Honduras i jego niesamowity wyczyn na nietypowym Copa América 2001
2021-06-13 01:49:29; Aktualizacja: 3 lata temuDwadzieścia lat temu, przed Copa América, doszło do szeregu wydarzeń, które do złudzenia przypominają to, co działo się przed tegorocznym turniejem. Jak się później okazało, na samej imprezie również doszło do kilku niespodziewanych zdarzeń.
Wielkie zamieszanie tuż przed piłkarską imprezą, która ma się odbyć w Kolumbii to nie jest rzadkość. Najświeższym przykładem, jaki od razu przychodzi do głowy, jest oczywiście tegoroczne Copa América, którego Kolumbia miała być współgospodarzem. Pamiętamy też oczywiście o historii mundialu w 1986 roku, który odbył się w Meksyku, ale pierwotnie był planowany w Kolumbii.
Podobnie mogło być w 2001 roku z powodu powszechnej przemocy w kraju. Biorąc pod uwagę bezpieczeństwo drużyn, uczestniczących w Copa América, CONMEBOL (południowoamerykańska konfederacja piłki nożnej), zdecydował o odwołaniu turnieju. Zrobił to raptem 11 dni przed terminem pierwszego meczu.
Wenezuela wyszła z propozycją organizacji turnieju, ale mając zaledwie półtora tygodnia na jego przygotowanie, CONMEBOL uznał, że nie dadzą rady. Copa América zostało przełożone na przyszły rok. Trudno powiedzieć jak to wszystko miało wyglądać skoro latem 2002 roku miały się odbyć Mistrzostwa Świata. Copa América i mundial w tym samym czasie? Przedstawiciele CONMEBOL po czasie najprawdopodobniej także zdali sobie sprawę, że to nie ma za bardzo sensu.Popularne
Tymczasem Kolumbijczycy nie chcieli się pogodzić z decyzją najważniejszej organizacji w południowoamerykańskim futbolu. Wysłali oni do siedziby CONMEBOL istną lawinę zapewnień o dodatkowych zabezpieczeniach dla wszystkich rywalizujących drużyn. CONMEBOL raz jeszcze wszystko przewidział i stwierdził, że jednak niczego nie odwołują. Anulowanie odwołania turnieju nastąpiło zaledwie sześć dni przed rozpoczęciem imprezy.
Wraz z przywróceniem turnieju pojawiły się kolejne problemy. Argentyna twierdziła, że jej piłkarze otrzymywali groźby śmierci. Następnie AFA ogłosiło, że nie wyśle drużyny do Kolumbii. Był to potężny cios dla samej imprezy. Argentyńczycy byli wówczas na szczycie tabeli eliminacji do Mistrzostw Świata w strefie CONMEBOL i w tym czasie byli po prostu najlepszą drużyną na kontynencie.
Z turnieju wycofała się również Kanada, czyli zwycięzcy Złotego Pucharu CONCACAF z poprzedniego roku. Po decyzji o odwołaniu turnieju Kanadyjczycy rozjechali się na wakacje. Po tym jak zapadła decyzja o tym, że Copa América jednak się odbędzie, przedstawiciele kanadyjskiej reprezentacji stwierdzili, że teraz to oni już nie mają zamiaru ponownie zwoływać piłkarzy.
Trzeba było więc na szybko znaleźć dwóch nowych uczestników. Kostaryka odpowiedziała na wezwanie bez większego wahania. To nie był ich pierwszy występ na tym turnieju. Wcześniej rywalizowali na Copa América w 1997 roku, ale odpadli po fazie grupowej z jednym punktem i bilansem bramkowym 2:10. Wyłonienie dwunastego i ostatniego uczestnika było większym problemem. Kilka federacji odmówiło, a upływający czas nie działał na korzyść CONMEBOL. W pewnym momencie zwrócono się z zaproszeniem do Hondurasu, a ci odpowiedzieli pozytywnie. Na turniej reprezentanci Hondurasu przylecieli samolotem wojskowym, dzięki uprzejmości kolumbijskich sił powietrznych.
Na początek, na Estadio Atanasio Girardot, położonym w drugim co do wielkości mieście Kolumbii, Medellín, zmierzyli się przeciwko drugim „gościom" - Kostaryce.
Szanse Hondurasu na choćby przyzwoity wynik, nie były oceniane zbyt wysoko przez ekspertów. Oprócz faktu, że do turnieju przystąpili praktycznie z marszu, byli też bardzo osłabieni. Wynikało to z faktu, że cztery najlepsze kluby piłkarskie z Hondurasu wciąż brały udział w rozgrywkach ligowych i rywalizowały o mistrzostwo. W związku z tym na Copa América zabrakło największych gwiazd kadry jak chociażby Milton Núñez czy Carlos Pavón.
