Marek Papszun bardzo na niego liczy. Wielki powrót coraz bliżej?!

2024-07-21 12:00:56; Aktualizacja: 1 dzień temu
Marek Papszun bardzo na niego liczy. Wielki powrót coraz bliżej?! Fot. FotoPyK
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Raków Częstochowa rozpoczyna zmagania w ramach Ekstraklasy. Na ławce trenerskiej tej ekipy zasiądzie ponownie Marek Papszun, dla którego jest to powrót pod Jasną Górę po rocznej przerwie. Celem będzie oczywiście walka o mistrzostwo Polski. Szkoleniowiec mocno liczy na Iviego Lópeza. Jak wygląda jego sytuacja? Dlaczego nadal nie jest zdolny do gry?

Po rocznej przygodzie Dawida Szwargi z Rakowem Częstochowa w klubie uznano, że warto wrócić do tego, co sprawdzone. Pojawiła się chęć z obu stron, dlatego też od nowego sezonu pod Jasną Górą ponownie będziemy oglądać Marka Papszuna.

49-latek znakomicie kojarzy się lokalnej społeczności, bo to właśnie za jego kadencji drużyna zdobyła historyczne mistrzostwo Polski. Dodatkowo sięgała też po krajowe puchary i teraz apetyt będzie niewątpliwie podobny.

Na wstępie już dała o sobie znać jego niemała ambicja, kiedy to otwarcie poprosił o wzmocnienia, jeśli władze klubu mają w planach walczyć o coś więcej, niż tylko środek tabeli Ekstraklasy.

- Wszyscy tutaj - drużyna, ja, cały sztab liczymy na to, że w końcu dołączą do nas zawodnicy. Na pewno ten okres przygotowawczy nie skończy się dla nas wraz z pierwszym meczem, bo będziemy musieli tych zawodników wdrażać. Dzisiaj debiutował Adriano Amorim. Pokazał się z dobrej strony, ale na pewno potrzebuje czasu. Kolejni zawodnicy, którzy przybędą, myślę, że też będą go potrzebowali. Zespół jest w dużej przebudowie i potrzebujemy jeszcze czas, żeby to była drużyna pełną gębą - mówił kilka tygodni temu.

Wzmocnienia na miarę walki o najwyższe cele?

Po tych słowach pion sportowy w porozumieniu z trenerem wziął się do pracy. Jednokrotnego mistrza do tej pory zdążyli już zasilić Adriano, Patryk Makuch, Lazaros Lamprou, Vasilios Sourlis oraz Kristoffer Klaesson. To jednak nie koniec, bo na horyzoncie są następne potrzeby i trener ma niewątpliwie nadzieje, że uda się je spełnić, o czym mówił zresztą na konferencji prasowej przed meczem z Motorem Lublin.

- Drużyna musi mieć filary i przywódców. Takie osoby, które ideę i DNA klubu będą przenosili na boisko - to jest kluczowe. Tacy piłkarze jak Tomáš Petrášek czy Vladislavs Gutkovskis to legendy klubu i wielcy ludzie przede wszystkim. Dla mnie to bardzo ważne. W ostatnim oknie straciliśmy dwóch liderów: Vladan Kovačević czy Janis Papanikolau. W te buty muszą wejść inni. Ci, co graj tu dłużej: Fran Tudor, Zoran Arsenić czy Ivi López.

Czy poczynione przez ostatnie tygodnie ruchy na rynku transferowym są wystarczające?

- Od okresu tego wywiadu jestem zadowolony, bo poczyniliśmy postęp. Mowa tu o budowaniu jedności i scaleniu tego wszystkiego ze sobą. Dochodzą też nowi zawodnicy: transfery czy kontuzje, a także powracający z kadry. To nie jednak moment, gdzie mamy gotowy zespół. To jeszcze potrwa, a najbliższa runda będzie do łącznia wszystkiego, a także wprowadzenia nowych graczy. Raków to specyficzny klub z zasadami - trzeba się do tego dostosować. Cieszy mnie jednak, że ci, którzy tu trafiają, bardzo szybko się adaptują. To też zasługa sztabu, ale również całego podmiotu. Weszliśmy na wyższy poziom i potrafimy się nimi opiekować.

Od niego znów będzie zależeć gra Rakowa Częstochowa?

Raków Częstochowa to obecnie plac budowy. Z drużyny odeszło kilku wartościowych piłakrzy, ale na horyzoncie są też nowe nazwiska, które w niedalekiej perspektywie powinny stanowić o sile pierwszego zespołu. Jak jednak zwrócił uwagę Papszun, nie wolno zapominać o tych, co byli już wcześniej byli ważnymi ogniwami zespołu.

W tej grupie jest między innymi Ivi López. Hiszpan to przecież były król strzelców, a także najlepszy piłkarz Ekstraklasy w jednym z poprzednich sezonów. Jego współpraca z Papszunem układała się do tej pory wzorcowo, o czym Hiszpan pisał swego czasu na Twitterze.

„Ty od początku we mnie wierzyłeś i sprawiłeś, że rozwinąłem się jako człowiek i piłkarz. Wczoraj otrzymałem wiadomość, że nie będziesz pracował dalej, ale to nie czas na pożegnanie. Musimy dokończyć pracę, którą rozpoczęliśmy i zostawić drużynę na szczycie” - pisał Hiszpan, kiedy 49-letni trener odchodził z Rakowa Częstochowa.

Poważna kontuzja i komplikacje

Raków Częstochowa nie miał w poprzednim sezonie zarówno Marka Papszuna, jak i Iviego Lópeza. Hiszpan przy okazji jednego ze sparingów przed sezonem doznał bowiem poważnej kontuzji. Ta wykluczyła go z gry na wiele długich miesięcy. Przeszedł operację i wydawało się, że wróci już na wiosnę, ale później wystąpiły pewne komplikacje.

Wkrótce jednak powinniśmy go ujrzeć na boisku i nie ma wątpliwości, że nowy - stary trener jednokrotnego mistrza kraju bardzo liczy na jakość Hiszpana, o czym mówił na ostatniej konferencji prasowej.

- Ivi trenuje tak, jak widzieliście. Trudno powiedzieć, kiedy będzie grał, bo to może zadziać się stosunkowo szybko, ale i przedłużyć. Znacie jego historie - pojawiły się pewne komplikacje, bo operacji nie wykonano, jak należy. Z tym się borykamy, ale ja jestem dobrej myśli. To jest ostatni etap przed wejściem do drużyny i niedługo będziemy cieszyć się z jego obecności na boisku.

30-latek, który jest związany z Rakowem Częstochowa od września 2020 roku, zdobył z tym zespołem nie tylko mistrzostwo Polski, ale też dwa Puchary Polski oraz dwa Superpuchary Polski. Łącznie pod Jasną Górą może pochwalić się 117 spotkaniami, 49 bramkami oraz 30 asystami. Kontrakt ma ważny do 30 czerwca 2026 roku.