Im strzelać nie kazano. Piknik w São Paulo dla Argentyny
2014-07-10 01:06:54; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
W meczu Holandii z Argentyną mieliśmy od początku do samego końca wszystko, co najlepsze.
Były więc spektakularne przejęcia piłki w środkowej strefie boiska, niesamowite wybicia na aut, efektowne i - co najważniejsze - efektywne wślizgi, walka, walka i jeszcze raz walka. Pokaz gry obronnej na najwyższym światowym poziomie. Coś, czego oglądanie to po prostu czysta przyjemność.
Dla masochistów.
Jeśli jedna z drużyn w półfinale mistrzostw świata przez 120 minut gry oddaje jeden celny strzał, w dodatku dopiero pod koniec pierwszej części dogrywki, a druga - "aż" cztery, w tym dwa po 110. minucie, to w pewien sposób definiuje całe spotkanie. Myśleliście, że Nigeria z Iranem pokazały antyfutbol? To byliście w błędzie.
Spodziewano się szachów. Jasne. Po meczu z Australią Holandia postawiła na ten sam pragmatyzm, na który Argentyna stawiała od samego początku, wyłączając może tylko mecz z Nigerią, gdzie drużyna z Afryki dała się kontrować w dziecinnie łatwy sposób. No i dostaliśmy - grę na zero ekipy z Europy kontra grę na zero ekipy z Ameryki Południowej. Mecz, w którym na boisku byli Sneijder, Messi, Robben, Aguero, Lavezzi, Kuyt, a którego bohaterami zostali Ron Vlaar (120 minut) i Sergio Romero (serii rzutów karnych). Mieliśmy też pierwsze w historii 0:0 w półfinale mistrzostw świata.
Mamy w ogóle co relacjonować? Nie bardzo. Możemy wspomnieć, że przez pierwsze piętnaście minut meczu Messi zaliczył 1 (słownie: jedno) celne podanie. Że Kuyt był absolutnie wszędzie i na nowo pokazał, na czym polega futbol totalny w wykonaniu jednego zawodnika. Że Vlaar robił wślizgi nawet głową, a Cillessen zaliczył dwa najefektowniejsze dryblingi meczu we własnym polu karnym. Ale szczerze mówiąc, wydarzenia meczu to dla nas pojawienie się na Twitterze Tomasza Smokowskiego z NC+ i wypowiedź Matsa Hummelsa, która znajdzie się między innymi na jutrzejszej okładce Daily Mirror.
Karne miały nas za to rozgrzać do czerwoności. Niestety, Romero potrafi je bronić, a Cillessen pokazał tylko, dlaczego van Gaal postawił w ćwierćfinale na Krula. Na sześć jedenastek w tym turnieju (w tym cztery dzisiejsze), golkiper Ajaxu nie obronił żadnej, mimo że dzisiaj dwie miał na rękach. Argentyna w finale, Messi znów na moment stanie się Maradoną, a Niemcy dostają na tacy kolejnego przedstawiciela Ameryki Południowej.
Ciekawi nas w zasadzie tylko, za kogo kciuki trzymać będą Brazylijczycy na Maracanie. Odwieczny rywal, czy może kat z półfinału?
***
Nikt nie chce grac z Niemcami :-)
— Aleksandar Vukovic (@vukopfc) lipiec 9, 2014