Przesadą byłoby stwierdzić, że do Kolumbii poleciał Honduras B, ale drużyna prowadzona przez Ramona Maradiagę była mocno osłabiona. Tylko pięciu piłkarzy reprezentacji Hondurasu na Copa América było w składzie kadry na Złoty Puchar CONCACAF w 2000 roku. Przygoda Hondurasu w Kolumbii miała być krótka. Byli bowiem świeżo po eliminacyjnej klapie, kiedy, nawet z pełnym składem, nie udało im się zakwalifikować do Złotego Pucharu 2002.
To wszystko było dalekie od złotej ery Hondurasu we wczesnych latach 80., kiedy wygrali grupę eliminacyjną do Mistrzostw Świata w strefie CONCACAF w 1981 roku i zakwalifikowali się na mundial, gdzie wstydu nie przynieśli, a można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że zaprezentowali się nieźle. Zremisowali bowiem z Irlandią Północną oraz gospodarzami, czyli Hiszpanią. Koniec końców nie udało im się wyjść z grupy, ponieważ w trzecim spotkaniu minimalnie ulegli Jugosławii (0:1). W całym turnieju stracili trzy gole, ale tylko jednego z akcji (dwa z rzutów karnych). Jednak już od połowy lat 80. honduraski futbol zaczął stopniowo upadać.
Pierwszy mecz Hondurasu na Copa América przeciwko Kostaryce w Medellín miał miejsce zaledwie 12 dni po starciu obu drużyn w Tegucigalpa w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2002. Zwycięstwo Kostaryki 3:2 w tym meczu sprawiło, że Honduras miał bardzo mocno pod górę w walce o awans na mundial w Korei Południowej i Japonii.
W Medellín Kostaryka ponownie odniosła zwycięstwo, tym razem wynikiem 1:0. Wylądować w Kolumbii w przeddzień meczu z prowizorycznym składem, a jednocześnie pozostać konkurencyjnym przeciwnikiem dla Kostaryki, samo w sobie było, w oczach wielu, małym cudem.
Niezły występ przeciwko Kostaryce nie zmieniał faktu, że ich przygoda w Copa América miała się zakończyć niemal tak szybko, jak się zaczęła. Tym bardziej, że w trzecim meczu grupy C na Honduras czekał już Urugwaj. Jednak nim do tego doszło, trzeba było uporać się z Boliwią. Po bezbramkowej pierwszej połowie, grupa i sam turniej ożyły dla Hondurasu, gdy dwa gole Amado Guevary rozstrzygnęły mecz. Honduras wygrał 2:0 i nadal był w grze.
Kiedy „Los Catrachos" przygotowywali się do starcia z Urugwajem w ostatnim meczu grupowym, wszyscy spodziewali się, że będą pełnić jedynie rolę pionka w bitwie między Urugwajem a Kostaryką o pierwsze miejsce. Obie reprezentacje przed ostatnią kolejką miały na koncie cztery punkty i taki sam bilans bramkowy, wynoszący 2:1. Stawka była naprawdę duża, ponieważ wygrany w tej grupie unikał Brazylii w ćwierćfinale, podczas gdy druga drużyna musiała się z nimi zmierzyć.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że to Copa América miało kilka absurdów regulaminowych. Największym z nich było to, że drużyny w ostatniej kolejce nie grały równocześnie o tej samej godzinie. Mecz Kostaryki z Boliwią odbył się wcześniej. Kostarykanie pewnie wygrali 4:0.
Urugwaj wkroczył do akcji, wiedząc, że pierwsze miejsce jest realistycznie poza zasięgiem. Urugwajczycy doszli do wniosku, że w zasadzie to teraz bardziej opłaca im się... przegrać! Dlaczego? Wynika to z faktu, że Urugwaj i tak był już pewny wyjścia z grupy, bo nawet w przypadku przegranej wychodzi z grupy, jako jedna z dwóch najlepszych drużyn na trzecim miejscu. A wychodząc z trzeciego miejsca unika Brazylii.
Chociaż krzywdzącym byłoby stwierdzenie, że Urugwaj podłożył się Hondurasowi to jednak nie był to mecz, w którym piłkarze umierali na boisku za zwycięstwo. Gdy Honduras trafił w słupek w połowie drugiej połowy, Urugwaj nadal nie posłuchał ostrzeżenia. Na cztery minuty przed końcem meczu Guevara znów został bohaterem, gdy zdobył zwycięskiego gola, który zapewnił Hondurasowi drugie miejsce i ćwierćfinałowy mecz z Brazylią.
Warto jeszcze nadmienić na kogo trafił trzeci w grupie Urugwaj. Otóż Urugwaj w ćwierćfinale trafił na... Kostarykę. Tak, tę Kostarykę, z którą rywalizował w grupie.
