Ekstraklasa gra (9) - pustawe stadiony, odrodzenie "Teo", domowa trójka Śląska
2013-09-27 11:27:18; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Na półmetku tygodniowego maratonu z ligą polską sporo drużyn złapała zadyszka i szczerze przyznamy, że mecze weekendowe podobały nam się znacznie bardziej, niż te w środku tygodnia.
Także ze względu na atmosferę na trybunach, bo choćby w Bydgoszczy z frekwencją było bardzo, bardzo marnie, co wpływało na odbiór samego spotkania. Bo jednak wolimy, gdy tłem do komentarza jest doping, a nie krzyki trenerów, przerywane gdzieniegdzie "ku**ami" z boiska po kolejnym nieudanym zagraniu. A tych było w spotkaniu bydgoskiego Zawiszy z Zagłębiem co niemiara. Na szczęście na taktyczny faul zdecydował się Adam Banaś, co rozruszało przede wszystkim gospodarzy. Najpierw obronę rozjechał Wójcicki na spółkę z Dudkiem i Vasconcelosem (gol tego ostatniego), a później jeszcze piękniej piętką do Drygasa zagrał Gevorgyan, a wypożyczony z Lecha zawodnik plasowanym strzałem podwyższył wynik.
Drugie ligowe zwycięstwo zaliczył więc Zawisza, blisko drugiej wygranej była też kielecka Korona, która zaczęła grać tak mniej więcej w 73. minucie, a skończyła w 85. W tym okresie dwukrotnie pokonała co i rusz ślizgającego się na murawie w Kielcach bramkarza Górnika, Łotysza Steinborsa. Na szczęście dla zabrzan, przed tymi dwunastoma minutami Korony udało się Nakoulmie trafić na 1:0, a po - Gancarczykowi w zamieszaniu w polu karnym na 2:2. I z meczu, od którego przez 70 minut bolały zęby (choć momenty były), zrobił się triller godny Hitchcocka, w którym w końcówce obydwa zespoły zapomniały już zupełnie o formacjach czy nominalnych pozycjach i tak na przykład w Górniku było czterech obrońców i sześciu napastników. Ostatecznie jednak skończyło się bez ofiar i zamiast jednego zabitego mamy dwóch rannych. I zachodzimy w głowę, czy którąkolwiek z drużyn zadowala remis, pozostawiający kielszczan na samym dnie tabeli, a powiększający stratę Górnika do Legii do pięciu punktów.
Bo Legia po raz kolejny wygrała i to - kto wie - może z kolejnym rywalem do mistrzostwa kraju. No bo po mającym wielkie ambicje w tym sezonie Górniku, uporała się w niezłym stylu z Jagiellonią. Wynik 3:2 nie do końca odzwierciedla co prawda przewagę, jaką "Legioniści" sobie wypracowali - szczególnie na początku pierwszej i drugiej połowy - jednak ostatecznie daje trzy punkty. No i plusik przy nazwisku krytykowanego ostatnio Michała Żyry, który przy bramce na 2:0 fenomenalnie rozłożył na łopatki defensywę Jagiellonii, a już całkiem dosłownie położył na ziemi Jakuba Tosika.
Za plecami Legii czai się już Wisła (przeskoczyła Górnika po tej kolejce), która w meczu z również aspirującą co najmniej do pucharów Lechią podniosła rękawicę obrońców tytułu i pokazała, że też jest gotowa pójść na noże. "Biała Gwiazda" zostaje jedyną niepokonaną drużyną w lidze, a styl, w jakim ograła drugą niepokonaną (do tej pory) Lechię momentami przypominał ten znany z boisk znajdujących się raczej na zachodzie Europy. Przy pierwszym golu świetną kontrolą piłki popisał się Chrapek, przy drugim i trzecim - instynktem kilera Paweł Brożek, dołączając do Akahoshiego, Balaja, Dwaliszwilego i Vinsnakovsa na czele klasyfikacji najlepszych strzelców.
Dzień po meczu Wisły Brożkowi i reszcie mógł odskoczyć Visnakovs, jednak swoją najlepszą sytuację zmarnował jeszcze w pierwszej połowie, gdy Buchalik sparował jego strzał dzięki dobrej decyzji o wyjściu z bramki. Mecz Widzewa z Ruchem był zresztą popisem nieskuteczności, który na szczęście łaskawie przerwał Filip Starzyński, wykorzystując rzut karny po ataku na Mateusza Kwiatkowskiego.
Tak jak chcielibyśmy zapomnieć praktycznie cały mecz Widzew - Ruch, tak chcielibyśmy nie pamiętać drugiej połowy spotkania Pogoni z Podbeskidziem. Bo o ile pierwsze 45 minut można nazwać atrakcyjnym, bo padły te trzy bramki, o tyle na drugie spokojnie można było zmienić program na serwis informacyjny i liczyć na to, że na świecie zdarzyło się coś ciekawszego, niż na boisku szczecinian.
