Entliczek, pentliczek... czyli walka o mistrzostwo Anglii
2015-12-28 18:12:15; Aktualizacja: 8 lat temu Fot. Transfery.info
Premier League wygra…? No kto? W zasadzie żadna z drużyn w obecnej, do niedawna przecież najlepszej lidze na świecie, nie daje nawet pretekstów do myślenia, żadnych sygnałów, że chce się liczyć w walce o końcowy triumf.
Spotkać się można ostatnio z ciekawym poglądem, jakoby siła ligi angielskiej była skupiona nie tyle w poziomie poszczególnych drużyn, ile w małych różnicach pomiędzy nimi. Jest w takim rozumowaniu pewna logika, wszak brak „sportowej burżuazji”, jednej, dwóch, czy nawet trzech drużyn wyraźnie dominujących nad resztą jest oznaką zdrowej, wyrównanej i pasjonującej rywalizacji w lidze i fakt, tego Premier League nie można odmówić. Ale to spłaszczanie poziomu, czyli, ex definitione „każdy może wygrać z każdym” nie wyszło na dobre rozgrywkom. Kwestia priorytetów w każdym klubie, mowa o tych z czołówki rzecz jasna – skupić się na lidze, aby wywalczyć miejsce dające grę w Lidze Mistrzów/Lidze Europy (niepotrzebne skreślić), czy może dawać z siebie wszystko w Europie i nie dbać o wynik w krajowych rozgrywkach? Skutki drugiego łatwo można sobie wyobrazić – przyzwoity wynik w Europie… co drugi sezon! Bo przecież fokus na rozgrywki kontynentalne wiążę się z odpuszczeniem ligi, co da na koniec sezonu fatalne miejsce… pucharów nie dające! Nie ma się co więc dziwić, że włodarze wszystkich klubów w Anglii decydują się na ten pierwszy wariant – siły na ligę, łut szczęścia na Europę, a nuż się uda, a pieniądze od UEFA i tak wpadną…
Tylko problem tkwi w tym, że w Europie właśnie nie zawsze się udaje. W tym sezonie w Champions League jest jeszcze nieźle – trzy drużyny awansowały do 1/8 finału, z czego dwie mogą spokojnie awansować dalej, a już drużynie z niebieskiego Manchesteru, ta sztuka powinna się udać na pewno. To dawałoby wynik jednej-dwóch drużyn w czołowej ósemce Europy, czyli o niebo lepszy niż w zeszłym sezonie, zakończonym okrutną wyspiarską kompromitacją. I w tym tkwi cały szkopuł sprawy! Bo jeszcze kilka lat temu Anglicy potrafili mieć dość wyrównaną ligę i trzy drużyny w czołowej czwórce Europy! Gdzie się to zatraciło? Nie wiadomo, ot naturalny proces zmian. Problem w tym, że zmiany są na tyle mocne, że już od sezonu 2017/18 to niedoceniana włoska Serie A może podkraść Anglikom czwarte miejsce w Lidze Mistrzów. Anglików czekałaby więc jeszcze bardziej zacięta rywalizacja w lidze i dopiero czwarte (hańbiące?) miejsce w rankingu lig UEFA.
W tym sezonie liga angielska bezapelacyjnie wygląda na bardzo wyrównaną, do tego stopnia, że fotel lidera wydaje się parzący i gryzący dla którejkolwiek z drużyn liczących poważnie na końcowy triumf. Czy to świadczy o tym, że te najlepsze drużyny skupiają się na Lidze Mistrzów/Europy i dają kopciuszkowi z Leicester nacieszyć się pierwszym miejscem? Dla dobra ligi, dla dobra Anglii i królowej Elżbiety, oby tak było!
Czy to oznacza, że Leicester jest słabą drużyną i psim swędem wygrało te wszystkie mecze? Nigdy w życiu, nie odmawiam drużynie Ranieriego ani umiejętności ani zasług za piękną grę, ale, wybaczcie tabelkowy konserwatyzm – czy liga w której drużyna X rok temu drżała o utrzymanie, a po roku jest liderem tabeli może być okraszana epitetami prestiżu? Premier League w tym sezonie jest na pewno zaskakująca i emocjonująca, ale to niekoniecznie dobrze wpływa na jej poziom, co paradoksalnie… może pozytywnie wpłynąć na europejskie wyniki angielskich drużyn. Logika? Zawiła, ale istnieje, uwierzcie.
Kto może wygrać ligę angielską w tym sezonie? Może szokująco Leicester – wciąż trudno w to uwierzyć. Już wydawało się, że Arsenal może w końcu być poważnym graczem, ale drużyna Wengera zdążyła już, w swoim stylu, zaskoczyć bezsensowną porażką i to w wymiarze aż czterech goli w plecy. City – póki kontuzjowany jest Kompany, a Agüero nie łapie stabilności – trudno w nich wierzyć. Chelsea i United są w zbyt wielkich kryzysach, by w ogóle o czymś marzyć. Spurs i Liverpool mają przebłyski fantastycznej gry, ale to chyba za mało by myśleć o majstrze, mimo wszystko byłby w jakiś sposób „niezasłużony” tytuł. Kto jest kolejny w tabeli? Watford. Z szacunku dla ligi, tematu szans na mistrza dla tego sympatycznego beniaminka nawet nie rozpocznę.
Któż więc, ach któż jest na tyle odważny, by myśleć o mistrzostwie Premier League? Przy obecnych warunkach… każdy. Prawdziwie wyrównana liga, co? A poważnie mówiąc, to oby ten sezon był dla angielskich drużyn lepszy w Europie – dla dobra piłki i dla dobra emocjonującego, tak to przynajmniej wygląda, unikania mistrzostwa w lidze.
ADAM BOMBA