Belg prowadził Legię do zwycięstwa. Mistrz Polski zlał lidera LOTTO Ekstraklasy
2016-11-18 23:54:02; Aktualizacja: 8 lat temuLegia Warszawa wygrała w hicie 16. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Piłkarze Jacka Magiery pokonali Jagiellonię Białystok 4:1, a aż trzy bramki padły w doliczonym czasie gry.
Pustki na większości ulic, zatłoczone okolice Stadionu Miejskiego w Białymstoku, a przy kasach i bramach wejściowych żółto-czerwona szarańcza. W piątkowy wieczór do stolicy Podlasia przyjechała Legia Warszawa, a to oznaczało jedno – wojnę na murawie i emocje do ostatniego gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego.
Kluczowy pierwszy kwadrans
Fani białostockiej drużyny od dłuższego czasu szykowali się na ten mecz jak na piłkarskie święto. „Wojskowi” nie są mile widziani w tym rejonie Polski i na te rywalizacje szykują się wszyscy – od najmłodszych gołowąsów po doświadczonych stadionowych Januszy. Jednak w pierwszej części gry wszyscy zgromadzeni na stadionie przy ulicy Słonecznej (mecz odbył się bez udziału kibiców) musieli przełknąć pierwszą – i nie ostatnią - gorzką pigułkę. Ich drużyna zeszła na przerwę ze stratą jednego gola, a w jej grze brakowało dawnego polotu i zaangażowania.Popularne
Mistrzowie Polski nie najlepiej zaczęli obecny sezon LOTTO Ekstraklasy. Po słabych wynikach posadę stracił Besnik Hasi, w stołecznym klubie powoli zaczęło się palić, a Jacek Magiera objął fotel trenera Legii w momencie, kiedy płomień z pokoju szkoleniowca doszedł już do szatni. Największym mankamentem stołecznej drużyny – zwłaszcza na wyjazdach – były szybko tracone bramki i Michał Probierz powinien wykorzystać tę słabość przeciwnika. Zwłaszcza, że jego podopieczni potrafią szybko strzelać gole. Natomiast gospodarze zaczęli tak, jakby ich trener postawił na taktykę: „lepiej nie budzić lwa”. „Żółto-Czerwoni” grali blisko siebie, wszyscy piłkarze dbali o dyscyplinę taktyczną, ale w ataku brakowało zdecydowania i efektywności. W ten sposób Legia w spokoju przetrzymała ten problematyczny początek i zadawała kolejne ciosy.
Stałe fragmenty gry
Kolejną rzeczą, która pozytywnie zadziałała u mistrzów Polski były stałe fragmenty gry. Legia jak dotąd straciła najmniej goli z akcji, Arkadiusz Malarz najczęściej wyciągał piłkę z siatki po dośrodkowaniach ze stojącej piłki, a w piątkowy wieczór to goście z Warszawy przeważali w tym elemencie. W pierwszej połowie piłkarze Jacka Magiery oddali na bramkę Kelemena cztery strzały i objęli prowadzenie właśnie po pomysłowym rozegraniu rzutu rożnego.
Stracony gol zmusił gospodarzy do ataku, który nastąpił w drugiej części spotkania. Podopieczni Michała Probierza ochoczo wbiegli na murawę stadionu, ale pomysły na pokonanie Malarza skończyły się już po godzinie gry. Chwilę wcześniej Przemysław Frankowski umieścił piłkę w siatce gości, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Po tej akcji zawodnicy Jacka Magiery nie pozwolili rywalowi uwierzyć w siebie i podkręcili tempo, które może nie było zawrotne, ale i tak zabójcze dla gospodarzy.
Największym problemem białostoczan była centralna strefa gry, gdzie nie dawali sobie rady z dynamicznymi środkowymi pomocnika, którzy swobodnie rozgrywali piłkę i kreowali sytuacje pod bramką Kelemena. Na największą uwagę zasługuje znakomity występ Vadisa Odjidja-Ofoe, który swą postawą przyćmił swojego rywala Konstantina Vassiljewa – bezradnego w obliczu agresywnego i krótkiego krycia „Wojskowych” zaraz po przejęciu piłki przez Jagę. Legia praktycznie przez całe spotkanie kontrolowała przebieg wydarzeń na murawie, a przyśpieszanie gry w odpowiednim momencie i rewelacyjne kombinacje podań okazały się zabójcze dla „Żółto-Czerwonych”.
Piątkowy mecz w Białymstoku z pewnością nie dostarczył odpowiedzi, która z drużyn zdobędzie końcowe trofeum, ale na pewno utwierdził w przekonaniu wszystkich tych wątpiących w liderowanie Jagiellonii. Piłkarze Jacka Magiery przyjechali na wrogi teren, z każdą minutą lepiej prezentowali się na boisku i finalnie to Legia wykorzystała słabość przeciwnika i pewnie go pokonała. Trafnie określił to komentujący ten mecz Tomasz Wieszczycki: „Jagiellonia jest dziś skuteczna tylko w wyrzucaniu piłki z autu”. Brutalna, aczkolwiek prawdziwa puenta tego spotkania.
Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa 1:4 (0:1)
Bramki: Romanczuk (90+’) - Guilherme (39’) Odjidja-Ofoe (69’), Prijović (90’), Kucharczyk (90+’)
Jagiellonia: Kelemen [2,5] – Grzyb [3], Runje [2,5], Guti [2,5], Tomasik [3,5] – Romanczuk [3], Góralski [3] (57’ Szymański [2]) – Frankowski [2] (74' Mystkowski), Vassiljev [2] (57’ Świderski [2]), Chomczenowski [3] – Cernych [2,5]
Legia: Malarz [3] – Bereszyński [3,5], Rzeźniczak [3,5], Pazdan [4], Hlousek [3,5] – Kopczyński [4], Guilherme [4,5], Odjidja Ofoe [5] – Kazaiszwili [3] (66’ Kucharczyk [3,5]), Nikolić [3] (77’ Prijović), Radović [4]
Żółte kartki: Góralski, Mystkowski - Kopczyński
Sędzia: Bartosz Frankowski [4]
Widzów: 18 765
Plus meczu Transfery.info: Vadis Odjidja-Ofoe (Legia Warszawa)