Mocny impuls: zwycięstwo Zagłębia w Niecieczy idzie na konto „świeżej krwi”

2016-12-02 19:34:04; Aktualizacja: 7 lat temu
Mocny impuls: zwycięstwo Zagłębia w Niecieczy idzie na konto „świeżej krwi” Fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka Źródło: transfery.info

Jednego na rozegranie, drugiego na atak i trudno, żeby nie było efektów. Szkoleniowiec „Miedziowych” zaryzykował i nawet nie zadrżał, gdy stawiał na dwóch młodzieżowców, dzięki czemu zgarnął całą pulę w starciu z Bruk-Bet Termalicą.

Siła tkwi w młodzieży

Trener Stokowiec pokazał, że potrafi wyciągnąć wnioski i nie boi się (dość) odważnych decyzji. Chociaż z tym określeniem „odważne” też trzeba być ostrożnym, bowiem Zagłębie Lubin prezentowało jedną z najgorszych odmian futbolu: ospały i całkowicie pozbawiony nadziei na lepsze jutro. Zmiany w składzie wydawały się być konieczne. Już sam rzut oka na wyjściowy skład „Miedziowych” powodował zapalenie się czerwonej, migającej kontrolki: oto do środka pola przeskoczył Tosik, a w ofensywie pojawili się Jagiełło i Buksa.

Obecność tego drugiego mogła powodować mieszane uczucia. Młodziutki napastnik zwykle miał spore problemy ze skutecznością i utrzymywaniem piłki blisko przy nodze. Jasne, nigdy nie można było mu odmówić zaangażowania, ale nie zawsze to wystarczy. Aż do momentu, gdy przeprowadził się do Lubina. Buksa już w meczu z Lechem pokazał, że nie potrzebuje wiele czasu, żeby coś stworzyć – nawet jeśli jego zespół nie potrafi się zdobyć na najmniejszy zryw. Wywalczył karnego, zanotował dwa celne strzały i brał czynny udział w pojedynkach powietrznych/bark w bark. Nie inaczej było w Niecieczy. 20-latek już w 3. minucie wepchnął się między Osyrę i Putiwcewa, starając się wywalczyć sobie miejsce do oddania strzału. Tym razem nie wyszło, ale zaledwie 120 sekund później, już umieścił futbolówkę w bramce.

Piłkę do gry wprowadził Kubicki, który precyzyjnie wymierzył na Buksę, a ten wykorzystał dobre ustawienie kolegów, zgrał do Janoszki, a następnie otrzymał podanie zwrotne i futbolówka wylądowała pod nogami Cotry. Doświadczony obrońca Zagłębia nie zwolnił tempa tej akcji – szybko wepchnął piłkę w pole karne, Janoszka ją przepuścił, a na dobitce zameldował się głodny bramek Buksa.

Napastnik „Miedziowych” nie ustawał w próbach. Naciskał przeciwnika, doskakiwał do niego, starał się odebrać futbolówkę w newralgicznym punkcie boiska. Krótko mówiąc: był udręką dla rywala. Nie miałoby to racji bytu, gdyby nie wsparcie ze strony Jagiełły i… jeszcze to wynikające z samego ustawienia podopiecznych Stokowca.

Tosik zawęża, jego śladem idą Janoszka i Cotra. Zagłębie pozwala Termalice pograć i posiłkuje się jej nieporadnością.

Trzeba jednak otwarcie przyznać, że to właśnie zmiana formacji na typowe 4-2-3-1 dała Zagłębiu impuls. Trener Stokowiec w końcu przejrzał na oczy i zrezygnował z gry na dwóch napastników, która całkowicie mijała się z celem: Papadopulos i Nespor nie spełniali swoich funkcji, a przy tym byli nieskuteczni. Zaryzykował, postawił wszystko na jedną kartę (najwyżej na konferencji mógłby powiedzieć, że wraz ze sztabem obrali trudną drogę stawiania na młodzież i ponoszą tego konsekwencje) i… opłaciło się. Filip Jagiełło okazał się być strzałem w „dziesiątkę”.

Młodziutki pomocnik schodził bardzo nisko, odbierał piłkę od Jacha i wprowadzał ją do gry. Nie chodziło jednak o samą  grę Jagiełły. Kubicki wychodził wówczas wyżej, Tosik był zmuszany do zejścia jeszcze niżej, a do gry pokazywali się Janoszka i Buksa. Zresztą, po podaniu pomocnik momentalnie meldował się w wyższych sektorach boiska.

