Pamiętacie go jeszcze? Czy idola narodu warto odzierać z boskości?

Pamiętacie go jeszcze? Czy idola narodu warto odzierać z boskości? fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka
Źródło: Transfery.info

Jeśli ktoś lubi książki Dana Browna pełne historycznych przekłamań, powinien sięgnąć po biografię Mohameda Kallona. Człowieka, który miałby spore szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w swoim kraju, gdzie jest drugi po Bogu.

Kto interesuje się piłką nożną od dziesięciu lat wzwyż, na pewno pamięta charakterystycznego czarnoskórego napastnika Interu Mediolan, grającego z nietypowym dla atakującego numerem "3" na plecach. Młodsi może kojarzą, że ktoś taki był wymieniany obok tych wszystkich van Nistelrooyów, Tristanów i innych Kluivertów w kontekście transferu do Wisły Kraków. 

To wszystko nic przy tym, jaką czcią otoczony jest w Sierra Leone. Jest dzieciom pokazywany jako przykład człowieka sukcesu, który udowodnił, że nawet stamtąd można się wybić i żyć na bardzo wysokim poziomie. Posiada swój własny klub, Kallon FC, grający w najwyższej lidze piłkarskiej w kraju. Ma klub nocny, sklep sportowy, a także... herbatę ze swoim wizerunkiem na opakowaniu. Wszystko to po to, by dać innym szansę, pokazać ludziom, że sport może zmienić życie.
 
 
Do Mohameda Kallona należy też pewien całkiem dumnie brzmiący rekord - w wieku 15 lat, 6 miesięcy i 18 dni, zdobył on w reprezentacji Sierra Leone bramkę przeciwko Kongo w Brazzaville, dzięki czemu został najmłodszym w historii strzelcem bramki w meczu międzynarodowym dorosłych reprezentacji, w pełni akredytowanym przez FIFA (Class A International Match). Tylko - jak to w przypadku afrykańskich zawodników bywa - czy Kallon w dniu meczu, a więc 22. kwietnia 1995 roku, aby na pewno miał nieco ponad piętnaście lat? 
 
Na stronie internetowej "The Torchlight" ("Pochodnia") na temat wątpliwego wieku Kallona, a także masy przekłamań w jego biografii wypowiedziała się jedna z osób, która znała byłego zawodnika Interu praktycznie od dzieciństwa. Już pal licho ten cały rekord, wiadomo, że nie jemu, a ciężkiej pracy i kilku uratowanym przed degradacją klubom, Kallon zawdzięcza to, że nie tylko nie musi narzekać na biedę, ale też może wydatnie pomóc swoim rodakom. Odarte z kłamstw i kłamstewek na jego temat zostało też - a może przede wszystkim - dzieciństwo piłkarza.
 
Czytając najpierw kilka notek biograficznych (między innymi na oficjalnej stronie Internetowej piłkarza) można odnieść wrażenie, że jego życie to takie mozolne spełnianie swojego "american dream". Od pucybuta do milionera. Chłopak, który dziennie przebiegał 20 mil, który poza grą w piłkę i chodzeniem do szkoły, dorabiał noszeniem koszy i kartonów z rybami. Który często nie miał gdzie spać, a na mecze swojej drużyny chodził boso. Który - jak to pięknie brzmi w kontekście narodowego bohatera i idola tłumów - pochodził z kochającej, ale bardzo ubogiej rodziny. Który nigdy nie tknął zabronionych środków, wspomagaczy, wzór czystości.
 
A później spada na nas jedno za drugim stwierdzenie: nieprawda, bzdura, przekłamanie. Dla mnie, autora tego tekstu, a i pewnie dla każdego z Was, czytelników, nie ma to większego znaczenia, czy Kallon chodził na te mecze boso i czy w przerwach nosił kosze z rybami, czy nie. Przewinął się taki gość, kibice Interu powiedzą pewnie, że fajnie, że trochę bramek w Mediolanie nastrzelał (ze dwadzieścia we wszystkich rozgrywkach by się uzbierało). Dla jego rodaków jednak taka weryfikacja rzeczywistości to jak dla muzułmanów stwierdzenie, że Mahomet z żadnej Mekki do Medyny nie uciekał.
 
Być może też dlatego nikt tak naprawdę się tą "Pochodnią" nie przejął. Może to i dobrze. Oczywiście bardzo cenię sobie tego dziennikarza, który powiedział "sprawdzam" i na poważnie zajął się weryfikacją biografii Kallona, bo wymagało to nie lada dociekliwości. Jednak patrząc z perspektywy tych wszystkich ludzi, dla których "Small Kallon" jest półbogiem lepiej, że większość z nich pewnie do tekstu nie dotarła. W biedzie, trudach i znoju dnia codziennego, posiadanie tak światłego przykładu to czasami jedyna nadzieja na to, że moje dziecko, brat, sąsiad, a może i ja zostanę kiedyś "kimś". I pomogę tym, którzy mnie wychowali.
 
Kto wie, czy w tej chwili jakieś dziecko nie biega po jakimś mieście w Sierra Leone rzeczonych dwudziestu mil, nie pomaga rybakom nosić koszy z owocami ich pracy, nie kroczy boso ku swoim marzeniom myśląc sobie: "jednemu z nas już się tak udało".

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Erik ten Hag otwarty na głośny powrót. Zwolnienie z Manchesteru United mu niestraszne Erik ten Hag otwarty na głośny powrót. Zwolnienie z Manchesteru United mu niestraszne Mariusz Lewandowski na radarze klubu z Ekstraklasy. „Jeden z głównych kandydatów” Mariusz Lewandowski na radarze klubu z Ekstraklasy. „Jeden z głównych kandydatów” Lech Poznań zaskoczy wyborem trenera?! „Są z nim w kontakcie” Lech Poznań zaskoczy wyborem trenera?! „Są z nim w kontakcie” „Pokazaliśmy charakter. Kontrolowaliśmy mecz”. Paweł Wszołek zaskoczył po porażce z Radomiakiem Radom „Pokazaliśmy charakter. Kontrolowaliśmy mecz”. Paweł Wszołek zaskoczył po porażce z Radomiakiem Radom Ernest Muçi już latem w czołowej lidze?! Legia Warszawa może sporo zarobić Ernest Muçi już latem w czołowej lidze?! Legia Warszawa może sporo zarobić Gorąco po porażce Legii Warszawa. „Wypierd**aj. Miej honor, odejdź!” [WIDEO] Gorąco po porażce Legii Warszawa. „Wypierd**aj. Miej honor, odejdź!” [WIDEO] Będzie kosztował prawie 14 milionów euro, dał popis w Ekstraklasie. Legia Warszawa na kolanach [WIDEO] Będzie kosztował prawie 14 milionów euro, dał popis w Ekstraklasie. Legia Warszawa na kolanach [WIDEO] Łukasz Piszczek z upragnionym angażem w Ekstraklasie?! Można o tym usłyszeć „na mieście” Łukasz Piszczek z upragnionym angażem w Ekstraklasie?! Można o tym usłyszeć „na mieście”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy