Marcelo Bielsa na zakręcie. Upadek coraz bliższy

2017-10-29 10:08:08; Aktualizacja: 7 lat temu
Marcelo Bielsa na zakręcie. Upadek coraz bliższy Fot. Transfery.info
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Genialny teoretyk, u którego terminował sam Pep Guardiola.

 Wariat, który swoje podejście i profesjonalizm doprowadził do takiego poziomu, że potrafi od świtu do zmierzchu, przez kilka tygodni, oglądać mecz za meczem, szukając nowych, przełomowych, rozwiązań taktycznych. 

Jednak nie tak łatwo teorię przekuć w praktykę i po kilku miesiącach pracy w Lille, które podporządkowało każdy, nawet najmniejszy, element funkcjonowania pod wizję Marcelo Bielsy, okazuje się, że część drużyny podniosła bunt i otwarcie bojkotuje sposób pracy „El Loco”. Parafrazując słynnego teologa „Jeśli szatnia ci się sprzeciwia i ma duże zastrzeżenia co do twojej osoby, to wiedz, że coś się dzieje”.

A dzieje się naprawdę dużo, bo Lille, które miało mocarstwowe plany, po 10. kolejkach zajmuje 18.pozycję w tabeli i zamiast bić się o czołówkę musi walczyć o ligowy byt. Przyjście Bielsy do drużyny „Mastifów” jawiło się jako rozpoczęcie drogi na szczyt. Od tego momentu minęło zaledwie pięć miesięcy, a sytuacja zamiast się poprawić, uległa wręcz pogorszeniu. 

Marcelo Bielsa otrzymał od władz klubu niemal wszystko, czego chciał - całkowite zaufanie i pełna władza były powodami, dla których przyjął pracę w Lille. Zmodernizowany ośrodek treningowy i wymóg na zawodnikach, aby ci przebywali w klubie od rana do późnego popołudnia, to tylko dwa z wielu założeń, które zaordynował Argentyńczyk. Kolejną rzeczą była totalna rewolucja kadrowa, wprowadzona przez trenera. O jej rozmachu niech świadczy fakt, że jedynym zawodnikiem, który wystąpił w pierwszej kolejce sezonu 2016/17 i 2017/18, jest kapitan LOSC Ibrahim Amadou. Kilkanaście nowych, bardzo młodych twarzy, pozbycie się doświadczonych zawodników, a czasu na zgranie i przystosowanie do nowego schematu gry, jak na lekarstwo. 

Sezon, ku niemałemu zdziwieniu, rozpoczęli bardzo dobrze, bo zwycięstwem 3:0 z Nantes (jak na razie rewelacja sezonu). Jednak dwie bramki w tym spotkaniu strzelił Nicolas de Preville, który niedługo później został bez żalu sprzedany do Bordeaux. Dodajmy do tego rezygnację z usług Enyeamy i wypożyczenie bardzo dobrego w zeszłych rozgrywkach Xeki i mamy totalny obraz pokładów bielsowskiej niekumacji.

10 kolejek to trochę mało, aby stwierdzić z pewnością, że wszystkie transfery – za bagatela 65 milionów euro – były chybione, ale jak na razie żaden! sprowadzony zawodnik nie jest w stanie udowodnić swojej wartości. Ale czy aby na pewno problemem są sami zawodnicy? Może to taktyka zastosowana przez Bielsę jest powodem tak słabych występów drużyny?

Argentyński szkoleniowiec znany jest z uwielbienia do ofensywnej gry i stosowania wysokiego pressingu. Niestety jest to trener, który nie idzie na kompromis, i to zawodnicy mają się dostosować do narzuconej taktyki, a nie na odwrót. I z tego właśnie powodu dochodzi do bardzo dziwnych wyborów, które jak dotąd zupełnie się nie bronią. Nominalny środkowy pomocnik Thiago Maia – najdroższy transfer w historii klubu – w meczu z Bordeaux wystąpił na lewej obronie. 
Efekt? Zjazd do szatni po 32.minutach z czerwoną kartką. Ibrahim Amadou, który przyzwyczaił nas do występów w drugiej linii, ustawiany jest często w defensywie i ciężko powiedzieć, aby się tam sprawdzał. To samo tyczy się Nicolasa Pepe. Jeszcze niedawno zachwycał nas swoimi rajdami na skrzydłach w Angers, a teraz z braku laku musi występować na środku ataku i w siedmiu ligowych meczach zanotował zaledwie jedną asystę. Tym bardziej dziwi sprzedaż wcześniej wymienionego de Preville’a, który mógłby być zbawieniem dla nieskutecznej ofensywy „Mastifów” (siedem bramek w dziesięciu spotkaniach).
Ciężko więc dziwić się informacją napływającym z brazylijskich i francuskich mediów o bardzo złej atmosferze w zespole. ESPN Brazil  podało na początku tygodnia, że Maia czuje się nieszczęśliwy w LOSC i chce w zimowym okienku wrócić do kraju na wypożyczenie.
 
Taką wiadomość można by było uznać za zwykłą plotkę i szukanie sensacji, ale w piątek radio RMC poinformowało, że zawodnicy złożyli oficjalną skargę do władz klubu na Marcelo Bielsę. Piłkarze mają zarzuty względem szkoleniowca o dobór złej taktyki i ustawianie ich na niewłaściwych pozycjach. 

Właściciel Lille, Gerard Lopez, dotychczas udzielał stonowanych wywiadów i wykazywał tylko zaniepokojenie obecną sytuacją klubu. Jednak jeśli w najbliższym spotkaniu z Olympique Marsylia – mecz z podtekstem, gdyż Bielsa jest byłym trenerem OM, a Rudi Garcia doprowadził w 2011 roku LOSC do Mistrzostwa Francji – podopieczni Argentyńczyka zaprezentują to samo, co w poprzednich spotkaniach, to ciężko wierzyć, aby nie doszło w klubowych gabinetach do poważnych rozmów o przyszłości Lille. W projekt Bielsy za dużo zainwestowano, żeby podejmować pochopne decyzje, ale wszystko ma swoją granicę i wydaję się, że doświadczony szkoleniowiec powoli dochodzi do tego miejsca, z którego nie ma powrotu.

MICHAŁ BOJANOWSKI