43-letni
reprezentant Anglii Martin Keown
swoją karierę rozpoczął w latach osiemdziesiątych. Środkowy
obrońca rozegrał ponad 20 spotkań w barwach Arsenalu Londyn, po
czym przeniósł się za 300 tysięcy euro do Aston Villi. Zaczął
tam naprawdę regularnie grać. Podobnie było zresztą w Evertonie,
z którego trafił do kadry. Właśnie wtedy przypomnieli sobie o nim
„Kanonierzy”. Zapłacili za niego trzy miliony euro, a więc 10
razy więcej niż dostali wcześniej od klubu z Birmingham. Keown
występował potem w Arsenalu przez ponad 10 lat, trzykrotnie
sięgając z nim po mistrzostwo i Puchar Anglii.
Keown pojechał na mistrzostwa świata w 1998 roku, ale nie zagrał na nich ani minuty. Od deski do deski w angielskiej kadrze na tym turnieju występował za to Graeme Le Saux. Za niego również macierzysty klub musiał swego czasu słono zapłacić. A była to Chelsea Londyn, która w 1993 roku sprzedała go za nieco ponad milion euro do Blackburn Rovers, z którym zdobył mistrzowski tytuł. Cztery i pół roku później klub ze Stamford Bridge wyłożył na jego powrót ponad 10 milionów euro.
Za
10,5 miliona euro w 2009 roku z Portsmouth do Tottenhamu trafił
również Peter Crouch.
Dla tyczkowatego snajpera był to powrót na stare śmieci po
prawie 10 latach. W Londynie się wychował, ale nigdy nie otrzymał
szansy pokazania się w pierwszym zespole. „Koguty” dwukrotnie
wypożyczały go do niższej ligi, aż w końcu sprzedały za
kilkadziesiąt tysięcy euro do Queens Park Rangers.
Z
Crouchem w ogóle jest ciekawa sprawa, bo między obiema przygodami
na White Hart Lane, dwukrotnie grał w Portsmouth. I ekipa z hrabstwa
Hampshire też najpierw sprzedała go za 7,5 miliona euro, by
sprowadzić go z powrotem za prawie 14.
Będąc przy Londynie nie można nie wspomnieć o Nemanji Maticiu. Reprezentant Serbii w 2009 roku przechodził do Chelsea jako wielki talent. Z grającym wcześniej w Koszycach pomocnikiem wiązano naprawdę duże nadzieje. Talent Maticia na Wyspach jednak nie eksplodował. Skończyło się na 41 minutach w Premier League. Londyńczycy najpierw wypożyczyli go do Holandii, a następnie sprzedali Benfice Lizbona w ramach rozliczenia za Davida Luiza. Oficjalnie Portugalczycy zapłacili za niego pięć milionów euro. W Benfice Matić dojrzał. Nabrał doświadczenia i po prostu stał się lepszym zawodnikiem. Po trzech latach wrócił do Chelsea za 25 milionów.
Dawno temu barwy Chelsea reprezentował też Nicolas Anelka. Francuz w trakcie swojej kariery grał w tylu klubach, że w zasadzie można byłoby strzelać w ciemno, że w którymś przebywał dwukrotnie. I faktycznie było tak z Paris Saint Germain. Anelka występował tam na początku kariery. Na boisku pojawiał się jednak sporadycznie i po rozegraniu kilku spotkań w pierwszej drużynie, odszedł za niecałe 800 tysięcy euro do Arsenalu. W nim rozkwitł, potem trafił do Realu Madryt, a następnie za 34,5 miliona euro wrócił do Paryża. Francuz nie podbił jednak Ligue 1 i dość szybko wrócił do Anglii.
Marco Reus przez
dziesięć lat występował w młodzieżowych zespołach
Borussii Dortmund. Opuścił ją, bo jak mówił po latach, z czasem
grał coraz mniej i nie wiązano z nim większych nadziei. Ponoć
niektórym nie odpowiadały jego warunki fizyczne. Reus odszedł do
Rot Weiss Ahlen, a następnie trafił do Borussii Monchengladbach, w
barwach której pokazał się szerszemu gronu. Zaczęło interesować
się nie nim sporo lepszych klubów, nie tylko z Bundesligi, ale w
zasadzie od razu było wiadomo, że wróci do Dortmundu. Po prostu
sam bardzo tego chciał. Gapiostwo sprzed lat kosztowało Borussię
ponad 17 milionów euro.
To jednak i tak tylko połowa kwoty,
za którą po ośmiu latach nieobecności do Barcelony wrócił Cesc
Fàbregas. „Dumę Katalonii” opuścił w wieku 16 lat, nie
mając żadnych szans na grę w pierwszym zespole. Arsene Wenger
skusił go regularnymi treningami z seniorami i szybkim debiutem w
Premier League. Arsenal zapłacił za niego trzy miliony euro. Na
angielskich boiskach Hiszpan pokazał pełnię swoich możliwości.
Był liderem drużyny, wskoczył na najwyższy możliwy poziom. Nie
byłoby to możliwe bez Wengera, z którym Fàbregasowi było zresztą
bardzo ciężko się żegnać. W pewnym momencie powrót do Barcy
stał się jednak nieunikniony.
W trwającym okienku do „domu” wrócił również Mats Hummels. Mistrz świata z 2014 roku przez lata przyzwyczaił nas do występów w czarno-żółtych barwach. Trwająca siedem lat przygoda z Borussią dobiegła jednak końca. Przygoda zresztą bardzo owocna, bo okraszona zdobyciem m.in. dwóch mistrzostw Niemiec. Bayern Monachium zapłacił za niego 38 milionów euro. Za ile monachijczycy oddali go w 2009 roku? Nieco ponad cztery.