Piłka polityczna. Część pierwsza: Futbolowa operacja Kondor, czyli spisek junt
2013-04-08 14:24:50; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
W 1978 roku Argentyna (gospodarz turnieju) triumfowała w piłkarskich Mistrzostwach Świata. Sukces został jednak odniesiony w dość dziwnych okolicznościach, ponoć ze sporym udziałem wojskowych junt.
W ostatnim meczu drugiej fazy grupowej (faza pucharowa ograniczała się do finału i meczu o trzecie miejsce) Argentyna musiała wygrać z Peru co najmniej czterema bramkami, bowiem tylko taka różnica dawała jej awans do wielkiego finału, zresztą kosztem największych rywali - Brazylijczyków, ostatecznie brązowego medalisty.
Misja zakończyła się sukcesem (Argentyna awansowała ze stosunkiem bramkowym 8:0, Brazylia miała 6:1), jednak po wielu latach Peruwiańczycy twierdzą, że nie wszystko wyglądało tak efektownie, jak znaczący końcowy wynik na tablicy świetlnej - 6:0. Że mecz został po prostu ustawiony w wyniku dialogu między juntami wojskowymi. Taką wersję rozgłasza przede wszystkim znaczący peruwiański senator, Genaro Ledesma, bezpośrednio zaangażowany w walkę z dyktaturą, w zasadzie jedna z jej ofiar. Spędził wiele miesięcy w areszcie, brano pod uwagę jego zabójstwo, ostatecznie skończyło się na deportacji, właśnie do zaprzyjaźnionej Argentyny. Zmiany we władzy w Peru zbiegły się z turniejem mundialu - w połowie czerwca zoorganizowano wybory do Konstytuanty, których jednym z wygranych był Ledesma. Szybko przylepiono mu etykietkę jednego z liderów lewicy, w związku z tym miał sporo do powiedzenia. Dwa lata później, z niepowodzeniem, kandydował w wyborach prezydenckich.
Sprawa zajęła pierwsze strony gazet w 2012 roku
Sprawa "ustawki" ma swój początek w Operacji Kondor. Wielkiej, skomplikowanej kampanii przeprowadzonej wspólnie przez służby specjalne Argentyny, Boliwii, Brazylii, Chile, Paragwaju, Urgwaju, a także – w mniejszym stopniu – Kolumbii, Peru i Wenezueli, a mającej na celu represje opozycji politycznej (gromadzenie informacji, areszty domowe, zabójstwa polityczne).
Ledesma pełnił rolę ważnego świadka w procesie przeciwko byłemu prezydentowi Peru, Moralesowi Bermúdez. - Videla [Jorge Rafael Videla - prezydent Argentyny w latach 196-1981] potrzebował triumfu Argentyny do poprawienia wizerunku kraju na świecie. Dlatego akceptował sytuację, jeśli Peru pozwalało Argentynie wygrać - perorował Ledesma - W związku z tym chcę zaproponować unieważnienie Pucharu Świata w 1978 roku. Argentyna powinna oddać tytuł.
Co ważne, Ledesma nie jest w swojej opinii odosobniony. Głosy oburzenia w ciągu tych 25 lat od wydarzenia pojawiły się z obu stron.
Nawet wcześniej, niż Peruwiańczyk, podobne wnioski formułował były napastnik reprezentacji Argentyny Leopoldo Luque: - Z tym, co wiem teraz, nie mogę powiedzieć, że jestem dumny z tamtej wygranej. Jednak muszę zapewnić, że nie wiedziałem co się dzieje, większość nie wiedziała. Po prostu graliśmy w futbol.
Wracając do operacji Kondor. Jednym z jej elementów miała być wymiana pomiędzy Argentyną a Peru. Peruwiańczycy pozbywali się lokalnych opozycjonistów, wysyłali ich do Argentyny, aby utemperować ich charaktery, w zamian Peruwiańczycy mieli podłożyć się w kluczowym momencie fazy grupowej w niezwykle prestiżowym pod każdym względem turnieju, stanowiącym świetną okazję propagandową dla argentyńskiego aparatu państwowego. - Prezydent Peru Morales Bermudez zaoferował zwrot przysługi poprzez przegraną w Mistrzostwach Świata dużą różnicą bramek - uważa Ledesma, samemu będąc jednym z elementów wymiany.
Niestety sposób, w jaki padały bramki, nie pozostawia większych złudzeń
Jose Velasquez, wówczas zawodnik reprezentacji Peru, stwierdził wręcz bardzo mocno: - Czy byliśmy naciskani? Tak, byliśmy. Jaki rodzaj presji? Presja ze strony rządu. Z rządu poszła informacja do kierownictwa reprezentacji, a potem od kierowników do trenerów.
Hector Chumpitaz, kapitan reprezentacji Peru: - Wyglądało to tak, że byli tam argentyńscy politycy: pozdrawiali, witali nas. Mówili, że liczą na dobry mecz, bo argentyńska publiczność ma spore oczekiwania. Życzyli nam powodzenia, tyle. Zaczęliśmy. Patrzyliśmy się na siebie i zastanawialiśmy się: "Czemu udali się do naszej szatni? Czy czasem nie powinni pójść do szatni Argentyny, a nie Peru? Co się dzieje? Życzą nam szczęścia? Dlaczego? To pozostawiło nas w zadumie". W przerwie selekcjoner Peru dokonał zmiany, zdjął Chumpitaza, największą gwiazdę zespołu. Coś się wtedy stało. Nasz zespół od tej pory wyglądał zupełnie inaczej. Już w dziesiątej minucie drugiej połowy sam doczekałem się zmiany. Wtedy przegrywaliśmy dwoma bramkami. Nie było powodu do zdjęcia mnie. Zawsze byłem ważnym elementem tej drużyny. Czy ktoś wie, dlaczego zostałem zdjęty?
Kto był bezpośrednim wykonawcą misji? Na pewno bramkarz reprezentacji Peru Ramon Quiroga (rocznik 1950), właściwie "dar bratniego narodu". Urodził się w argentyńskim Rosario, grał w miejscowym Central do 1973 roku. Wówczas powędrował do peruwiańskiego, a jakżeby inaczej!, Sportingu Cristal. Po zaledwie czterech latach tam spędzonych dostał obywatelstwo i powołanie do kadry Peru, dla którego do 1985 roku łącznie rozegrał 40 spotkań. O udział podejrzewa się także stoperów - Rodolfo Manzo oraz Jaime'a Duarte. W ustawieniu spotkania mogli też uczestniczyć inni piłkarze.
Peruwiańskie władze nie tylko otrzymały szansę pozbycia się niewygodnych przeciwników politycznych, ale też coś całkiem namacalnego - kilka statków z kontenerami ze zbożem. Były one na wagę złota, gdyż Peru nawiedziła wówczas wyjątkowo niszczycielska susza. Tym samym sumienie narodu zostało nieco uspokojone.
Jedynym bardzo zdecydowanym agitatorem wersji, zaprzeczającej jakiemukolwiek politycznemu ingerowaniu w wynik meczu Argentyńczyków, był sam Morales Bermúdez, prezydent Peru w latach 1975-1980. Na nic oczywiste fakty, przebieg spotkania, wyznania zawodników obu drużyn. Ale to dość typowe dla generałów, sprawujących władze "twardą ręką".
Za ciekawostkę można uznać fakt, że nagrodę Fair Play tych mistrzostw dostała ... Argentyna.