później czwarta i nim się zorientowano Gwardia wylądowała w odmęcie piłkarskiego świata. Ciężko nawet znaleźć optymistyczne zakończenie, bo warszawski klub od kilku lat nie wychodzi poza A-klasę (7 poziom rozgrywek). Na dodatek inne sekcje zostają rozwiązywane. Boksu na Racławickiej już nie ma, a trenował tam sam Kliczko. Podobnie jest z innymi sportami. W tym całym bagnie zostali jedynie nielicznie kibice, którzy wciąż pamiętają o pojedynkach z europejskimi tuzami i marzą, by, choć namiastka złotego okresu powróciła.
WKS Gwardia Warszawa
Sukcesy:
wicemistrzostwo Polski - 1957
Puchar Polski - 1953/54
finalista Pucharu Polski - 1973/74
Obecnie:
Klasa A, grupa: Warszawa III
Praca u podstaw – RKS Ursus, Okęcie, Sarmata, Polonez, Drukarz, Olimpia, Marymont
Te trzy kluby szerzej opisane to najgłośniejsze przykłady upadku warszawskiego futbolu. Ale nie można zapominać o innych, mniej znanych drużynach, które również miały wpływ na rozwój całej polskiej piłki, wychowując wielu znakomitych piłkarzy, nawet Reprezentantów Polski. W Sarmacie zaczynał Maciej Jankowski i Krzysztof Dowhań (ceniony bardziej jako trener). Czasy gry w Polonezie dobrze wspominają Wojciech Kowalczyk, Piotr Rocki i Stanisław Terlecki. Na stadionie w parku Skaryszewskiego (Drukarz) pierwsze kroki stawiali bracia Żewłakowowie i Dariusz Dźwigała, a w Olimpii zaczynał utalentowany Patryk Mikita.
Niestety losy tych klubów z powodu braku pieniędzy bywały, lekko mówiąc, bardzo zagmatwane. Prawie każda z tych warszawskich drużyn przeżywała najgorsze momenty, włącznie z rozwiązaniem klubu (Sarmata, Polonez), a obecnie próbują powoli odbudowywać swoją markę. Z różnym skutkiem trzeba sobie powiedzieć szczerze.
Najbliżej prawdziwego futbolu jest RKS Ursus, który od kilku lat występuje w III lidze. Trzeba docenić ten sukces, bo wydawało się, że po 1998 roku, kiedy to fabryka traktorów „Ursus” przestała finansować drużynę, Ursus będzie czekać podobny los, co Hutnik.
RKS Okęcie, które w latach 60 i 70 ocierało się o drugą ligę, od 8 lat nie może wyjść poza 5. poziom rozgrywek. Nic nie zapowiada zmiany na lepsze.
Olimpia, Marymont, Drukarz i Polonez grają w niższych ligach. Ich sytuacja pewnie się nie zmieni, bo kluby postawiły na rozwój grup młodzieżowych i nie są zainteresowane większymi sukcesami sportowymi.
Sarmata powoli wraca do futbolowego życia. Przez kilka lat klubu nie było, a grunt, na którym znajdował się stadion wolskiej drużyny został sprzedany deweloperowi. W 2010 roku Sarmata został reaktywowany, a radni miasta odrzucili wniosek o budowę wieżowca i stadion oddano w należne ręce. Od kilku lat Sarmata wspina się po ligowej drabinie, a w sezonie 2013/2014 stanął na schodku oznaczonym numerem szóstym, czyli liga okręgowa. Dalsze awanse wydają się być realne.
Amatorka po obu stronach barykady.
Jak widać, piłka nożna w Warszawie jest na takim samym poziomie jak zachowanie władz miast wobec klubów, czyli totalna amatorka. I to właśnie brak jakiejkolwiek pomocy z ich strony trzeba podać za główny powód tak złej kondycji drużyn ze stolicy. Oczywiście nie tylko w Warszawie borykają się z takimi problemami. Czytelnicy z Poznania, Łodzi i innych większych lub mniejszych miast doskonale wiedzą, o czym mówimy. Niedawno na oczach wszystkich upadał ŁKS, teraz podobny los czeka Wartę. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność. Tak więc, sytuacja w stolicy to nic nadzwyczajnego, a jedynie prawdziwy obraz polskiej piłki, która - podobno - jest w rozkwicie.