Co w życiu, to w FM-ie
2012-03-15 14:15:22; Aktualizacja: 12 lat temuNie macie chwilami wrażenia, że jak gracie w Football Managera, przenosicie się w tę wykreowaną rzeczywistość i stajecie się drugim sir Alexem Fergusonem, to coś jest w tym dziwnego?
Bo ja od zawsze zastanawiam się, jak to jest możliwe, że zwyczajna gra komputerowa oraz ludzie ją tworzący, potrafią z taką sprawdzalnością rozkładać umiejętności piłkarzy. A w zasadzie, nie o same umiejętności już chodzi, tylko o potencjał. Logiczne jest, że Messi czy Xavi muszą mieć wysokie CA (current ability), jednak prawdziwy kunszt trzeba wykazać w rozdawaniu wysokich wartości PA (potential ability).
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Nie podziwiam twórców tej gry za propagowanie oczywistych oczywistości. Bo w przypadku Luki Moodrica, za czasów gry w Dynamie Zagrzeb, wielu krytyków doceniało jego talent, więc i Football Manager docenił. Tak samo jak Carlos Tevez, który w 2005 roku reprezentował barwy Corinthians (może wtedy wszedłby na boisko z ławki). Bardziej aktualnym przykładem jest postać Neymara z Santosu. Jednak prawdziwe schody, zaczynają się w piłkarskich podziemiach, wśród zawodników anonimowych.
Moim ulubionym przykładem jest Gabriel Torje. To dość subiektywne spojrzenie, bo na razie nie robi on wielkiej kariery. Jednak w FM 2008, był to człowiek bez nazwiska, a w grze posiadał już spory potencjał. Trzy lata później zakupiony przez Udinese.Popularne
Jeśli ktoś jest fanem tej gry i kupuje jej każdą następna cześć, to nie mógł pominąć Anthonego Vanden Borre. Talent w roku 2005 (miał wtedy 17 lat!). W każdej kolejnej odsłonie, aż do 2008 roku, twórcy gry sukcesywnie widzieli w nim wielki potencjał. Mieli rację, w tym samym roku przeniósł się do Fiorentiny. Aktualnie jego kariera przygasa, podobno na pół etatu gra w Genk, a po 18 jest taksówkarzem. Nie zmienia to faktu, że zapowiadał się znakomicie i nie zostało to przegapione przez Football Nostradamus Manager.
Pamiętacie Kerlona? To ten zawodnik, który przez pół boiska biegł z piłką, odbijając ją głową. W 2008 roku jego talent dostrzegło Chievo, z którego później trafił do Interu Mediolan. Jednak czy oni pierwsi dostrzegli jego umiejętności? Jeśli ktoś z Was grał w FM 2006, to zapewne wie, że już wtedy szalał w barwach Cruzeiro. Szkoda, że poszedł w ślady Carlosa Alberto i zniszczył swoją karierę.
Ze smutkiem na twarzy trzeba przyznać, że są sytuacje, w których Football Manager nie ma racji. Nostradamuska kula traci na ostrości obrazu i na rok (czasem dwa) źle ocenia potencjał zawodnika. Perfekcyjnym przykładem takiego „niewypału” jest Henri Saivet. Oczywiście, piłkarz ten ma zaledwie 22 lata, jednak jeśli spojrzeć by z perspektywy twórców gry, to właśnie teraz powinien grać u boku Rooneya czy Ronaldo.
Podobnym przykładem jest Adrien ze Sportingu Lizbona. W 2008 roku, po kilku sezonach grania, przeradzał się w następcę Rui Costy. Obecnie, w rzeczywistej rzeczywistości, przebywa na wypożyczeniu w Academice. Dodając, że skończył 23 lata, przybijamy ostatni gwoźdź do portugalskiej trumny.
A co słychać w polskiej piłce? Tu juk zwykle, spokój. Cytując klasyk, cały czas do przodu, staramy się. Jednak pojawiały się sylwetki, które po kilku sezonach grania, przeistaczały się w solidnych zawodników. Najczęściej w latach 2006-2008 ( Kamil Grosicki, Jakub Błaszczykowski). Z mniej znanych Radosław Janukiewicz – obecny bramkarz Pogoni szczecin. Jako ciekawostkę, pozwolę sobie przytoczyć, że tego ostatniego, w Football Managerze 2006, kupił ode mnie sam…Real Madryt. Najświeższy talent polskiego pochodzenia, to Robert Lewandowski za czasów grania w Lechu, jednak to, w jakiś pokrętny sposób, można porównać do Modricia czy Teveza z początku artykułu.
W trakcie pisania tego tekstu, doszedłem do dwóch wniosków. Pierwszym, było dwukrotne kliknięcie na ikonkę „Fotball Manager 2012”. Drugim natomiast, negatywna myśl, jak wiele talentów piłkarskich, zamiast zdobywać tytuły i rozwijać swoje umiejętności, po kilku latach grania wraca do punktu wyjścia.