Piłkarscy grzesznicy, czyli historie parszywej dziesiątki
2015-10-28 16:43:17; Aktualizacja: 9 lat temu Fot. Transfery.info
Dawniej mówiono, że piłka nożna jest sportem ludzi biednych i doświadczonych przez życie. Futbol miał stanowić dla wielu młodych chłopców jedyną okazję na odmianę swego losu.
Większość z nich potrafiła tego dokonać, a czasy, gdy żyli w ubóstwie i otaczali się typami spod ciemnej gwiazdy minęły bezpowrotnie. Aby nie było jednak zbyt miło, do tej beczki miodu należy dodać również łyżeczkę dziegciu i przyznać uczciwie, że niektórzy piłkarze mieli lub wciąż mają spore problemy z naprostowaniem swego życia. Pobicia, jazda samochodem pod wpływem alkoholu, czy uzależnienie od niego powodowały, że wielu znanych graczy wchodziło w konflikt z prawem. Część z nich wyciągnęła z tego słuszne wnioski, inni niestety nie potrafili pójść w ich ślady. Oto spis dziesięciu najbardziej znanych futbolistów, którzy byli karani za mniej lub bardziej poważne przewinienia.
Joey Barton
Nie bez powodu nazywany jest przez brytyjskich żurnalistów „czarną owcą” angielskiej piłki. Chyba żadnemu kibicowi Premier League były gracz m.in. Newcastle United oraz Manchesteru City nie kojarzy się z dystyngowanym, odrobinę flegmatycznym mieszkańcem Wyspy. Zdecydowana większość traktuje go jako nadpobudliwego wariata, który już dawno powinien trafić do zakładu dla obłąkanych. Lista grzechów 33-latka z Huyton jest bardzo długa. Wystarczy wspomnieć o jego niewybrednych komentarzach na temat królowej Elżbiety II, sir Aleksa Fergusona czy Margaret Thatcher, obsceniczne gesty skierowane w stronę kibiców rywali, czy publiczne przeklinanie – wszystko to przez lata stanowiło jak najbardziej negatywną wizytówkę dawnej, wielkiej nadziei reprezentacji Anglii.
Choć przez znawców futbolu Barton już od najmłodszych lat uważany był za talent czystej wody, jako profesjonalny gracz nie zrobił wielkiej kariery. Trenerzy znanych zespołów tracili do niego cierpliwość, gdy na światło dzienne wychodziły kolejne skandale z udziałem Joeya. Największym z nich było pobicie przez krewkiego pomocnika, w 2007r. w centrum Liverpoolu, 16-letniego chłopaka. Lekko podchmielony piłkarz wybił poszkodowanemu kilka zębów i zakrwawionego pozostawił na ulicy. Ofiara pobicia złożyła doniesienie o przestępstwie, a zeznania świadków zajścia pogrążyły Bartona kompletnie. Ówczesny zawodnik Newcastle United w 2008 r. został skazany na 6 miesięcy więzienia. Kara być może byłaby nieco łagodniejsza, gdyby nie fakt, iż jakiś czas wcześniej na jednokrotnego reprezentanta Anglii została nałożona kara czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za pobicie piłkarza Manchesteru City, Osumane Dabo. Czyżby Barton – podobnie jak jego brat Michael, skazany na dożywocie za zabicie czarnoskórego studenta – także miał problemy z odmiennością rasową innych osób?
Diego Maradona
Miliony kibiców piłki nożnej na całym świecie przez wiele lat mogły jedynie wsłuchiwać się z niedowierzaniem w doniesienia mediów z różnych krajów o kolejnych wpadkach „Boskiego Diego”. Maradona nigdy specjalnie nie krył się ze swoją słabością względem narkotyków, a za ich posiadanie w 1991r. trafił do aresztu w stolicy Argentyny, Buenos Aires. Po przesłuchaniu jednego z najwybitniejszych futbolistów w historii i otrzymaniu za niego kaucji w wysokości 20 tysięcy dolarów, policjanci wypuścili piłkarza na wolność, choć nadal groziła mu kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Maradona nie trafił jednak za kratki. Dlaczego? Najpewniej dzięki miłości swoich rodaków, dla których od lat pozostaje największym idolem, nawet mimo jego licznych wybryków.
