Cuda w Manchesterze. Van Gaal znalazł w końcu nowego napastnika

2015-08-25 21:53:45; Aktualizacja: 9 lat temu
Cuda w Manchesterze. Van Gaal znalazł w końcu nowego napastnika Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Transfery.info

Miesiące spekulacji, kilka dużych nazwisk, pogłoski o astronomicznych kwotach, aż w końcu ostatecznie się udało. Manchester United ma od dziś nowego napastnika.

"Czerwone Diabły" nie wydały mało tego lata, ale mimo wszystko wielu kibiców negatywne podchodzi do wzmocnień, bowiem oczekiwano sprowadzenia obrońcy i przede wszystkim napastnika. Ta druga kwestia wałkowana jest szczególnie od momentu rozpoczęcia sezonu i ma związek z, delikatnie mówiąc, nie najlepszą dyspozycją Wayne'a Rooneya. Choć Louis van Gaal jeszcze niedawno zarzekał się, że nowego atakującego jednak nie należy się spodziewać, to tak naprawdę blefował. Dziś bowiem z dużą pewnością siebie ogłosił, że nową dziewiątką zostaje Marouane Fellaini. 

Holenderski szkoleniowiec to osoba niezwykle charyzmatyczna i kontrowersyjna. W swojej karierze potrafił potraktować Rivaldo jak rozwydrzonego młokosa, mimo że ten właśnie odbierał "Złotą Piłkę", pokazywał swe genitalia w szatni czy z hukiem wylatywał z Barcelony. Ma też jednak sukcesy, zresztą nie bez powodu zaliczany jest do ścisłego trenerskiego topu. Niemniej jednak zawsze dba o to, by nie było nudno. Takich ludzi szanujemy, naprawdę, bo zapewniają nam temat do pisania. Są gwarancją dobrego materiału.

Lubimy go przede wszystkim za to, że w dobie dyplomatycznych konferencji prasowych, prawie zawsze powie coś ciekawego. Nie owija w bawełnę, nie ściemnia, tylko gada jak jest. Taki holenderski Mariusz Max Kolonko, który nadaje z Manchesteru. Sympatia do van Gaala znika jednak, gdy obejmuje nasz ulubiony klub. Co prawda zachowujemy totalną neutralność, ale zdajemy sobie sprawę, że niektóre decyzje podstarzałego menadżera wydają się kibicom niezrozumiałe. Zwłaszcza, gdy transfer Pedro do Chelsea podrażnił ich ambicje.

Gdy jednak wszyscy, nawet ci bezstronni kibice głoszą o potrzebie napastnika, van Gaal wyskakuje z autorskim pomysłem. Ideą jednak w swoim stylu, bo zawsze poświęcał piłkarzy dla swej taktyki. Przytoczmy więc wreszcie te zaskakujące słowa z dzisiejszej konferencji:

- Fellaini nominalnie występuje na pozycji "6" lub "8", ale w tym sezonie częściej będzie pełnił rolę "9" lub "10" - oświadczył Holender.

Cóż, zdarzało się, że obrońcy grywali w środku pola, że skrzydłowi z biegiem lat przesuwani byli na bok obrony, ale czegoś takiego jeszcze nie grano. Belg, ten który był utożsamiany z klęską Davida Moyesa, nagle ma być zbawieniem dla ofensywy United. Naturalnie, w zeszłym sezonie w dużej części zrehabilitował się za erę Szkota, ale to w dalszym ciągu piłkarz bez większego zmysłu do gry kombinacyjnej. Chłop jak dąb, głowę potrafi dołożyć, ale kto tylko trochę haratał w gałę ten wie, że napastnikiem trzeba się urodzić. Albo masz to coś, potrafisz poruszać się bez piłki, czytać grę albo nie wybijesz się ponad przeciętność. Nawet jak wykorzystujesz wszystkie sam na sam. Czemu? Bo po prostu w meczu nie wyjdziesz na czystą pozycję - z piłką przy nodze i chorągiewką arbitra w dole.

Fellaini przyjął swoją nową rolę profesjonalnie: - Nieważne gdzie zagram, ważne by drużyna wygrywała. 

No właśnie, tylko co chłop miał powiedzieć? Polemizować z Van Gaalem nie wypada, trzeba więc zacisnąć zęby i się pogodzić. Zawsze jest szansa, że będzie podobnie jak w przypadku Thomasa Müllera lub Bastiana Schweinsteigera, gdy to im Holender zmieniał pozycję. Szansa mniej więcej taka, jak na transfer Ibrahimovicia do Termaliki.

Swoją drogą to przykre, że tak wielka marka, mająca pieniędzy jak lodu, przez trzy miesiące nie potrafi ściągnąć snajpera z prawdziwego zdarzenia.