Mistrzowska kontra: Marek Hamšík kontra Henrikh Mkhitaryan

2013-09-19 15:07:15; Aktualizacja: 11 lat temu
Mistrzowska kontra: Marek Hamšík kontra Henrikh Mkhitaryan Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

W związku z bardzo dobrym odbiorem naszego cyklu pod tytułem "Weekendowa kontra", postanowiliśmy nie ograniczać się i ruszyć z kolejnym, analogicznym. "Mistrzowska kontra" zadebiutowała więc w spotkaniu Napoli z Dortmundem.

Gdybyśmy wiedzieli, że już po 45 minutach Borussia będzie grała w 10 na 11, pewnie nie zdecydowaliśmy się na wybór tego właśnie spotkania i zawodników w nim uczestniczących, jednak... któż mógł to wiedzieć? Na szczęście (dla nas, na pewno nie dla Kuby), po zejściu Weidenfellera, Langerak na boisku zmienił Błaszczykowskiego, a nie zawodnika, którego w zespole z Dortmundu wzięliśmy pod lupę, a więc Henrikha Mkhitaryana. 
 
Mogliśmy więc kontynuować nasze obserwacje aż do 76. minuty, kiedy Ormianina zmienił Jonas Hofmann. Naprzeciwko postawiliśmy mu nie byle jakiego rywala, bo zajmującego nominalnie tę samą pozycję w Napoli Słowaka Marka Hamšíka. Uznaliśmy bowiem, że w tak smakowicie zapowiadającym się pojedynku, ci dwaj mogą odgrywać znaczące role, a ich wpływ na grę ich drużyn może być kluczowy w kontekście końcowego rezultatu.
 
Nic bardziej mylnego. Z tym, co widzieliśmy na własne oczy, w stu procentach zgodził się program Opta Stats Zone, który na podstawie statystyk i przemieszczania się po boisku każdego zawodnika, ocenia jego wpływ na grę zespołu. I po pierwszej połowie, kiedy to ani jeden ani drugi nie zapadł nam w pamięć, wystarczyło spojrzeć na tablice wpływu zawodnika. Tak Mkhitaryan w Borussii, jak Hamšík w Napoli byli jednymi z najmniej znaczących piłkarzy w swoich jedenastkach (poza bramkarzami i napastnikami, ale to akurat zrozumiałe, ze względu na to, że oni otrzymują - a co za tym idzie wykonują - najmniej podań, które przy tejże ocenie są jednym z kluczowych czynników.
 
 
 
I możemy to powiedzieć bez narażania się na jakąkolwiek pomyłkę, że zarówno jeden, jak i drugi - także w przeciągu drugiej połowy - zawiedli. Zacznijmy od tego większego zawodu, czyli Mkhitaryana.
 
Analiza gry Ormianina w ofensywie, za co przecież był bardzo chwalony w Szachtarze, a nawet już i w Borussii, pokazuje, że on to właściwie w ataku nie istniał. Nie był pod grą i choć od samego początku aktywnie uczestniczył w pressingu i to zwykle jego można było zobaczyć doskakującego do rywala, to tylko trzykrotnie podczas całego meczu przyniosło to bezpośredni skutek w postaci odbioru piłki. Ale to i tak bardzo przyzwoity rezultat, patrząc na to, jak słaby był wczoraj Ormianin w ataku.
 
LEGENDA:
 
Trzy podania w strefie ataku, z czego tylko dwa celne!? Jeden strzał - w dodatku zablokowany!? Doskonale rozumiemy, że Benitez nasłał na Mkhitaryana dwa wściekłe psy - Inlera i Behramiego, jednak zawodnik tak reklamowany i tak chwalony jak Mkhitaryan chyba potrafi się im kilka razy urwać i zagrać coś, co spodoba się publiczności?
 
I to mimo, że akurat Inler był dla nas cichym bohaterem tego spotkania i po obejrzeniu go jeszcze raz, to jego wybraliśmy piłkarzem meczu. Zarówno w defensywie, jak i w ofensywie czapką nakrył nie tylko zawodników Borussii, ale także... analizowanego przez nas Hamšíka. No bo otrzymanie 23 podań więcej od Słowaka wiązało się z częstszym pokazywaniem się do gry w różnych rejonach boiska.
 
 
Ale dość o Inlerze. Przy Mkhitaryanie nawet nieszczególna statystyka słowackiego ofensywnego pomocnika wygląda imponująco. Co prawda na boisku spędził o 15 minut więcej, ale nie sądzimy, by w ostatnim kwadransie Ormianin znacząco zmienił swoją grę i podkręcił licznik otrzymanych podań, który zatrzymał się w jego wypadku na 20. Choć przy jego dokładności z Stadio San Paolo w Neapolu - może to i lepiej...
 
 

 

 
Reasumując - na zwycięzcę pojedynku wybieramy Hamšíka, ale po przyjrzeniu się jego grze czujemy mimo wszystko spory zawód. Bo przyzwyczaił nas już nawet w tym sezonie, że choćby z Gonzalo Higuainem rozumie się doskonale, a wczoraj bodaj tylko raz próbował obsłużyć go prostopadłym podaniem. W dodatku - niecelnym. Ale na ogranie w naszej kontrze Mkhitaryana - w zupełności wystarczyło. Zastanawiamy się tylko, czy Ormianin może w tym sezonie zagrać jeszcze słabiej, niż wczoraj? 

Na koniec jeszcze oceny wystawione zawodnikom przez ludzi z Goal.com. Osobiście dalibyśmy Słowakowi pół gwiazdki mniej, a Ormianinowi chyba nawet całą (jeśli Reus dostał 1,5, to współkandydujący do miana najgorszego zawodnika meczu Mkhitaryan musi być na równi), ale to tylko i wyłącznie nasza opinia.

 
ZWYCIĘZCA KONTRY: Marek Hamšík (Napoli)

 
***
 
Niektórzy pytali nas o "Weekendową kontrę" z ostatniego weekendu. Niestety, ze względu na problemy z głównym urządzeniem, za pomocą którego przygotowujemy nasz cykl, jego publikacja okazała się niemożliwa. Planowaliśmy jednak umieszczenie w nim jednego z bohaterów pierwszej "Mistrzowskiej kontry", a więc Mkhitaryana, więc mamy nadzieję, że ta dzisiejsza zrekompensuje Wam brak "Weekendowej". A z nią wracamy już w ten weekend, bo na rozkładzie jest co najmniej kilka ciekawych pojedynków.