„Królewscy” i reszta im nie straszni. Młodzi legioniści dają radę w elicie!
2016-10-20 12:31:10; Aktualizacja: 8 lat temuU boku pierwszej drużyny Legii Warszawa szlify na najwyższym europejskim poziomie zbierają młodzi legioniści. I trzeba przyznać, że robią to z gracją.
Legijni młodzieżowcy zagrali w UEFAYouth League już w zeszłym roku. Europejska centrala postanowiłabowiem rozszerzyć rozgrywki i do 32 klubów, których pierwszezespoły wywalczyły awans do dorosłej Ligi Mistrzów, dołączyła32 kolejne - mistrzów bądź czołowe drużyny najwyżejsklasyfikowanych krajów. I tak Młoda Legia na tej ścieżcezmierzyła się z Liteksem Łowecz oraz Midtjylland. Bułgarów udałosię wyeliminować, Duńczyków niestety nie. A szkoda, bo wkolejnych rundach czekały drużyny z prawdziwego europejskiego topu.Tak czy siak, dla młodych legionistów już wtedy była to niezłalekcja. Mogli zmierzyć się ze znajdującymi się na zbliżonympoziomie zagranicznymi rywalami. Co najważniejsze - wcale nie wmeczach o pietruszkę.
W tym sezonie byłoby pewnie podobnie,ale pierwsza drużyna Legii postarała się, żeby młodzież odpoczątku mogła rywalizować ze zdecydowanie silniejszymiprzeciwnikami. I wygląda to naprawdę dobrze.
Młodzilegioniści pokazali się z niezłej strony już w pierwszymspotkaniu grupowym z Borussią Dortmund. Młodzieżowcyz Zagłębia Ruhry wygrali ostatecznie 2:0, ale warszawiacy podżadnym względem im nie ustępowali. Szybko strzelony gol przezJonasa Arweilera zupełnie ich nie podłamał. Przede wszystkim,gospodarze potrafili stworzyć sobie masę okazji. Brakowało skuteczności, a momentami po prostu zwykłego szczęścia. RazSebastian Szymański trafił w poprzeczkę, innym razem MateuszHołownia w słupek. Swoje okazje mieli też Miłosz Szczepański iPatryk Czarnowski. W sumie było tego naprawdę dużo.
Ostateczniedrugiego gola wbiła Borussia, którą uszczęśliwił pechowointerweniujący Adrian Małachowski. Mecz w Ząbkach był jednakzwiastunem tego, że warszawiacy w młodzieżowej elicie wcale niemuszą być chłopcami do bicia.
W spotkaniu ze Sportingiembyło jeszcze lepiej. Legioniści ponownie stracili bramkę jakopierwsi, ale szybciutko wzięli się za odrabianie strat i wyrównalijeszcze przed przerwą. Pomyłkę stojącego w portugalskiej bramceLuisa Maximiano wykorzystał Sandro Kulenović. Szans byłozdecydowanie więcej - w poprzeczkę znowu trafił Szymański, arzutu karnego nie wykorzystał Hołownia. Oczywiście nie masię co czarować - podopieczni Krzysztofa Dębka cały czaspopełniają sporo błędów. Wynikiem jednego z nich była choćbydruga bramka dla Portugalczyków. W podlizbońskim Alcochetelegioniści pokazali jednak pazura i w samej końcówce wyszarpalipunkcik dzięki ładnemu trafieniu Szczepańskiego. Miny młodychPortugalczyków były bezcenne.
Popularne
Wtorkowego meczu z Realem mimo wszystkomożna było się trochę obawiać. Selekcja, warunki do rozwoju czysamo wyszkolenie i potencjał młodych zawodników przed wejściem dodorosłej piłki - na tych polach przepaść między Legią, a„Królewskimi” jest jeszcze większa niż pomiędzy pierwszymidrużynami. Tymczasem młodzi legioniści znowu pokazali klasę. Poraz kolejny pod wieloma aspektami nie odstawali.
Warszawiacyimponowali zarówno w środku pola, jak i na skrzydłach. Bramka na1:1 wzięła się ze znakomitego odbioru Szymańskiego. Potem byłoświetne dogranie z boku AdamaRyczkowskiego i kolejne trafienie Kulenovicia. Przy drugim golu dlaLegii znowu popisał się Szymański, który dośrodkował z rożnegona głowę Mateusza Bondarenki. Oczywiście błyszczeli też inni -bardzo pewny na stoperze był Mateusz Żyro, w środku dużopracował Bartłomiej Urbański... Nie było słabych punktów.Szkoda, że w samej końcówce Szymański pechowo trafił do własnejbramki i ustalił wynik na 2:3. Remis z Realem mógłby tychchłopaków jeszcze bardziej zbudować.
Podkreślmy jednak -Hiszpanie, choć technicznie ich zdecydowanie przewyższali, naprawdęmieli problemy. Legioniści, którzy grali bez kluczowego zawodnika,Szczepańskiego, potrafili zaskoczyć, momentami nawet zdominować. WMadrycie oddali aż 12 strzałów, a w trzech meczach zanotowali ich34. Nie są chłopcami do bicia.
Gra podopiecznych treneraDębka z najlepszymi zespołami na Starym Kontynencie jest bezwątpienia jedną z największych zalet awansu dorosłej Legii doLigi Mistrzów. Rzecz jasna oprócz olbrzymiej kasy. Twierdziliśmytak zaraz po przejściu Dundalk, a w ciągu ostatnich tygodni tylkosię w tym przekonaniu utwierdzamy. Ta przygoda na pewno zaprocentujew przyszłości. Młodzi wyniosą przecież zdecydowanie więcej zespotkania z madryckimi rówieśnikami niż doświadczeni legioniściz występu na Santiago Bernabéu. A całkiem przyzwoite wyniki mogązmobilizować do jeszcze większej pracy.
Oczywiście niemożna też przesadzać w drugą stronę i wysyłać Kulenovicia zkolegami na mecz z pierwszym Realem, ale za dotychczasowe występyjak najbardziej zasłużyli na brawa.
Czekamy na rewanż z„Królewskimi” w Ząbkach. Na pewno będzie ciekawie.