Jak to z Wyspiarzami bywało - historia olimpijskiej drużyny Wielkiej Brytanii
2012-07-19 19:53:14; Aktualizacja: 12 lat temu26. lipca dojdzie do pierwszego od 52 lat meczu pewnej drużyny na wielkiej imprezie. Pół wieku bowiem piłkarski świat musiał czekać na ponowne, futbolowe zjednoczenie Wysp Brytyjskich.
Ryan Giggs i spółka nie stanowią pierwszej ekipy, która ma ambicję wspólnymi siłami Zjednoczonego Królestwa zdobyć najcenniejszy olimpijski kruszec. Historia drużyny piłkarskiej Wielkiej Brytanii sięga 1908 roku. Wówczas Igrzyska, podobnie jak dziś, odbywały się w Londynie, ale w nieco innej formie. Wszystkie spotkania rozgrywano na jednym obiekcie, najczęściej dwa jednego dnia. Murawa, dla pechowców będących drugimi w kolejce do rozgrywania spotkań, nie była, delikatnie mówiąc, w najlepszym stanie. W dodatku różnice czasowe pomiędzy widowiskami nie były zbyt duże, ponieważ stadion nie miał oświetlenia, a w drugiej połowie października zmrok nie zapada już tak późno jak latem. Tym mocno eksploatowanym obiektem był nieistniejący już White City Stadium. Arena Igrzysk 1908 roku, nim została zburzona 77 lat później, była między innymi obiektem drużyny Queens Park Rangers oraz jednym ze stadionów wykorzystanych podczas mundialu w 1966 roku.
Do turnieju olimpijskiego zgłosiło się osiem zespołów, w tym dwie kadry Francji. Do pierwszych meczów przetrwało tylko sześć ekip. Reprezentacje Bohemii (dzisiejsze Czechy) oraz Węgier, wchodzących w skład państwa austro-węgierskiego, zostały zdyskwalifikowane przez FIFA jako karę za aneksję Bośni i Hercegowiny przez cesarstwo Franciszka Józefa. Z tego względu grę w półfinałach automatycznie zapewniły sobie Francja A i Holandia. W pozostałych spotkaniach rezerwowa drużyna „Trójkolorowych” uległa Duńczykom 0-9, natomiast faworyci, czyli Wielka Brytania, z nawiązką spełniła oczekiwania kibiców gromiąc Szwedów aż 12-1. Te dwa spotkania dały wyraźnie do zrozumienia, że oba królestwa powinny spotkać się w finale. I tak też się później stało. W pierwszym półfinale cztery gole Alexa Stapleya dały gospodarzom turnieju zwycięstwo nad Holandią, jednak prawdziwa atrakcja nadeszła kilkadziesiąt minut po zakończeniu wyspiarskiej potyczki. Duńczycy roznieśli w puch i pył pierwszą drużynę Francji. 17-1 stanowiło takie upokorzenie dla przybyszów znad Sekwany, że zrezygnowali oni z udziału w meczu o brązowy medal. Takich oporów nie miała Szwecja, która jednak nie wykorzystała daru od losu i uległa Holendrom dwoma trafieniami autorstwa Jopsa Reemana i Edu Snethlage'a.
