Gen sportowcy-myśliciela: Andrea Pinton

2016-11-08 18:18:23; Aktualizacja: 8 lat temu
Gen sportowcy-myśliciela: Andrea Pinton Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Na boisku trzyma się twardo na nogach, ale poza nim unosi się ponad powierzchnię ziemi zmierzając ku światopoglądowi humanistycznemu. Wiek nie odgrywa tu żadnej roli: od zawsze wiedział czego tak naprawdę chce.

„Literatura jako doświadczenie życiowe”

Zamek Telvana góruje ponad miastem rzucając nań tajemniczy urok. Przywołuje skojarzenia romantyzmu mieszającego się z burzliwą historią sięgającą czasów starożytnych, gdy Borgo Valsugana było znane pod nazwą Ausugum, a w późniejszych wiekach pojawił się nawet dopisek Burgum zaczerpnięty z języka plemion germańskich. Chodziło o to, żeby już przybysze wiedzieli z czym będą mieć do czynienia: z solidnymi fortyfikacjami.

Można śmiało powiedzieć, że w osobie Pintona można odnaleźć elementy, które współgrają z jego rodzinnym krajobrazem. Pomimo, że życie 20-latka jest ściśle podporządkowane piłce nożnej, to nie skupia się tylko na niej. Jest świadomy, że w dzisiejszych czasach nie ma co wyściubiać nosa zza domowej futryny nie mając w głowie planu B. Wypowiadając się o mojej przyszłości oczywiście muszę zwrócić uwagę na marzenie gry na najwyższym poziomie, ale dla mnie równie ważne jest ukończenie szkoły i zdobycie dyplomu, mówił dla footbalscout24.it. Andrea przywiązuje dużą wagę do rozwoju umysłowego. Zaraz po ukończeniu il Liceo Scientifico (ma charakter podobny do naszego ogólniaka) z dobrymi wynikami, złożył papiery na uczelnię wyższą celem studiowania prawa (ostatecznie wylądował na Uniwersytecie w Trydencie). Włoch w rozmowie z trentinocorrierealpi nie omieszkał podkreślić, że celuje w przedmiotach humanistycznych i bardzo podszedł mu temat eseju, jaki miał napisać w ramach jednego z egzaminów końcowych: literatura jako doświadczenie życiowe.

Faber est suae quisque fortunae. We wrześniu 2013 r. magazyn SportWeek podjął próbę analizy rozwoju szkolnictwa wyższego i jego wpływu na młodych piłkarzy, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie futbolu.

Powyższa sentencja łacińska wydobywająca się z ust 17-latka nie jest niczym niespotykanym. Co jednak, gdy tym „17-latkiem” jest Andrea Pinton, obrońca młodzieżówki Interu? Prawdę mówiąc, reakcja na takie słowa może być tylko jedna: ogólne zaskoczenie. Najnowsze badania przeprowadzone pod nadzorem Coverciano (przyp. red. siedziba Włoskiego Związku Piłki Nożnej) pokazują jednak, że w ciągu ostatnich 20 lat doszło do znaczących zmian na poziomie edukacji piłkarzy. W sezonie 1988/89 zaledwie 45,6% zawodników kończyło szkołę średnią, a nieco ponad 50% liceum. Badania z przełomu 2008/09 roku wskazują na wyraźny, bo aż 20-procentowy, wzrost zainteresowania rozwojem umysłowym (według Paulo Pianiniego dyrektora tego sektora badań). Zmienił się także cel ukończenia szkoły: nie chodzi już tylko o uzyskanie dodatkowych punktów do kursu trenerskiego.

„Wszystko zależy od zarządzania czasem. Nauka od 8 do 23 jest jak najbardziej możliwa, ale wymaga ogromnej determinacji i wyrozumiałości ze strony środowiska. Nie chodzi już tylko o widzimisię piłkarza, ale i dobór szkoły, która zrozumie częste i przeciągłe nieobecności (w drugim kwartale jest przecież masa turniejów), nauczycieli, którzy będą w stanie udzielić konsultacji i przychylność ze strony pozostałych uczniów, którzy będą akceptować ulgowe  traktowanie.”, opowiadał Andrea Pinton. W praktyce, nie ma czegoś takiego jak taryfa ulgowa. Maria Grazia Doria z liceum ogólnokształcącego w Mediolanie podkreśliła, że musi istnieć coś opierającego się na zasadzie akcji i reakcji. Jeśli piłkarz nie chce współpracować, nie pomaga interwencja rodziców, opiekunów ze szkółki, grozi mu wydalenie. Podlega takim samym zasadom jak uczeń-pracujący i uczeń-dojeżdżający. Oczywiście, to wszystko nie miałoby racji bytu bez szczególnych warunków. Przykładowo, „Villa Inter” w Cormano jest prowadzona przez prawdziwą rodzinę i zatrudnia dwóch nauczycieli i wychowawcę. Chodzi o dostrzeżenie słabości i skorzystanie z zajęć pozalekcyjnych mających na celu wyrównanie poziomu. Podobnie wygląda to w Mediolanie, co jest idealnie widoczne na przykładzie Abrahama Mitiego, wówczas 16-latka, który nie radził sobie z Greką. Pochodzący Etiopii i adoptowany przez rodzinę z Bolonii piłkarz chciał zostać ortopedą jak jego tata, ale był tak zmęczony po treningach, że już nic nie wchodziło mu do głowy. Opiekunowie natychmiast zaproponowali mu pomoc. Swoje pole do popisu ma także technologia: dzięki wideo-lekcjom można ograniczyć absencje do minimum i jeszcze bardziej zwiększyć efektywność nauki. Bo właśnie, chodzi o pomoc, a nie o taryfę ulgową.