Ciekawiej było na drugim stadionie, na którym w poniedziałek inaugurowano dziewiątą kolejkę, a więc w Gliwicach. Tam Lech równomiernie rozłożył sytuacje bramkowe na pierwszą i drugą połowę, dzięki czemu nie można się było nudzić przez cały mecz. Wreszcie do formy z Polonii Warszawa nawiązał Łukasz Teodorczyk, zdobywca dwóch goli. A Piast? Niech najlepszym podsumowaniem meczu będzie fakt, że pierwszy celny strzał gliwiczanie oddali w 87. minucie. Co po ograniu Widzewa 3:0 mogło znacznie obniżyć morale gliwiczan.
Co jednak mogą powiedzieć piłkarze Śląska Wrocław? Ich czeka w ten weekend wyprawa na Łazienkowską, a rozgrzewka, jaką miał być mecz przed własną publicznością z Cracovią zakończyła się sporym bólem głowy. Raz - trzy gole w placy. Dwa - nieskuteczny Paixao i Hołota, którzy w poprzednich meczach sporo zrobili dla Śląska w ataku. Trzy - strata Rafała Gikiewicza na spotkanie z Legią. W Cracovii zachwyciła przede wszystkim druga linia, na czele z Saidim Ntibazonkizą, który dwukrotnie znalazł sposób na zastępującego Gikiewicza (warto dodać, ze całkiem godnie), Mariana Kelemena.
NA PLUS:
+ Michał Żyro - nie spodziewaliśmy się, że prędko go indywidualnie wyróżnimy, ale sposób, w jaki stał się koszmarem Jakuba Tosika? Wyborny. Raz po raz Żyro rozjeżdżał walcem prawego obrońcę Jagi, który pewnie na długo zapamięta numer i nazwisko piłkarza, który wiele razy w Białymstoku pokazał mu plecy.
+ Łukasz Teodorczyk - "Teo" zapewnił Lechowi trzy punkty w Gliwicach, ale - co ważne - obydwie bramki zdobył w sytuacjach, w których odnaleźć musiał w sobie rasowego napastnika. Przy golu na 1:0 zupełnie bez krycia wykorzystał z zimną krwią niełatwą górną piłkę i z woleja pokonał Dariusza Trelę, przy tym na 2:0 - skorzystał z drugiej dobitki. Teraz Lech zagra z Widzewem, więc trudno sobie wyobrazić lepszego rywala na podtrzymanie formy.
+ ofensywa Zawiszy Bydgoszcz - a właściwie styl, w jakim podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zdobyli obie bramki. Co prawda swój udział w nich miała opieszała obrona Zagłębia, jednak nie sposób nie docenić gry w trójkącie Wójcickiego z Dudkiem czy zagrania na strzał piętką w wykonaniu Gevorgyana
NA MINUS:
- Rafał Gikiewicz - czy musiał wychodzić do piłki zagranej przez Danielewicza z własnej połowy? Czy może lepiej było wyjść do zawodnika Cracovii w okolice szesnastego metra? Na pewno osłabił swój zespół już w czwartej minucie i zdeterminował jego poczynania w całym meczu.
- obrona Górnika Zabrze - najpierw prowadząc 1:0 na wyjeździe, w 74. minucie NIE MOŻNA dopuścić do strzału prawego obrońcy rywali zza pola karnego, później NIE MOŻNA dać pójść za ciosem i doprowadzić do wyjścia 3 na 2, by przypadkiem nie stracić drugiego gola. Wszystko było widać w oczach Adama Nawałki, który już nawet nie darł się na swoich zawodników, a zrezygnowany usiadł na ławce. A jego podopieczni nawet po golu na 2:2 nie mogli mieć złudzeń - w szatni czekała ich niezła suszarka.
JEDENASTKA KOLEJKI: Pilarz - Burliga, Głowacki, Dąbrowski - Ntibazonkiza, Chrapek, Danielewicz, Radović, Żyro - Teodorczyk, Brożek
ZAWODNIK KOLEJKI: Michał Żyro
NIEUDACZNIK KOLEJKI: Łukasz Gikiewicz
MECZ KOLEJKI: Śląsk Wrocław - Cracovia 0:3, ex aequo z Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:3
BRAMKA KOLEJKI: Paweł Brożek (Wisła Kraków) - zobacz TUTAJ
WYNIKI:
Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (Frączczak 15., Murayama 19. - Robak 38. (samobójcza))
Piast Gliwice - Lech Poznań 0:2 (Teodorczyk 15., 53.)
Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Lubin 2:0 (Vasconcelos 62., Drygas 89.)
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0 (Chrapek 70., Brożek 76., 90.)
Śląsk Wrocław - Cracovia 0:3 (Ntibazonkiza 49., 82., Budziński 90.)
Widzew Łódź - Ruch Chorzów 0:1 (Starzyński 81. (karny))
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:3 (Plizga 45., J. Pawłowski 88. - Radović 22., 77., Saganowski 29.)
Korona Kielce - Górnik Zabrze 2:2 (Golański 74. Pyłypczuk 84. - Nakoulma 72., Gancarczyk 86.)