W dość chłodny dzień, jakim był 24. października 1908 roku, równiutko o godzinie 15:00 stanęli naprzeciw siebie Brytyjczycy oraz Duńczycy. Precyzyjniej jednak napisać „Anglicy”, gdyż tylko ta nacja reprezentowała imperium Edwarda VII. Nie dlatego, że dumni Synowie Albionu byli bynajmniej najlepsi, lecz z powodu przepisów FIFA. Walia, Szkocja oraz Irlandia do organizacji dołączyły dopiero dwa lata później, przez co nie miały prawnej mocy do wystawienia swoich reprezentantów. Finał prowadził, co jest dzisiaj nie do pomyślenia, angielski sędzia John Lewis. Rodak nie był jednakże w żaden sposób stronniczy, przynajmniej nie w jakiś karygodny sposób, gdyż nigdzie nie ma żadnej negatywnej wzmianki na temat owego arbitra. Sam mecz był bardzo zacięty. W annałach historycznych można odczytać, że Skandynawowie swoją ambitną postawą zasłużyli na szacunek kibiców. Nie przez przypadek najlepsza jedenastka imprezy została wyłoniona tylko spośród przedstawicieli finału. To było jednak niewystarczające na niesionych dopingiem ośmiu tysięcy rodaków gospodarzy. W ósmej minucie prowadzenie Brytyjczykom zapewnił Frederick Chapman. Duńczycy mieli też troszkę szczęścia, gdy sędzia nie uznał jeszcze w pierwszych 45 minutach bramki zdobytej ze spalonego przez Clyde'a Purnella. Tuż po przerwie rywali dobił Vivian Woodward, legenda Tottenhamu Hotspur i Chelsea. Rosły napastnik został wybrany również najlepszym zawodnikiem turnieju. Wielką rolę w złotej ekipie odegrali także Harold Stapley, najskuteczniejszy strzelec Anglików oraz bramkarz Horace Bailey. 37-letni wówczas golkiper wpuścił tylko trzy gole, co jest sporym osiągnięciem, zważywszy na to, że najpopularniejszym ustawieniem było w tamtych czasach 2-3-5.
Na szczyt trudno się wznieść, ale jeszcze trudniej jest się na nim utrzymać. Swoją dominację prekursorzy futbolu mieli okazję potwierdzić cztery lata później. Teraz jednak Brytyjczycy mieli wyżej postawioną poprzeczkę, gdyż na Igrzyskach w Sztokholmie do rywalizacji stanęło już 12 drużyn, dodatkowo ekipie złożonej po raz kolejny wyłącznie z Anglików nie pomagały przysłowiowe ściany. Obrońcy najcenniejszego olimpijskiego kruszcu na pierwszy ogień dostali Węgrów, których tym razem dopuszczono do udziału w imprezie. Początek był niezwykle zaskakujący dla obserwatorów, gdyż już po kwadransie przed wielką szansą stanęli Madziarzy. Rzut karny wykonywany przez Sandora Bodnara obronił Ronald Brebner, który wygryzł ze składu bohatera sprzed 48 miesięcy, Horace'a Baileya. Pechowy Węgier opowiadał później, że przy próbie strzału nie zauważył kępki trawy przy punkcie jedenastu metrów i to uniemożliwiło oddanie skutecznego uderzenia. Niemniej ta niefrasobliwość 32-latka ocuciła Brytyjczyków, którzy głównie w osobie Harolda Waldena, zdobywcy pięciu goli, wygrali z naszymi bratankami 7-0. By dobić leżących i tak przeciwników „Synów Albionu” należy dodać, że od około 30. minuty Anglicy grali w dziesiątkę z powodu kontuzji Edwarda Hanneya. Nie było wtedy możliwości przeprowadzania zmian.
48 godzin później. Kolejny mecz, kolejna wygrana. Tym razem bez kłopotów. Finowie, którzy na Igrzyskach występowali pod rosyjską flagą, z uwagi na to, iż byli autonomią względem Imperium Mikołaja II, gładko ulegli czteroma golami. Warto odnotować fakt, niemożliwy raczej do zaobserwowania w dzisiejszych czasach. Po upływie 15 minut podyktowano rzut karny dla Brytyjczyków, lecz obrońcy tytułu uznali, że kara była zbyt drastyczna w stosunku do rzeczywistej wagi przewinienia i niezapisany w kronikach wykonawca 11-stki ostentacyjnie uderzył futbolówkę tak, by celowo ominęła bramkę strzeżoną przez Augusta Syrjäläinena. Szlachetność i skuteczna gra zostały wynagrodzone awansem do wielkiego finału. Tam ponownie czekała ekipa Danii, żądna rewanżu za poprzedni turniej. Już po 22. minutach było jednak 2:0 dla Wyspiarzy. Co prawda ambitnym Skandynawom udało się zdobyć kontaktowego gola, ale jeszcze przed przerwą trafili Gordon Hoare i Arthur Berry. W drugiej połowie Anglicy mądrze bronili wyniku i poprzedników słynnego „Duńskiego Dynamitu” stać było tylko na honorowe trafienie na dziewięć minut przed zakończeniem spotkania. Danii na pocieszenie pozostał tytuł najlepszego zawodnika turnieju dla Nilsa Middelboe'a.