Wracając do Hondurasu, po rozegraniu trzech meczów grupowych w Medellín, Honduras udał się do Manizales, aby zmierzyć się z Brazylijczykami. Pomimo tego, że Luiz Felipe Scolari nie powołał na ten turniej kilka największych gwiazd zespołu, wciąż była to bardzo utalentowana drużyna. W tamtej drużynie znalazło się kilku zawodników, którzy rok później zostaną Mistrzami Świata jak chociażby Marcos, Roque Júnior, Denílson, Juninho Paulista, Dida, Belletti oraz Júnior. Ponadto w tej drużynie znajdowali się Juninho Pernambucano czy Mario Jardel.
To, co wydarzyło się w Manizales, jest jedną z największych sensacji w historii Copa América. Brazylia została bezceremonialnie wyrzucona z rozgrywek, pokonana nie przypadkowo, ale absolutnie zasłużenie.
Honduras wygrał 2:0. Tym razem bohaterem był Saúl Martínez, który strzelił drugiego gola w doliczonym czasie gry po kontrataku, kiedy zdesperowana Brazylia parła do przodu w poszukiwaniu wyrównania, które po prostu nie nadeszło. Martínez również odegrał dużą rolę przy pierwszej bramce, kiedy to po jego strzale głową, piłka odbiła się od prawego słupka brazylijskiej bramki, a następnie trafiła nieszczęsnego Bellettiego, który strzelił samobójczego gola.
Oszołomiony Scolari, który pracował jako selekcjoner Brazylii dopiero od miesiąca i został zmuszony do oglądania meczu z Hondurasem z perspektywy trybun po tym, jak został wyrzucony z ławki w poprzednim meczu z Paragwajem, nie miał wątpliwości co do wielkości szoku. Po meczu, wyraźnie oszołomiony, powiedział: „Przejdę do historii jako trener Brazylii, który przegrał z Hondurasem. To okropne, ale Honduras grał lepiej od nas i zasłużył na zwycięstwo".
Honduras pozostał w Manizales, żeby w półfinale zmierzyć się z gospodarzami, Kolumbią. Ten mecz źle się zaczął dla Hondurasu. Już w szóstej minucie przegrywał 0:1 po wspaniałym uderzeniu Gerardo Bedoyi. Pomimo ambitnej pogoni reprezentantów Hondurasu za wynikiem, w 63. minucie gospodarze strzelili drugiego gola. Honduranie mieli swoje szanse. Najlepszą zmarnował Guevara, kiedy w 47. minucie, przy stanie 0:1, trafił w poprzeczkę z trzech metrów. Jednak koniec końców, pokonanie tętniących entuzjazmem gospodarzy, wspieranych przez tłum kibiców, wierzących w pierwszy wielki reprezentacyjny sukces na poziomie seniorskim, okazało się zbyt trudnym zadaniem.
To jednak nie był koniec imprezy dla Hondurasu. Wciąż przecież pozostawała walka o historyczny medal. Honduranie przenieśli się do Bogoty, aby rozegrać mecz o trzecie miejsce, w którym po raz kolejny zmierzyli się z Urugwajem. Na Estadio El Campín zasiadło 47 tysięcy kibiców, z których zdecydowana większość kibicowała Hondurasowi. Kolumbijczycy, którzy tego dnia przyszli na ten mecz, zdzierali gardła, aby wesprzeć reprezentację Hondurasu.
Obie drużyny stworzyły całkiem sympatyczne widowisko, zwłaszcza w pierwszej połowie. W regulaminowym czasie gry było 2:2, wszystkie gole padły przed przerwą. Honduras wywalczył upragniony brązowy medal po zwycięstwie 5:4 w serii rzutów karnych. Decydujący rzut karny wykorzystał Júnior Izaguirre, który strzelił też gola na 2:1 w regulaminowym czasie gry (pierwszego gola dla Hondurasu zdobył Saúl Martínez).
Dołączając do turnieju „za pięć dwunasta", Honduras zdobył serca kolumbijskiego narodu, który zwrócił się do nich jako ostatnia deska ratunku po wycofaniu się Argentyny. Okazało się, że był to moment przełomowy dla honduraskiego futbolu, który po tej imprezie zaczął stopniowo podnosić się z kolan. Copa América z 2001 roku zadziałało niczym trampolina, która ostatecznie doprowadziła Honduras do finałów Mistrzostw Świata w 2010 i 2014 roku, a także czterokrotnie do półfinału Złotego Pucharu.
Mimo wydarzeń z 2001 roku, Honduras nigdy później nie otrzymał zaproszenia na Copa América. Ich występ sprzed dwudziestu lat wciąż pozostaje jedynym udziałem w tej imprezie. Jedynym, ale za to jakim!