Bo gdyby nie gorące uczucie Argentyńczyków (w tym sędziów) ku Diego, już dawno trafiłby on do więzienia. Posiadanie narkotyków nie było bowiem jedynym skandalem w wykonaniu mistrza świata z 1986r. Na swoim sumieniu ma on jeszcze m.in. pobicie grupy dziennikarzy, koczujących pod domem byłego zawodnika, a także mierzenie z wiatrówki do jeżdżących za nim po mieście paparazzi. Za wymachiwanie bronią sąd skazał legendę Napoli na karę więzienia w zawieszeniu, ale i to nie wystarczyło, by utemperować jej ostry charakter. Od kilku lat Maradonie udaje się unikać spięć z dziennikarzami, więc może już nigdy więcej nie przeczytamy o jego kolejnych ekscesach.
Eric Cantona
W styczniu bieżącego roku minęło dwadzieścia lat od pamiętnego kopnięcia w stylu wojownika kung-fu, którym Eric Cantona poczęstował jednego z kibiców Crystal Palace. Po latach znany z kontrowersyjnych wypowiedzi były zawodnik Manchesteru United, a obecnie m.in. wzięty aktor, przyznał, że w ogóle nie żałuje pobicia młodego kibica „Orłów”. Francuz stwierdził, iż został przez niego sprowokowany i zasłużył na karę. Dwie dekady temu to jednak Cantona został ukarany przez FA aż ośmiomiesięczną dyskwalifikacją, zaś angielski sąd skazał go na 14 dni pozbawienia wolności, zamienionych później na na 120 godzin prac społecznych.
Rok temu najlepszy francuski piłkarz w historii Premier League udowodnił, że nie mądrzeje wraz z wiekiem. Telewizja „Sky Sports” poinformowała o zatrzymaniu Cantony przez londyńskich stróżów prawa za pobicie mieszkańca stolicy. Nie wiadomo dokładnie, co było przyczyną agresji Erica, który po złożeniu zeznań i 48 godzinach spędzonych w areszcie, mógł powrócić do domu. Cóż, widocznie ten typ tak ma.
Tomasz Hajto
W 2007r. nie tylko kariera piłkarska, która i tak powoli zbliżała się do kresu, ale przede wszystkim życie osobiste uczestnika mistrzostw świata z 2002 r. Tomasza Hajty o mało nie legły w gruzach. Piłkarz reprezentujący w tamtym czasie barwy ŁKS-u Łódź potrącił śmiertelnie 74-letnią kobietę, pędząc swoim luksusowym chryslerem ok. 120 km/h, mimo że nie powinien przekroczyć choćby 50 km/h. Tragiczne zdarzenie miało miejsce późnym wieczorem na ul. Rzgowskiej, kiedy mieszkanka Łodzi próbowała przejść przez pasy. Kierujący pojazdem Hajto nie zdołał wyhamować, a staruszka poniosła śmierć kilkadziesiąt minut później, w karetce pogotowia.
Pracujący obecnie jako komentator sportowy były gracz Schalke 04 Gelsenkirchen przyznał się do nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co groziło mu osiem lat więzienia. Na szczęście dla niego w trakcie feralnego zdarzenia, piłkarz nie znajdował się pod wpływem alkoholu bądź narkotyków. Sąd Rejonowy w Łodzi skazał sprawcę wypadku na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery, a także siedem tysięcy złotych grzywny. Ponadto Hajto otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez rok. Warto wspomnieć, że poniesienie takiej kary zaproponował sam oskarżony.
Uli Hoeness
Mistrz świata i Europy z reprezentacją RFN trafił do zakładu karnego w zeszłym roku za oszustwa podatkowe. Sąd uznał, że były gwiazdor Bayernu Monachium oszukał fiskusa na ponad 28 mln euro, mimo że Hoeness przyznawał się do nieco mniejszych zaległości. Latem 2014r. skazany zgłosił się do zakładu karnego w Lansbergu w celu odbycia kary. Ciekawe jest to, że przebywanie w więzieniu nie przeszkadza skazanemu w… dalszej pracy w Bayernie Monachium. Jest to możliwe, gdyż działacz bawarskiego klubu musi przebywać na terenie zakładu jedynie nocami, za dnia zaś może spokojnie oddawać się swoim dawnym obowiązkom.
Myli się również ten, kto myśli, że więzienie w Landsbergu przypomina te, które znamy z amerykańskich filmów sensacyjnych. Hoeness na pewno nie przebywa w ciasnej celi z kilkoma innymi osadzonymi, gdzie jedyną rozrywką jest gra w karty lub ozdabianie ciała tatuażami. Miejsce odbywania kary przez oszusta podatkowego przypomina raczej pięciogwiazdkowy hotel, w którym „więźniowie” mogą korzystać m.in. z kortów tenisowych czy wielkiego basenu. A jeśli były piłkarz zechce którejś nocy pokazać swoim nowym kolegom kilka trików, nic nie stanie mu na przeszkodzie, gdyż landsberski ośrodek wyposażony jest również w pełnowymiarowe boisko. Czy przymusowe spędzenie 3,5 roku w takich okolicznościach można w ogóle zatem nazwać karą?