(wypowiedzi zaczerpnięte z magazynu SportWeek, 7.09.2013, wydanie elektroniczne)

Wszak każdy jest kowalem swojego losu. Andrea Pinton zdaje się być idealnym przykładem potwierdzającym mądrość tej łacińskiej sentencji z poematu Apiusza Klaudiusza. Zasięg zainteresowań włoskiego defensora jest bardzo szeroki i stale się zwiększa. Zamiłowanie do literatury objawia się w najmniej spodziewanych momentach, np. w czasie pogawędki z Francesco Bigotto o… „La bottega del caffe”, jednej z najważniejszych komedii w dorobku Carlo Goldoniego. Z drugiej strony w pełni adekwatne było również użycie określenia „gen sportowcy” przez trentinocorrerealpi . Wszak w wieku 12 lat był nadzieją narciarstwa. Defensor nadal lubi wracać do swojego starego hobby, a obecnie nie stroni od siatkówki (sportu jego ojca i siostry) oraz NBA będąc zagorzałym fanem Miami i LeBrona. W pewnym momencie nadszedł jednak najwyższy czas na wybranie swojej ścieżki.

Ewolucja roli obrońcy

Włoski portal footbalscout24.it nie wahał się dać Andrei wysoką notę za jego dotychczasowe występy w młodzieżówkach obiecujących klubów z Półwyspu Apenińskiego. Obrońca ma łączyć w jednym organizmie grę techniczną, szybkość i jeszcze przy okazji stabilność. Jego ulubionym elementem są pojedynki powietrzne, chociaż jak sam podkreśla, stale musi się do nich przykładać, bo ciągle dostrzega pewne niedoskonałości. Co ciekawe, nie koncentruje się jedynie na kwestiach stricte-boiskowych. Andrea Pinton jest w stanie dostrzec zmiany, jakie zachodzą na pozycji środkowego defensora. W całej historii piłki nożnej, rola obrońcy była przedmiotem licznych zmian, zwłaszcza z taktycznego punktu widzenia (mam  na myśli chociażby krycie strefowe). Teraz, współczesny obrońca może zostać porównany do typowego „linebackera” z futbolu amerykańskiego, który jest mieszanką siły fizycznej, techniki i mądrości taktycznej, opowiadał 20-latek w rozmowie z footbalscout24.it.

Rozwaga w życiu tego młodego defensora objawia się nie tylko w wypowiedziach na tematy piłkarskie, ale i około futbolowe. Pierwsze kroki stawiał w rodzinnym U.S. Borgo, a w wieku 13 lat został dostrzeżony przez A.C. Mezzocorona. Ten zespół miał odmienić jego życie i wskazać ścieżkę, którą chce podążać. Okazało się również, że to piłka nożna jest jego największą pasją. Zaraz potem pojawiły się pierwsze trudne wybory. Zgłosił się po niego wielki Inter, który… został odprawiony z kwitkiem. Andrea nie wahał się zbyt długo: wspólnie z rodzicami podjęli decyzję, że lepiej będzie mu się dorastało w lokalnych rejonach. Stąd ten transfer do Vicenza Calcio.

Warto było czekać. W 2012 r. oferta ponownie wpłynęła do klubu i tym razem nikt już nie miał wątpliwości, co będzie najlepsze dla rozwoju tego młodego zawodnika. Stefan Vecchi, trener młodzieżówki Interu, również nie szczędził pochlebnych słów pod adresem Pintona: Dobry z niego środkowy obrońca. Łączy w sobie umiejętności fizyczne i taktyczne. Ma papiery na granie. Zresztą, był jedynym zawodnikiem o jakiego zapytano szkoleniowca w rozmowie dla usprimiero.com.

Teoretycznie w tej chwili nie można powiedzieć o nim niczego pewnego. Ot, zwyczajny chłopak, jakich wielu tuła się po młodzieżowych zespołach Włoch i który przy okazji nie zamyka się na otaczający go świat. Wyróżniają go zamiłowanie do literatury, czy czerpanie inspiracji z innych sportów.  Arka tak naprawdę nic nie traci biorąc pod lupę 20-latka, który przy odrobinie zaufania od szkoleniowca może jeszcze bardziej okrzepnąć. Pewnie Dawid Sołdecki nie będzie się na nim wzorował jak na Chiellinim, ale ktoś powinien mieć z tego jakieś korzyści. Nie tylko finansowe.

Źródła: trentinocorrierealpi.gelocal.it, footbalscout24.it, rstampa.pubblica.istruzione.it