Let's Kick Racism Out of Football - czas na zdecydowane kopnięcie Anglików

2012-12-18 18:25:25; Aktualizacja: 11 lat temu
Let's Kick Racism Out of Football - czas na zdecydowane kopnięcie Anglików Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Od Anglii w sprawach piłki nożnej zawsze wymagać się będzie najwięcej. Nie inaczej jest w kwestii rasizmu na stadionach. Skala problemu jest bowiem obecnie tak wielka, że pod dywan zamieść się jej już po prostu nie da.

W walkę o prawa mniejszości rasowych i kulturowych, a także niepełnosprawnych zaangażowało się już całe środowisko. Naprawdę mało komu obojętna była choćby najgłośniejsza sprawa Johna Terry'ego i Antona Ferdinanda, która jest sztandarowym przykładem zjawiska, które wciąż się szerzy i, wobec braku zdecydowanych działań, będzie systematycznie się rozszerzać i przekraczać kolejne granice. Dobrego smaku. Dobrych obyczajów. Moralności. Człowieczeństwa. Wydawać się może nawet, że te bariery już dawno runęły niczym domki z kart.

W ubiegłym tygodniu, w związku z bardzo delikatnym traktowaniem rasistowskich wybryków przez FA, z jej szeregów wystąpił Lord Herman Ouseley, lider akcji Kick It Out (kojarzącej się między innymi z hasłem "Let's Kick Racism Out Of Football", które mogliśmy zobaczyć przy każdym uruchomieniu gry-legendy dla milionów fanów futbolu - Championship Managera 2003/2004).
 
- To dobrzy, oddani ludzie, ale muszą zauważyć w końcu, że nastał zupełnie nowy klimat. Obraźliwe śpiewy i chamskie zachowania są na porządku dziennym. Znaleźliśmy się w bardzo niebezpiecznych czasach, wzmożonej prawicowej aktywności i nietolerancji - uzasadniał swoją decyzję Ouseley, jednocześnie zapowiadając, że wciąż będzie się bardzo mocno angażować w akcję Kick It Out.
 
Lord Herman Ouseley
 
Jego odejście miało też związek z 92-punktowym planem przeciwdziałania dyskryminacji autorstwa The FA. David Bernstein, prezes angielskiej federacji piłkarskiej przedstawił go nawet dumnie Premierowi Davidowi Cameronowi, za pośrednictwem sekretarz kultury, Marii Miller. Teoretycznie, to właśnie to zdecydowane działanie, którego od FA się wymagało. Nie sposób jednak nie zauważyć, że plan uderza w rasizm mniej więcej tak precyzyjnie, jak Bartosz Ślusarski do pustej bramki. Niby blisko, ale jednak nie do końca celnie.
 
Ważnym punktem planu ma być edukacja mniejszości rasowych i etnicznych na temat angielskich obyczajów, kultury i dziedzictwa. To oznacza - ni mniej ni więcej - że to te mniejszości miałyby się zmienić, przystosować do warunków angielskich, a taki John Terry pozostałby nietknięty, jego takie lekcje by nie dotyczyły. A przecież jego rasistowska historia z Antonem Ferdinandem do dzisiaj odbija się w angielskiej piłce czkawką. Nie dość, że Roy Hodgson postawiony w sytuacji wyboru między poszkodowanym Rio Ferdinandem (bratem Antona, który bardzo głośno mówił o swojej niechęci do JT) a ukaranym śmiesznym zawieszeniem na cztery mecze Terrym w kontekście powołań na Euro, wybrał Terry'ego. Do teraz Ferdinand nie ma więc co liczyć na powołanie, bo zmiana decyzji podjętej przez selekcjonera oznaczałaby przyznanie się do błędu i skrajną niekonsekwencję, nawet wobec rezygnacji z gry dla Anglii Johna Terry'ego. Nie wiadomo zresztą, czy Rio chciałby za Hodgsona koszulkę z trzema lwami założyć.
 
Ferdinand ma za to zamiar zaangażować się w protest przeciwko decyzji UEFY, która uderzyła Anglików znacznie bardziej niż rasistowska wojna domowa. Otóż UEFA zdecydowała, że serbski związek piłkarski, w konsekwencji okropnych zachowań wobec zawodników angielskiej młodzieżówki zostanie ukarany karą jeszcze bardziej groteskową, niż wspomniany wcześniej John Terry. 65 tysięcy funtów. O 15 tysięcy mniej, niż kara dla Nicklasa Bendtnera za reklamę firmy bukmacherskiej na bieliźnie, podczas Euro 2012. Sam Allardyce stwierdził nawet: - Gdybym był Nicklasem Bendtnerem, w obliczu takiej decyzji żądałbym moich pieniędzy, moich 80 tysięcy.
 
