"La Pioche" - Patrick Vieira 2.0

2014-07-03 16:28:41; Aktualizacja: 10 lat temu
"La Pioche" - Patrick Vieira 2.0 Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Matt Busby mawiał, że w takim klubie jak Manchester United nie musisz gonić za pieniędzmi, bo one z czasem znajdą ciebie. Są jednak nieliczni, którzy na sukcesy nie chcą czekać, a pieniądze stawiają na drugim miejscu. Tacy, jak Paul Pogba.

"Ludzie, którzy go znają dzielą się na tych, którzy uznają go za leniwego, nieustabilizowanego młodego piłkarza ze sporym temperamentem oraz na tych, którzy widzą w nim największy talent na świecie" pisze o Paulu Pogbie James Olley z The Independent. Patrząc na występy Francuza w fazie grupowej mistrzostw świata, pewnie poparlibyśmy tych pierwszych. Oglądając jego występ z Nigerią, skłanialibyśmy się raczej ku opinii, że to diament. Może jeszcze nie do końca oszlifowany, może ma jakieś drobniutkie skazy, ale bez wątpienia diament.
 
Diament, który wypadł z rąk sir Alexowi Fergusonowi, uznawanemu za jednego z najlepszych menedżerów w historii. Gdyby nie to, że widzieliśmy to na własne oczy i pamiętamy doskonale to spotkanie, pewnie nie bylibyśmy w stanie uwierzyć, że w listopadzie 2011 roku przeciwko Blackburn, Ferguson wystawił na środku pomocy Park Ji-Sunga i Rafaela, sadzając Pogbę na ławce i nie wpuszczając go ani na moment. United przegrali 2:3, a Francuz był po prostu wściekły.
 
- Paul Scholes przeszedł na emeryturę, Darren Fletcher był kontuzjowany, nie było w klubie nikogo, kto mógłby zagrać na mojej pozycji. A jednak w drugiej linii pojawił się Rafael. Boczny obrońca. Byłem zniesmaczony. Jeszcze bardziej, gdy okazało się, że nie dostanę ani minuty na boisku - wspominał w wywiadzie z ESPN. - Wtedy straciłem to. Straciłem całe moje zaufanie, całą sympatię do trenera. To popchnęło mnie ku Juventusowi. Gdybym dostał wtedy szansę, pewnie nie odmówiłbym przedłużenia kontraktu z United.
 
Ferguson doświadczył wtedy czegoś, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. 19-latek, zawodnik dopiero u progu kariery, oświadczył mu, że nie ma zamiaru zostawać w United. Szkoleniowcowi, który decydował o być albo nie być w przypadkach Ruuda van Nistelrooya, Jaapa Stama czy Davida Beckhama, został odrzucony przez nastolatka. W dodatku przez takiego, którego zatrudnienie mogło spowodować spore problemy z władzami światowej piłki, które bardzo dokładnie przyglądały się sprawie jego przejścia na Old Trafford z francuskiego Le Havre.
 
- Manchester skusił jego rodziców. Dali 100 tysięcy euro ojcu, drugie 100 tysięcy matce, dom w Manchesterze dla całej rodziny, wszystko w zamian za podpis na porozumieniu "accord de non sollicitation" - twierdzi Jean-Pierre Louvel, prezydent byłego klubu Pogby.
 
Gwoli wyjaśnienia - "accord de non sollicitation", to we Francji tzw. zobowiązanie wstępne, podpisywane przez zawodników, którzy ze względu na wiek nie mogą opuścić swojego klubu. Wiąże ich ono z kolejną drużyną na długo przed wygaśnięciem kontraktu, by w momencie jego zakończenia, zostać niezwłocznie zawodnikiem drugiej drużyny. Zarówno Le Havre w przypadku Pogby, jak i Lens w jeszcze głośniejszym przypadku Gaela Kakuty twierdziły, że wspomniane porozumienie to pełnoprawny kontrakt i że jest nielegalne względem obowiązującego prawa. Oczywiście Manchester United i Chelsea zarzekały się, że kontraktem ono nie jest. 
 
Ostatecznie United nie zostali ukarani zakazem transferowym, jaki nałożono na Chelsea. Ale już sam fakt, że wokół Pogby zrobiło się tak gorąco sprawiał, że można było sądzić, iż Ferguson bardzo chciał go mieć u siebie. Tak bardzo że był gotów na podobne konsekwencje. 
 