Tony Adams
Przez całą swoją profesjonalną karierę związany tylko z jednym klubem – londyńskim Arsenalem. Nic dziwnego, że przez prawie 20 lat reprezentowania barw „Kanonierów” zapracował na miano ikony zespołu z północnej części stolicy Imperium. Nie wszyscy wiedzą jednak, że ulubieniec sympatyków „The Gunners” praktycznie na samym starcie swojej dorosłej przygody z 13-krotnymi mistrzami Anglii mógł zaprzepaścić swoją szansę na zrobienie wielkiej kariery. A wszystko przez słabość Adamsa do wysokoprocentowych trunków. To one miały pomóc mu w radzeniu sobie ze stresem, który towarzyszył młodemu zawodnikowi.
Zamiast rozluźnienia alkohol przyniósł Tony'emu wiele zmartwień, a największym z nich było spowodowanie przez niego wypadku drogowego. W 1990r. zaledwie 24-letni obrońca na jednej z londyńskich dróg rozbił swój samochód, będąc oczywiście mocno wstawionym. Na szczęście – w odróżnieniu od Tomasza Hajty – Anglik nikogo nie zabił, ani nawet nie poturbował. Paradoks polega jednak na tym, że polski obrońca zdołał uniknąć „odsiadki”, natomiast jego wyspiarski vis-a-vis nie miał już tyle szczęścia. Za kierowanie samochodem i jego rozbicie pod wpływem alkoholu 66-krotny reprezentant „Synów Albionu” został skazany na cztery miesiące więzienia, ale już po 57 dniach został z niego zwolniony za dobre sprawowanie.
George Best
Podobno o zmarłych nie powinno mówić się źle, ale ci, którzy znali Besta – nieważne, czy w prawdziwym życiu czy jedynie z gazet – na pewno mogliby przyznać, że czołowy zawodnik Manchesteru United w latach 60. i 70. od początku swojej przygody z piłką nożną nie potrafił poradzić sobie ze sławą. Już od najmłodszych lat uznawany był za geniusza futbolu, a każdy jego krok obserwowała grupka dziennikarzy. Nic dziwnego, gdyż tacy gracze, jak Best, a więc wielcy na boisku i kontrowersyjni poza nim, od zawsze wzbudzali zainteresowanie. A życie prywatne najwybitniejszego reprezentanta Irlandii Północnej było nad wyraz bujne.
George nigdy nie ukrywał, że miał problemy z alkoholem. W jednym z wywiadów przyznał , że wszystkie pieniądze, które zarobił na boisku, roztrwonił w klubach nocnych. Strzelec 179 goli dla Manchesteru uwielbiał mocne drinki, sączone w towarzystwie pięknych kobiet, których pewna część miała (nie)przyjemność przekonać się o sile ciosu gwałtownego piłkarza. Za pobicie kelnerki w 1972r. groziła mu kara więzienia, jednak zaprzyjaźniony prawnik zdołał wybronić damskiego boksera. Dwanaście lat później więzienie już go nie ominęło, a za kratki trafił z powodu prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.
Była gwiazda angielskich boisk po opuszczeniu zakładu karnego dalej wdawała się w konflikty z prawem. Kiedy Best roztrwonił cały swój majątek, zdarzało mu się okradać innych, by mieć pieniądze na alkohol. W 2004r. pomocną dłoń wyciągnęły do niego władze Portsmouth FC, gdzie George miał zajmować się trenowaniem młodzieży. Rok później, 25 listopada, były kontrowersyjny futbolista niespodziewanie zmarł. Pozostały po nim wspomnienia, film biograficzny: „Best” z 2000r. w reżyserii Mary'ego McGuckiana oraz piosenka zespołu Myslovitz „Książę życia umiera”.
Brandao
Sobota, 16 sierpnia 2014r., tunel stadionu Paris Saint-Germain. Cieszący się z pewnego ligowego zwycięstwa zawodnicy ze stolicy udają się do swojej szatni. Między nimi przemykają także rozgoryczeni przegraną piłkarze Bastii. Wśród nich jest brazylijski napastnik Brandao, który podchodzi do swego reprezentującego PSG rodaka Thiago Motty (posiada też włoskie obywatelstwo) i z niewiadomych przyczyn z impetem uderza go głową w nos. Na nagraniu z kamery umieszczonej w tunelu widać, jak rozwścieczony Motta rzuca się w pościg za rywalem, jednak temu udaje się uciec do szatni.