Właśnie to było kluczowe: ta wymienność pozycji, której tak brakowało „Miedziowym” w poprzednich spotkaniach. W końcu pojawił się ktoś, kto potrafi wyregulować tempo akcji. Idealnie było to widoczne w akcjach ofensywnych. Z futbolówką przy nodze, Jagiełło realnie oceniał szanse swojej drużyny i albo wprowadzał ją do gry, albo przenosił ciężar na przeciwległą flankę, ewentualnie sam się z nią zabierał. Popisywał się ogromnym wyczuciem, rozwagą i nie napotykał najmniejszych trudności nawet, gdy miał piłkę przy nodze. Nie tylko skłaniał się do odbioru w środku pola, ale i uruchamiał boczne sektory, których tak brakowało w poprzednich meczach Zagłębia.

Zauważalny progres

Kwestia rotacji w obrębie formacji nie obejmowała jedynie podmianek kadrowych. Zmieniły się funkcje poszczególnych zawodników. Notorycznie za plecami Buksy meldował się Janoszka, który pomagał mu zbierać piłki. Czasem jednak wydawało się, że nie nadąża za dwójką młodych zawodników. Bo jak nie można powiedzieć złego słowa na współpracę Jagiełły i Buksy, tak kapitan wyraźnie odstawał i jeszcze tutaj brakowało stosownych mechanizmów. Nie można jednak osiągnąć wszystkiego w jednym spotkaniu: napastnik „Miedziowych” i tak rozegrał świetne zawody. Nie tylko strzelił gola, ale i wygrał 10 pojedynków główkowych, oddawał celne strzały na bramkę (nawet z trudnej pozycji jak w 14. minucie, gdy chyba sam nie wiedział, że potrafi się aż tak złożyć). Młodzi dali impuls: zaczęły funkcjonować boczne sektory, pojawił się zmasowany pressing, którego tak ostatnio brakowało, wreszcie z przodu był ktoś, kto powalczy o piłkę i będzie dręczył przeciwnika. Akcje miały regulowane tempo – na próżno było wypatrywać monotonnych wrzutek, które z góry były skazane na porażkę. Nie brakowało gry na małej powierzchni na ok. 18. metrze, a za wzorzec może posłużyć rozegranie z 50. minuty, gdy Janus, Janoszka i Buksa rozmontowali defensywę przeciwnika.

Przebudzenie „Miedziowych” może zostać rozłożone na czynniki pierwsze, ale ich gra wcale nie była pozbawiona błędów, które zostały uwypuklone zwłaszcza w drugiej połowie, gdy Tosik musiał powędrować do obrony (raczej był tam stabilny), a do środka pola przeniósł się Łukasz Piątek (również bez większych kłopotów ze stabilnością). Zmienił się nieco układ formacji i chociaż akcje ofensywne Zagłębia nie straciły na tempie, to były już znacznie bardziej czytelne, może trochę chaotyczne. Do głosu doszła Termalica, która pomimo problemów z dokładnością coraz poważniej poczynała sobie pod bramką Polacka. Kilka akcji miał Kędziora, który wykorzystywał wrzutki Guby, całkiem nieźle odnajdywał się Misak wystawiając na próbę bramkarza Zagłębia. Największe zagrożenie było jednak ze strony… stałych fragmentów gry, które stanowiły udrękę dla podopiecznych Stokowca. Goście bardzo się gubili w kryciu nieustannie je odpuszczając (kilka błędów popełnił Jach, przez co np. Putiwcew oddał groźny strzał). Gospodarze zwykle mierzyli na długi słupek często pozostający praktycznie odkryty.

Coś się jednak zadziało. Stokowiec zaryzykował i może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. W końcu pojawiły się zaangażowanie i „pazur”, w końcu był ktoś, kto pociągnie tę grę i ktoś, kto zajmie się wykończeniem. Być może właśnie ta droga prowadzi do odbudowy Zagłębia. Impuls poszedł, pacjenta da się uratować.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)
Bramka:
Adam Buksa (5')

Bruk-Bet Termalica: Pilarz [4] – Fryc [3], Putiwcew [1,5], Osyra [1,5], Guilherme [1,5] – Kupczak [2,5], Gergel [3] (46. Guba [3,5]), Jovanović [3,5] (70' Kowal [2,5]), Babiarz [3,5], Misak [3,5] – Stefanik [1,5] (46' Kędziora [3,5]).

Zagłębie Lubin: Polacek [4] – Cotra [4] (44' Piątek [3]), Jach [2], Guldan [4,5], Todorovski [3] – Kubicki [3], Tosik [4] – Janoszka [3], Jagiełło [4,5], Janus [2,5] (85' Woźniak), Buksa [4] (79' Nespor).

Żółte kartki: Putiwcew, Babiarz – Jagiełło, Janoszka.

Widzów: 3011
Sędzia:
Szymon Marciniak [3,5]

Plus meczu Transfery.info: FILIP JAGIEŁŁO (ZAGŁĘBIE LUBIN)