David Lafata superstar

2014-08-02 13:53:38; Aktualizacja: 10 lat temu
David Lafata superstar Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

6 - tyle zespołów z wyższym od Legii współczynnikiem musiałoby nie awansować do kolejnej rundy, by mistrz Polski był w niej rozstawiony. Wśród nich jest Sparta Praga, która - gdyby nie jeden człowiek - byłaby na wylocie z Champions League.

Ten człowiek to David Lafata. Pewnie o Czechu już słyszeliście, bo to żaden młody talent, żaden nieznany szerszej publiczności, świetnie zapowiadający się zawodnik, który nagle odpalił jak rakieta. Nie, Lafata ma 32 lata, a we wrześniu skończy 33. Pewnie nie liczył, że poza swoim krajem spotka go jeszcze większa sława. Raczej na pewno nie zagra już w klubie zagranicznym, a i jego wcześniejsze podboje to nic szczególnego. Jeden sezon w Skodzie Xanthi, dwa niepełne w Austrii Wiedeń i to by w zasadzie było na tyle. Z zazdrością pewnie patrzy na kariery Jana Kollera czy Milana Baroša, zwycięzców Bundesligi (Koller), czy nawet Ligi Mistrzów (Baroš). 
 
W kadrze też póki co kariery wielkiej nie zrobił. W meczach o stawkę trafiał trzykrotnie - dwa razy z Walią i raz - całkiem niedawno, bo w ubiegłym roku - z Maltą. Nie załapał się do składu ani na Euro 2004, ani 2008, w dorosłej reprezentacji debiutując na wielkim turnieju jako 30-latek. Zaliczył pięć minut. Trener Bilek wolał Pilara, a jako jego zmiennik częściej wchodził Pekhart. 
 
- Nie postrzegano go jako podstawowego zawodnika reprezentacji wcześniej, ale teraz jego forma może być rozwiązaniem impasu, w jakim znalazła się czeska reprezentacja. To znaczy - w tych meczach, w których Czesi będą mogli grać jak Sparta, dominując, prowadząc grę - twierdzi czeski dziennikarz, Ondrej Zlamal. - Według mnie w tej chwili to nasz wiodący napastnik. To też najlepszy strzelec w historii ligi czeskiej od 1993 roku.
 
Jego statytyka w lidze czeskiej musi robić wrażenie. 200 meczów i aż 109 bramek. Co jednak zwróciło naszą uwagę na tego piłkarza, to jego występy w eliminacjach Ligi Mistrzów. 170 minut, 8 bramek.
 
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale nie jestem tym zaskoczony. Lafata po prostu korzysta z tego, że cały zespół jest w znakomitej formie. Właściwie to mógł bez problemu mieć 9 bramek, ale jedno z jego trafień z Levadią zostało przez sędziego zakwalifikowane jako gol samobójczy - mówi Zlamal.
 
Można więc powiedzieć, że Sparta kupując rok temu Lafatę za 800 tysięcy euro, zrobiła złoty interes. Co prawda pewnie już na nim kroci nie zarobi, ale kibiców szczególnie to nie martwi. - Dobrze się tutaj czuje i nie sądzę, by chciał jeszcze raz wyjeżdżać za granicę. Lafata to typ domatora, poza tym uwielbia chodzić na polowania, do czego warunki w południowej Szumawie ma idealne. 
 
- Nigdy zresztą nie słyszałem o tym, by miał jakieś większe oferty. Jego problem polega na tym, że sam sobie okazji nie wypracuje. Jeśli zespół gra pod niego i załatwia mu kilka pozycji strzałowych w ciągu meczu, Lafata czuje się jak ryba w wodzie. Gdy oczekuje się od niego kreowania, włączania się w rozegranie, wtedy jest już znacznie gorzej. 
 
W pierwszym meczu trzeciej rundy z Malmoe Lafata zaliczył hat-tricka, który dał Sparcie zwycięstwo 4:2. "Sensacyjny Lafata!", "Lafata ratuje Spartę!" - obwieszczały czeskie media po spotkaniu. Polscy kibice jednak byli raczej powściągliwi w swojej radości. Gdyby nie 32-latek, Legia byłaby pewnie o jeden zespół bliżej rozstawienia. Gdyby nie Lafata, Legia mogłaby nie wpaść na Spartę. 
 
Obyśmy tylko po meczu IV rundy, gdyby jednak "Wojskowi" trafili na ekipę z Pragi, nie musieli pisać: "Byłaby Liga Mistrzów... gdyby nie Lafata."