Piast za słaby na zwycięstwo. Wisła powoli rusza z miejsca
2016-03-04 22:08:44; Aktualizacja: 8 lat temuGorący tydzień, zwolnienie trenera i atmosfera niepewności. Z taką sytuacją musieli się zmierzyć piłkarze "Białej Gwiazdy" i nie dali plamy.
Ostatni tydzień to nienajlepszy czas dla krakowskiej Wisły. 13-krotny mistrz Polski kontynuuje najdłuższą serię bez zwycięstwa w swojej historii, zawodnicy nie potrafią zmierzyć się z presją walki o utrzymanie, a nerwowość w klubie przenosi się na poszczególnych pracowników: po porażce z Podbeskidziem Bielsko-Biała pracę stracił Tadeusz Pawłowski.
Problemy mentalne
Tymczasowym trenerem zespołu został Marcin Broniszewski, który w problemach natury mentalnej swoich zawodników szukał przyczyn obecnego kryzysu. Wiślacy ostatni raz na własnym boisku wygrali 28 sierpnia 2015 roku (!!!), zdobyli u siebie tylko 12 punktów i jedynie dwa razy potrafili przy Reymonta pokonać rywala. O tym, że coś pękło w drużynie ze stolicy Małopolski świadczy kolejna statystyka: jesienią „Biała Gwiazda” wygrała siedem spotkań prowadząc w nich do przerwy. Jeden z ostatnich płomyków nadziei zgasł w nowym roku po remisie z Górnikiem Łęczna i porażce z Podbeskidziem.Popularne
Krakowianie nie są już drużyną, którą pamiętamy jeszcze za czasów Kazimierza Moskala. Nawet jeśli Wisła gra ofensywnie i stwarza sobie sytuacje, to ma olbrzymie problemy z ich wykorzystaniem. Kolejna kwestia to postawienie przysłowiowej „kropki nad i”: Wiślacy zazwyczaj około 60 minuty oddają inicjatywę rywalowi, który nie ma problemów z pokonaniem Michała Miśkiewicza.
Czy Piast, który ciągle szuka formy i zwycięstw z jesieni, mógł znaleźć sobie lepszego przeciwnika na przełamanie?
Momenty Piasta
Wydawać by się mogło, że nie, ale Piast jest już tylko cieniem drużyny, którą cała Polska podziwiała minionej jesieni. Gliwiczanie nadal stosują sprawdzone schematy gry, ale za często w ich grę wkrada się ligowa nijakość. W piątkowy wieczór zawodnikom trenera Radoslava Latala rzadko skutecznie wychodził wysoki pressing na rywalu, zawodziły stałe fragmenty, a i do współpracy między środkowymi pomocnikami i napastnikami można mieć wiele zastrzeżeń (mimo asysty Kamila Vacka przy golu Josipa Barisicia). Można odnieść wrażenie, że gliwiczanie po świetnej rundzie jesiennej zdobyli to co było do ugrania i teraz chcą jak najmniejszym kosztem awansować do grupy mistrzowskiej.
Piłkarze Piasta grając w ten sposób sami narażają się na wpadki. Dziś piłkarze Wisły mimo wielu mankamentów kilkukrotnie zdominowali drużynę Latala, a mogli powinni ten mecz wygrać. Wiślacy najwięcej problemów mieli z wyprowadzaniem piłki. W pierwszej połowie akcje gospodarzy starali się inicjować Alan Uryga z Petarem Brlekiem - debiutującym w zespole „Białej Gwiazdy”. Wspomagał ich Maciej Sadlok, ale żaden z nich nie prezentował odpowiedniej jakości w tym aspekcie gry. W związku z tym piłkarze Marcina Broniszewskiego (zwłaszcza Arkadiusz Głowacki) często zagrywali długie podania i po jednym z nich wyśmienitą okazję do zdobycia bramki miał Rafał Wolski. Były gracz Legii Warszawa od początku występował na lewym skrzydle swojej drużyny, ale dopiero po zejściu do środka boiska pokazał kilka ciekawych zagrań. Przesunięcie w to miejsce poprawiło jakość rozegrania piłki, czego efektem było zdominowanie przeciwnika i strzelony gol. To właśnie Wolski zainicjował akcję, którą na bramkę zamienił Boban Jović.
Dzisiejszy mecz pokazał, że Wisła mimo wejścia w bardzo ostry zakręt ma szansę na optymistyczny finał. Piłkarze Marcina Broniszewskiego nieźle zaprezentowali się na tle przeciętnego rywala. Mieli swoje sytuacje, które drużyna sprzed kilku lat spokojnie wykorzystałaby i wszyscy cieszyliby się z kolejnego zwycięstwa z rzędu. Dziś „Białej Gwieździe” brakuje osoby, która wszystko złoży w całość. Uspokoi grę w obronie, poukłada środek pomocy i wykorzysta potencjał Pawła Brożka i Zdenka Ondraska. Czy tą osobą będzie Franciszek Smuda? Krakowscy kibice nie wyobrażają sobie takiej sytuacji...
W 1999 byl transparent "Smuda judasz" pic.twitter.com/i1yiWi69cZ
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 4 March 2016