Z perspektywy czasu trzeba przyznać, że to zawodnik wygrał w tej sprawie. Jako 21-latek jest bardzo bliski wprowadzenia reprezentacji Francji do strefy medalowej mistrzostw świata, a sam - zgarnięcia nagrody dla najlepszego młodego zawodnika turnieju. Od samego początku mistrzostw był faworytem bukmacherów, obok Romelu Lukaku, Raphaela Varane, Raheema Sterlinga czy Memphisa Depaya. W zachwytach rozpływają się nad nim koledzy. Yohann Cabaye mówi o uspokojeniu gry w środku pola, o wielkiej radości z gry u boku tak pewnego siebie i tak znaczącego. 
 
Cabaye porównuje go nawet do Patricka Vieiry, mówiąc, że jego znaczenie dla tego zespołu jest podobne, jak byłego piłkarza Arsenalu w latach, kiedy to on za plecami Zinedine'a Zidane'a dowodził drugą linią "Tricolores". Nie jest w tym odosobniony. Wtóruje mu... Patrick Vieira:
 
- Pogba ma zadatki na najlepszego pomocnika na świecie. Podobnie do mnie, gdy ma piłkę przy nodze, imponuje jego spokój, emanująca od niego siła. Ale też jest znacznie bardziej chętny do atakowania bramki rywali, niż ja kiedykolwiek - mówi mistrz świata i Europy. - Co prawda ja odbierałem więcej piłek, niż Paul, ale za to mogłem pomarzyć o jego technice.
 
Kolega z reprezentacji Vieiry, Bixente Lizarazu twierdził jednak po fazie grupowej mundialu, że czas przestać obdarzać Pogbę kredytem zaufania, szczególnie, gdy w odwodzie jest świetnie dysponowany Moussa Sissoko. Najlepiej jemu i wszystkim krytykom, których wciąż nie brakuje, odpowiedział sam zainteresowany.
 
 
- Paul został zawodnikiem meczu w pełni zasłużenie. Nikt nie zrobił w tym spotkaniu tyle co on, był dla nas kluczowy - nie mógł się nachwalić swojego kolegi Cabaye. 
 
Dzień później na łamach L'Equipe pojawiło się odważne porównanie Francji Deschampsa do tej z 1998 i 2006 roku, kiedy zdobywała dwa medale mistrzostw świata. Oczywiście porównanie Pogby do Vieiry nie mogło się tam nie znaleźć. Tak jak w wypowiedziach eksperta francuskiej telewizji, Arsene'a Wengera, który przecież przez wiele lat w Arsenalu doglądał rozwoju Vieiry, stającego się jednym z najtwardszych i najbardziej kompletnych pomocników świata.
 
 
Z usług Pogby korzysta jednak Juventus, który zbił na zawodniku - można to powiedzieć z pełnym przekonaniem - złoty interes. Agent Francuza, Mino Raiola mówi, że mimo zainteresowania wielu czołowych ekip, jego przyszłość to Juventus. A Manchester, pytający nieśmiało o swojego byłego pomocnika, usłyszał, że jeżeli nie zdecyduje się wyłożyć na stół 60 milionów funtów, to Pogbę będzie oglądać na Old Trafford tylko w Lidze Mistrzów. W barwach Juventusu.
 
"Posiadanie tak kompletnego zawodnika, to skarb" pisze G.B. Olivero z La Gazzetta Dello Sport. "Gdy zaczynał grać w Juventusie, nie wiedziano, czy w linii pomocy z Marchisio, Vidalem i Pirlo znajdzie się dla niego miejsce. Według mnie problemem nie jest jego ustawienie na boisku. Problemy zaczynają się wtedy, gdy Pogby na boisku nie ma." 
 
Jeszcze grając we Francji, Pogbę nazywano "La Pioche", co w potocznym tłumaczeniu - jak wyjaśniał sam Pogba - oznacza dzieciaka, który niesie pomoc innym. Można bez wątpienia powiedzieć, że kto jak kto, ale Pogba pomógł Francuzom. Uwierzyć, że ich drużyna narodowa znów należy do światowej czołówki. I że w ćwierćfinale może utrzeć nosa Niemcom.
 
- Dlaczego mamy się ich bać!? Przecież jesteśmy Francuzami!