Idiotyczne i chamskie zachowanie Brandao spowodowało, że długo po ostatnim gwizdku sędziego między zawodnikami obu drużyn trwały wymiany zdań. Piłkarze z Paryża chcieli konfrontacji z oprawcą ich kolegi, jednak ten niepostrzeżenie czmychnął do klubowego autokaru. Na szczęście przed władzami francuskiej ekstraklasy i sądem nie udało mu się uciec. Komisja Ligue 1 nałożyła na Brandao półroczną dyskwalifikację, zaś wymiar sprawiedliwości skazał go na miesiąc prac społecznych i 20 tys. euro grzywny. Brazylijczyk nie trafił za kratki (a szkoda!), ponieważ karę „odsiadki” zamieniono na miesiąc wykonywania przez niego prac społecznych.
Patrick Kluivert
Kolejny, po Hajcie i Adamsie, pirat drogowy. Mając zaledwie 18 lat spowodował wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym, a ofiarą ówczesnego gracza Ajaksu Amsterdam padł niejaki Marten Putman, który był właścicielem jednego z amsterdamskich teatrów. Rozpędzone do 90km/h BMW Kluiverta (przy ograniczeniu do 60 km/h) uderzyło w samochód Putmana i jego żony. Mężczyzna zginął zanim na miejsce tragedii zdążyła przybyć pomoc medyczna. Patrick z kolei w jednej chwili poczuł, że jego świat się zawalił. Kilka miesięcy przed wypadkiem, który spowodował, cieszył się ze zdobycia Pucharu Ligi Mistrzów (1995r.). To właśnie on – wschodząca gwiazda europejskiego futbolu – zapewnił swojej drużynie wygraną z Milanem 1:0. Gola na wagę złota zdobył zaledwie kwadrans po wejściu na boisko w zamian za Fina Jari Litmanena.
1995r. był zatem dla Holendra słodko-gorzki. Kibice Eredivisie długo nie mogli wybaczyć młodzieńcowi jego postępku, media nie pozostawiały na nim suchej nitki, powołując się na słowa żony ofiary piłkarza, twierdzącej, iż zawodnik ograniczył się wobec niej jedynie do wysłania krótkiego listu z przeprosinami. Sąd skazał Kluiverta na 240 godzin prac społecznych, ale to akurat nie powinno dziwić, gdyż w Holandii tego typu wyroki za podobne przestępstwa to norma. Sędzia prowadzący sprawę późniejszego gracza m.in. Barcelony uznał najwyraźniej, że największą karą dla nastolatka będzie świadomość, że do końca życia dla wielu pozostanie mordercą.
Grzegorz Kasprzik
32-letni bramkarz Górnika Zabrze słynie z twardego charakteru, a wśród pozostałych piłkarzy drużyny 14-krotnych mistrzów Polski cieszy się dużym poważaniem. Być może dlatego, że już jako 19-letni chłopak został mocno doświadczony przez życie. Szesnaście miesięcy spędzonych w gliwickim więzieniu za pobicie kolegi dało mu sporo do myślenia, a po jego opuszczeniu golkiper przyrzekł sobie, że już więcej tam nie wróci.
W wywiadzie dla fakt.pl piłkarz zabrzańskiego zespołu tak wspomina przykry epizod z młodzieńczych lat: – Pewnego razu mój kolega zwinął mi telefon komórkowy. To nie był pierwszy taki numer wykręcony przez tego chłopaka, dlatego ja i moi kumple nieźle się wkurzyliśmy. Początkujący wtedy bramkarz postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i wraz ze znajomym podbił złodzieja. – Niedługo potem zostaliśmy oskarżeni o pobicie. Wszyscy trafiliśmy do aresztu śledczego w Gliwicach – wspomina Kasprzik i dodaje: – Uderzyłem go tylko raz. Poniosła mnie młodzieńcza fantazja i musiałem za to odpokutować. Na szczęście pan Grzegorz nie poszedł śladami swego angielskiego imiennika opisywanego nieco wyżej, który po pobycie w więzieniu staczał się coraz bardziej. Polak wyciągnął wnioski ze swego więziennego epizodu i powrócił do futbolu na profesjonalnym poziomie.