Gdzie tkwi problem polskiej piłki?
2012-03-25 23:32:36; Aktualizacja: 12 lat temuZdolny, kreatywny młodzian brylujący na boiskach ekstraklasy. Nie przelicza gotówki, nie zawiesza nosa na kwintę, nie kieruje też innymi w szatni - po prostu gra. W krótkim czasie otrzymuje ofertę.
Spełniają się jego marzenia gry w jednym z zachodnioeuropejskich klubów. W nowym środowisku traci błysk, powietrze staje się rzadsze, treningi okazują się zbyt wymagające, kibice uporczywi a mecze rozgrywane są zbyt szybko. Sen ten prędko zamienia się w koszmar który sukcesywnie skazuję Cię na ławkę rezerwowych. Szybko okazuje że nowe miejsce nie jest swoistym sacrum. Wredny szkoleniowiec mimo tlącej się w Tobie nadziei kieruję Cię na trybuny gdzie tracisz wiary w siebie i własne możliwości - chcesz wrócić tam, gdzie znów będą Cię szanowali. Tak najczęściej wyglądają losy polskich kopaczy, do których na przestrzeni lat, a nawet wieków zdążyliśmy przywyknąć - dlaczego tak się dzieje?
POLSKA MENTALNOŚĆ
Byliśmy i jesteśmy świadkami tego, że gdy tylko ktoś z polskiej ligi wzniesie się ponad przeciętność szuka drogi ucieczki. Mimo że większości z nas fakt ten w ogóle nie dziwi, to warto jednak byłoby zastanowić się nad fundamentami takich działań. Po tylu latach wzlotów i upadków - rozczarowań mniejszych czy większych, my Polacy uświadomiliśmy sobie że piłka kopana nie jest naszym sportem narodowym. Przecież jesteśmy sto lat za murzynami, nasze mięśnie reagują na wysiłek z opóźnieniem a włodarze klubowi z chęcią podwinęliby rękawy do pieniędzy z 'cudzych źródeł'.
Wszystko to zakotwiczone jest już w naszych głowach od dawna i wydawałoby się, że takie rozumowanie jeszcze przez długi okres czasu się nie zmieni. Za to, że polska piłka potrzebuje uzdrowienia odpowiada dzisiaj niemal każdy. Swoisty łańcuch pokarmowy rozpoczyna się od szarych obywatelów naszego pięknego kraju, a kończy tam - na samej górze odpowiadającej za władzę, która mniej chora od polskiej piłki też nie jest.
Wielu piłkarzy rozpoczynających swoją profesjonalną karierę sportową żyje przeświadczeniem, że i tak skończą gdzie skończą, więc nie warto starać się bardziej - nie wspominając już o abstrakcyjnych przypadkach w których po treningu piłkarz zostaje i sam się udoskonala. Ileż to już razy na naszych rodzimych boiskach przyglądaliśmy się pięknie rozwijającej się karierze, by po kilku miesiącach zadowolenia stwierdzić że gracz ten sumiennie pracował wyłącznie na miano "zmarnowanego potencjału"?
SUMIENIE POLSKIEJ EKSTRAKLASY
W naszym kraju nie spodziewamy się stadionów pokroju Allianz Areny czy Santiago Bernabeu. Liczy się w nim natomiast na piłkarzy, którzy zamarzą plamy i udowodnią, że w tak dobrze zagospodarowany kraj potrafi wykreować kilka talentów czystej wody, którzy wpiszą się złotymi zgłoskami na kartach futbolu. Szkoda, że takowych można byłoby zliczyć na palcach jednej ręki. Ciężko określić czy jest to kwestia mentalności, warunków czy poziomu szkolenia piłkarzy o którym można by było napisać osobny elaborat.
Doskonałym tego przykładem jest Robert Lewandowski, który z pewnością jest jednym z najbardziej kojarzonych polskich piłkarzy ostatnich lat. On sam w pewnym wywiadzie przyznał że "Wsiadł na karuzelę, która się kręci odkąd zaczął grać w piłkę. Tempo tej karuzeli może być szybsze, ale w polskiej lidze da się ją rozkręcić tylko do pewnego poziomu. Rozpędu dostaje się dopiero na Zachodzie". To przykre, że żeby kontynuować swoją karierę na wyższym poziomie, trzeba z kraju nadwiślańskiego uciekać. No cóż, w piłce jak i w życiu - jednym się udaje, a drudzy ciężko mają już od swoich narodzin.
Nawet w dobie komputerów zauważyć można, że polska piłka jest notorycznie upokarzana. W niemal każdej produkcji PES czy FIFA zaobserwować można, że polskich klubów albo tam nie ma, albo istnieją w przestarzałych składach. Zupełnie normalnym zjawiskiem jest przedstawienie wizualne piłkarza, które wyglądem nawet w 1/10 nie przypomina samego siebie. Wszystko to daje nieodparte wrażenie, że zatrzymaliśmy się na pewnym poziomie i nie potrafimy sukcesywnie wznosić się ku najlepszym. Już teraz, wielu polskim kibicom żal wydać kilkunastu złotych na mecz, kiedy w Internecie czy telewizji obejrzeć mogą spotkanie, które w stu procentach ich za elektryzuje.
Adrian Kowalczyk