 Za sprowokowanie Danny'ego Rose'a z Tottenhamu do zejścia z boiska, za uderzenie w niego i jego godność poprzez naśladowanie małpich odgłosów - 65 tysięcy. Z tą decyzją nie mógł się zgodzić nawet sam Michel Platini, co jest dodatkowym smaczkiem w tej sprawie. FA złożyła oczywiście apelację, jednak kara może zostać zwiększona tylko nieznacznie. Dodatkowo ukarano zawieszeniami dwóch zawodników... angielskiej młodzieżówki - Stevena Caulkera i Paula Ince'a.
 
Steve Caulker
 
O ile nie głośne wewnętrzne scysje zmieniły niewiele, to tak jawna niesprawiedliwość wobec Anglików musi wreszcie spowodować trzęsienie ziemi. Zjawisko zaczyna się bowiem wymykać spod kontroli. Ouseley proponuje zezwolić zawodnikom zejść w geście protestu z boiska w momencie, gdy ktoś dopuściłby się wobec niego obraźliwych komanetarzy na tle rasowym. Nawołuje też do tego, by to samo zrobili solidarnie jego koledzy z zespołu. - Zawodnicy w swojej walce nie mogą się przede wszystkim czuć opuszczeni - mówi z pełnym przekonaniem. 
 
My jednak, jeśli o takie akurat prawo chodzi, mamy pewne wątpliwości. Taka zasada byłaby bowiem zbyt szeroka i na pewno znaleźliby się menedżerowie i zawodnicy próbujący ją wykorzystać. Natomiast zbytnie jej zawężenie spowodowałoby, że ich skuteczność byłaby porównywalna, ze skutecznością lekcji savoir-vivre dla Mario Balotelliego. Rozwiązanie leży gdzie indziej, na co uwagę zwracają angielscy publicyści. FA musi po prostu maksymalnie, może nawet poza rozsądne granice, zaostrzyć przepisy antyrasistowskie. Kluby natomiast muszą wspierać decyzje federacji i solidarnie karać delikwentów.
 
Pewnym pomysłem jest znaczne wydłużenie meczowego zawieszenia za tego typu sytuacje. Umówmy się, ani czwórka Terry'ego, ani nawet osiem spotkań pauzy Suareza, to nie są kary adekwatne do zmieszania z błotem poczucia własnej wartości i człowieczeństwa drugiego zawodnika. "One game, one community" - jedno z haseł Kick It Out (związanej bardzo blisko z angielską federacją) brzmi wobec takich wyroków FA jak kolejny pusty frazes. Coś tak mocnego, jak "nie bądź jeleń, szanuj zieleń". Cała runda, sezon zawieszenia. Trzy lata, jak w przypadku włoskiego zawodnika, Pietro Arcidiacono, zawieszonego za solidaryzowanie się z kibicem, skazanym za zabicie policjanta. A dla kibiców? Bezwzględny zakaz stadionowy i kary. Nie symboliczne. Kary, które finansowo mogą nie dać się podnieść przez dłuższy czas, które każą się dziesięć razy zastanowić przed wypowiedzeniem każdego słowa. 
 
Brzmi ostro, ale człowiek, który na forum publicznym odważy się na rasizm powinien być objęty ostracyzmem, nie powinno się go uważać za godnego miana "człowieka". Nie podoba ci się to, że w zespole rywali gra Japończyk, Senegalczyk, Meksykanin? To nie idź na mecz, siedź sobie w domu i bluzgaj sobie do telewizora. Oczywiście, każdy obcokrajowiec w Anglii ma świadomość, że niekoniecznie wszyscy będą go kochać. Ale to nie zmienia faktu, że zasługuje na taki sam ludzki szacunek, jak Brytyjczyk od małego mieszkający na Wyspach. 
 
Teraz jest więc najwyższy czas na to, by federacja angielska dała całemu światu przykład, jak walczyć z rasizmem. Za czasów Margaret Thatcher udało się zwalczyć sporą część agresji na stadionach, właśnie za sprawą zdecydowanych działań, które są obecnie tak samo - jeśli nie nawet bardziej - potrzebne.
Więcej na ten temat: Anglia Artykuł The FA Rasizm