Klich znów w grze. Już strzela i asystuje!
2014-12-01 11:28:48; Aktualizacja: 9 lat temu Fot. Transfery.info
Jeszcze do niedawna miał być pewniakiem do gry w drugiej linii reprezentacji na kilka najbliższych lat. Okazało się jednak, że jego klub-koszmar zapragnął go z powrotem i znów usadził.
Mateusz Klich - bo o nim mowa - swojej pierwszej przygody z Wolfsburgiem na pewno nie będzie zbyt miło wspominał. Od 1. lipca 2011 do 31. stycznia 2013, kiedy to był zawodnikiem VfL po raz pierwszy, nie udało mu się zadebiutować w meczu o stawkę. Oczywiście w pierwszym zespole, bo zaliczył w tym czasie kilkanaście spotkań w rezerwach.
Wybawieniem okazało się wypożyczenie do Zwolle, gdzie nie dość, że wreszcie grał, to zwyczajnie rozkochał w sobie kibiców. Bilans wobec samych zer z Wolfsburga był zupełnie odmienny:
- 13 spotkań, 2 gole, 2 asysty w sezonie 2012/2013 (wypożyczenie od lutego do czerwca)
- 30 spotkań, 4 gole, 9 asyst w sezonie 2013/2014
W drugich rozgrywkach Klich był już zawodnikiem wykupionym przez Zwolle, jednak Wolfsburg pozostawił sobie opcję odkupienia Polaka za 700 tysięcy euro, z której skorzystał. Na nieszczęście dla „Clichyego”, bo w Eredivisie był jednym z najbardziej cenionych pomocników poza zespołami, które z wiadomych względów lidze odjechały, jak Ajax, PSV, Feyenoord czy Twente.
Obecnie Klich zaczyna jednak dostawać szansę w rezerwach Wolfsburga. Zacisnął zęby i choć występy na boiskach Regionalligi Nord po sezonie życia w Eredivisie to nie marzenie, to trzeba zwrócić uwagę na jego bilans. Zadebiutował w Wolfsburgu II w przegranym 1:4 spotkaniu z Werderem II w 15. kolejce ligowej i od razu przywitał się z kibicami asystą. Później było już tylko lepiej:
- wygrana 3:1 z BV Cloppenburg i asysta
- remis 1:1 z Braunschweig II
- wygrana 3:0 z St. Pauli II, gol i asysta
- remis 1:1 z Hannoverem 96 II i gol
Razem - 5 meczów, 2 gole, 3 asysty. Dalecy jesteśmy od nawoływania: „Klich z powrotem do kadry!”. Zamiast tego zawołamy: „Klich żyje i ma się nieźle”. I o ile dwa lata temu, gdy trafiał do Zwolle, nie do końca wierzyliśmy, że się odbuduje, o tyle teraz jesteśmy przekonani, że z Mateusza będzie jeszcze pociecha dla reprezentacji. Wypadł na moment z właściwych torów, to fakt. Ale od kilku tygodni robi absolutnie wszystko, by móc na nie wrócić.