Były mistrz Anglii rusza po następny tytuł. Tyle że o półkę niżej

2023-08-05 12:27:08; Aktualizacja: 1 rok temu
Były mistrz Anglii rusza po następny tytuł. Tyle że o półkę niżej Fot. LD Media UK / Shutterstock.com
Filip Hołdakowski
Filip Hołdakowski Źródło: Transfery.info

Już jutro Leicester City rozpocznie kolejną walkę o tytuł mistrzowski. Niestety, chodzi jedynie o rywalizację w Championship, co jest konsekwencją niespodziewanej relegacji w poprzednim sezonie.

Fatalny był to sezon „Lisów” w Premier League. W zasadzie zaczęło się już od samego początku, a ściślej mówiąc od sprzedaży Wesleya Fofany do Chelsea i Kaspera Schmeichela do Nicei.

Transfer Francuza dało się zrozumieć. Fofana był za dobry na Leicester, a plotki o jego potencjalnym odejściu krążyły już wcześniej. Co więcej, klub zapewnił sobie ogromny zastrzyk gotówki (80 milionów euro), co było niezbędne w związku z trapiącymi go problemami finansowymi. Dzięki temu udało się podreperować budżet, choć wiele na transfery już nie zostało.

Absurdalny wydawał się natomiast transfer Schmeichela. Duński bramkarz był wieloletnim bohaterem klubu z King Power Stadium. Pomógł mu awansować do Premier League, miał ogromny udział w zdobyciu mistrzostwa w 2016 roku, a przede wszystkim zawsze dawał dużo jakości. Tymczasem Leicester puściło go do Francji za przysłowiową paczkę frytek. I decyzja ta okazała się brzemienna w skutkach.

Już na początku sezonu jego zastępca Danny Ward pokazał, na co go stać, a właściwie - na co go nie stać. Momentami wyczyniał takie rzeczy, że głowa mała. Dawał się lobować sprzed pola karnego, zupełnie odsłaniał róg bramki albo, brzydko mówiąc, po prostu „puszczał szmaty”. Nie pomagała też obrona „Lisów”, gdzie wyraźnie brakowało jakości. Konsekwencje były takie, że rozpoczęli sezon od remisu i sześciu porażek z rzędu. Bilans bramkowy? Dziesięć strzelonych goli i aż 22 stracone, za sprawą kolejnych porażek 2:4, 2:5 i 2:6.

Po takim starcie nie jest łatwo się podnieść i Leicester nie podołało. Zdarzały im się lepsze momenty - przed Mundialem, a potem na przełomie stycznia i lutego. By pozaklejać dziury, zimą sprowadzono trzech nowych piłkarzy, ale i tak skończyło się spadkiem. W kwietniu Brendana Rodgersa zastąpił na stanowisku Dean Smith, który tylko dokończył dzieła zniszczenia. Pomimo zwycięstwa w ostatnim meczu sezonu z West Hamem, „Lisy” musiały uznać wyższość Evertonu i z opuszczonymi głowami usunąć się z pola bitwy.

Na szczęście dla kibiców z King Power Stadium nowy sezon oznacza nowe rozdanie. W Championship Leicester będzie zdecydowanym faworytem, by sięgnąć po tytuł mistrzowski. Wielu spadkowiczów pozostało w klubie. Z głośniejszych nazwisk odeszli James Maddison, Harvey Barnes i Youri Tielemans, ale tego akurat można było się spodziewać. W zamian „Lisy” otrzymały pieniądze, by załatać dziury, a dodatkowo jeszcze zainkasowały tak zwane „parachute payments”, czyli pieniądze, które mają na celu pomóc byłym klubom Premier League odbudować się finansowo po spadku.

W Leicester udało się przywrócić radość kibicom ambitnym oknem transferowym. Przede wszystkim zakupiono Harry'ego Winksa i Conora Coady'ego, którzy spokojnie mogli mierzyć wyżej niż Championship. Do klubu dołączył też w końcu nowy golkiper - Mads Hermansen z Brøndby IF, a także napastnik z Ligue 1 - Stephy Mavididi.

Na papierze skład Leicester City wygląda więc nieźle, a poprowadzi go również nie byle kto. Enzo Maresca odbył szkolenie pod wodzą Pepa Guardioli, a dobrze wiemy, jak prezentują się uczniowie hiszpańskiego szkoleniowca. Xavi pewnie zdobył mistrzostwo Hiszpanii z Barceloną, a Vincent Kompany szturmem wziął Championship, prowadząc Burnley. Czyżby Włoch miał pójść w jego ślady?

Jest to wielce prawdopodobne, a bukmacherzy tylko potwierdzają przewidywania kibiców. Wyraźnie stawiają Leicester na pozycji faworyta do końcowego triumfu w Championship. Z tym że liga ta jest bardzo nieprzewidywalna i na dobrą sprawę w ciągu 46 kolejek wszystko może się zdarzyć.

Leicester City rozpocznie ligowe zmagania jutro o godzinie 13. Na King Power Stadium zmierzy się z Coventry City, czyli finalistą ubiegłorocznych play-offów o awans do Premier League.