Impreza w Sztokholmie zakończyła sukcesy piłkarskie Wielkiej Brytanii. FA toczyło wojny z FIFA w sprawie udziału w Igrzyskach profesjonalnych piłkarzy. Z powodu zatargu obu organizacji, brytyjską ekipę zdyskwalifikowano z turniejów w 1924 oraz 1928 roku. Sytuacja ustabilizowała się, gdy rozegrano w 1930 roku pierwsze mistrzostwa świata, gdzie grali niemalże sami profesjonaliści. Na kolejny mecz dwukrotnych triumfatorów Igrzysk trzeba było czekać 24 lata. Turniej w nazistowskich Niemczech Brytyjczycy zakończyli już na drugim spotkaniu, kiedy po dramatycznym widowisku ulegli Polsce 4-5. Swój dzień miał Gerard Wodarz, zdobywca hattricka.
Jedynym wartym odnotowania wynikiem osiągniętym w następnych latach była czwarta lokata, gdy selekcjonerem był legendarny opiekun Manchesteru United, Matt Busby. Ostatni raz w ogóle udało się zakwalifikować do imprezy w 1960 roku, jednak w Rzymie wyspiarze nie zdołali wyjść z grupy. Po II Wojnie Światowej jedynymi profesjonalnymi piłkarzami na turniejach olimpijskich byli Ci ze strefy wpływów ZSRR. Demokracje ludowe tym samym zdominowały te imprezy. Nieduane kwalifikacje do Igrzysk w Monachium w 1972 roku były ostatnimi, w jakich brała udział Wielka Brytania. Dwa lata później FA zlikwidowała prawne różnice pomiędzy futbolem zawodowym, a amatorskim. Od tego czasu, aż do dnia dzisiejszego, nie mogliśmy oglądać reprezentacji Zjednoczonego Królestwa.
Oprócz amatorskiej drużyny olimpijskiej Wielka Brytania rozegrała także parę spotkań jako profesjonalna reprezentacja. Było to w czasach, gdy świat dzielił się na Anglików, wielkich wynalazców futbolu, i ogórków. Świadczy o tym wynik meczu pomiędzy Imperium Brytyjskim, a Resztą Europy. Mecz rozegrano z okazji powrotu FA do struktur FIFA, po 27 latach absencji w 1947 roku. Wyspiarze zwyciężyli 6-1, a honorową bramkę dla przyjezdnych zdobył Gunnar Nordahl, który później zostanie legendę AC Milan.
Szybko role się odwróciły, gdyż 8 lat później doszło do rewanżu, w którym kontynentalni piłkarze wygrali 4-1. Nie pomogło Wyspom Brytyjskim wsparcie Stanleya Matthewsa, laureta pierwszej Złotej Piłki. Poddani Elżbiety II wystąpili w zielonych strojach, z uwagi na rocznicę powstania północnoirlandzkiego związku piłkarskiego.
100 lat po wielkim triumfie w Sztokholmie, kapitan obecnej drużyny Wielkiej Brytanii, Ryan Giggs, wprowadzi swoich kompanów na murawę w pierwszy mecz przeciwko Senegalowi. Czy po wodzą Walijczyka oraz trenera Stuarta Pearce'a gospodarze zdobędą złoto? Chyba żadnej innej nacji o takich futbolowych tradycjach nie jest aż tak potrzebny sukces, jak Brytyjczykom, a w szczególności Anglikom. Nawet, jeśli chodzi o medal na średnio poważanym turnieju, jaką jest piłka nożna na Igrzyskach. Wszak 46 lat czekania na sukces to zdecydowanie za długo, nawet jak na flegmatycznych wyspiarzy.