Panicz Griezmann z Nintendo
2014-07-30 13:40:42; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Realowi kibicuję od dziecka - powiedział Antoine Griezmann, nowy nabytek Atletico. Śmieszna sprawa, prawda? Przynajmniej dla kibiców Realu, którzy chętnie cytują tą dawną wypowiedź Francuza. Fani Rojiblancos? Nie przejmują się za bardzo.
Wiedzą przecież, że dzięki Griezmannowi mają większe szanse, by śmiać się po derbach.
- On daje nam w ataku opcje, których nie mieliśmy do tej pory - przekonuje Cholo Simeone. Wiecie kto by się z nim nie zgodził? Komu te słowa kiedyś nie chciały przejść przez gardło? Otóż a przykład całej gromadce wszelakiej maści trenerów juniorskich we Francji, wliczając tych z całkiem uznanych szkółek i klubów. Obserwowano młodego Antoine'a na to tu, to tam, a potem odsyłano do domu, do UF Mâconnais, gdzie trenerem był jego ojciec. Mógłbym zażartować, że jeśli spotkacie gdzieś we Francji szkoleniowca młodzieży z wyjątkową mokrą brodą, to na pewno należał on do tych, którzy dawniej odpalili Griezmanna, bo do teraz chłop zapamiętale pluje sobie w brodę. Mógłbym, ale powiem co innego:
Wyłuskiwanie talentów nigdzie nie jest i nigdy nie będzie systemem perfekcyjnym. Może pamiętacie, może nie, ale w Polsce w swoim czasie trenerem ligowym był Libor Pala, który miał obsesję na punkcie wzrostu i odnośnie tego czynnika, a nie, powiedzmy, umiejętności gry w piłkę, dobierał w dużym stopniu piłkarzy. Zdumiewa, że w swoim czasie Griezmann, w przecież znamienitej jeśli chodzi o szkolenie Francji, wpadł na całe stado "palopodobnych" trenerów, bo pokazywano mu drzwi ze względu na to, że był za niski, zbyt "chucherkowaty".
Będąc na testach w Montpellier, Griezmann na tyle dobrze pokazał się jednak podczas meczu z PSG, że zwrócił uwagę skautów Realu Sociedad. Ci z miejsca zaproponowali chłopakowi kontrakt. Oczywiście, rodzice nie byli zachwyceni tym, że ich syn ma jechać w tak młodym wieku za granicę. Ale dali się przekonać. A potem Antoine równie skutecznie przekonywał rodziców, że błędu nie zrobili. Pokonywał z sukcesami kolejne szczeble juniorskie. Wszedł z kopyta do pierwszego zespołu. Pomógł Sociedad awansować z drugiej ligi, aż wreszcie w Primera Division stał się gwiazdą. Niekwestionowaną gwiazdą nie San Sebastian, a całej ligi.
Kradzież. Podoba mi się określanie jego transferu do Atletico właśnie w takich kategoriach. Tak, przy szalejących cenach na dzisiejszym rynku, szczególnie gdy chodzi o młodych graczy, kupić Griezmanna za 30 milionów... rozbój w biały dzień. Możliwy tylko dzięki klauzuli odstępnego, bo gdyby jej nie było, poszedłby za grubsze pieniądze. Błyskotliwy, już ograny i uznany, a wciąż młody i mający wszystko co najlepsze w karierze przed sobą. Nie wiem jak wielka była zakulisowa bójka o tego piłkarza, ale chętnie prześledziłbym ją z popcornem w ręku, przeczytał jej szczegółowy zapis.
Przyczyn wyjątkowości tego gracza upatruje się w specyficznej ścieżce kariery. Piłkarski elementarz (w szerokim tego słowa znaczeniu) zdobyty we Francji, ale potem szlifowany i rozwijany już na hiszpańską modłę. Dodajmy do tego szybkość, zwinność, naturalny dryg do techniki, a także, co być może największym atutem Griezmanna, błyskotliwość. I gotowe, mamy przepis. Ala na kogo? Jak określić jego styl? Jeden z angielskich portali nazwał Francuza piłkarzem rodem ze zręcznościówki Nintendo. Inni mówią, że to panicz Griezmann, a to ze względu na elegancję gry. Sam piłkarz z kolei przekonuje, że modeluje swój styl w oparciu o grę dwóch Davidów: Silvy i Beckhama. Niezła mieszanka.
Może teraz to i panicz, ale w 2012 podczas zgrupowania francuskiej młodzieżówki zachował się raczej jak paź. Tuż przed kluczowym meczem play-off o awans do finałów młodzieżowych mistrzostw Europy, Griezmann i paru jego kumpli z kadry postanowiło się rozerwać. Oczywiście w portowym Le Havre trudno im było rozwinąć skrzydła, ale dla chcącego (i bogatego) nic trudnego. Przecież jest taxi i ciekaw jestem, ile wtedy musieli zapłacić za kurs do stolicy - to licząc przejazd w obie strony bite 400 kilometrów. W Paryżu chłopaki czarowali w nocnych klubach, ale po powrocie nie było dla nich litości. Długa dyskwalifikacja na grę w reprezentacji. Osłabiony imprezowiczami zespół odpadł w play-off z Norwegią.
Gdy czytamy baskijską prasę z okresu tuż po tamtej aferze, to nie widać zdziwienia, raczej kiwanie głową na zasadzie "no tak, znowu to samo". Antoine miał być w San Sebastian znanym klubowiczem, któremu bez regularnych popisów na parkiecie robi się słabo. Jednak ta sytuacja pokazała, że jest facetem charakternym. Okazał odpowiedzialność, przeprosił, kajał się, a potem wziął za siebie. Dziś pisze się, że tamten moment był dla niego kluczowy. Griezmann jest obecnie bardziej skoncentrowany na karierze, zdeterminowany, by osiągnąć sukces. Nic dziwnego, że Deschamps pod koniec kary piłkarza zapowiadał: - Technika, energia, mobilność, on ma wszystko. Powołam go, jak tylko będę mógł - przekonywał i nie kłamał, powołanie wysłał. A potem następne i następne, aż panicz z San Sebastian pojechał na mundial, gdzie pokazał się z dobrej strony.
Nie było rady: czas na transfer. 30 milionów przestało być sumą zaporową. Ponoć Francuz miał już wcześniej ciekawe oferty, ale najpierw chciał zostać kimś w Sociedad. Jak Kovacević. Jak Nihat. Jak De Pedro. Jak Lopez Ufarte. Wreszcie jednak wybiła na niego godzina i przyszło czas odejść.
Pytania pozostają dwa. Czy będzie w stanie wskoczyć na topowy poziom? To piłkarz bardzo dobry, który może wdrapać się na sam szczyt, ale musi być regularniejszy. No i co najważniejsze: czy ciągle nosi bieliznę ze Spongebobem? Dawniej miał zwyczaj zakładania takiej w dniu meczowym, taki przesąd. Kanciastoporty w sukcesach Atletico mu jednak raczej niepotrzebny, raczej wytężony słuch za każdym razem, gdy w szatni odezwie się Cholo.
Autor: Leszek Milewski
Twitter: @leszekmilewski
Twitter: @leszekmilewski