Po pieniądze, przygodę i brak kompromitacji - tegoroczna droga do Ligi Europy
2013-06-09 14:28:15; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Bardzo niewiele, bo już tylko dwa tygodnie dzielą nas od losowania par 1. i 2. rundy kwalifikacji Ligi Europy UEFA. Wyczekują go z niecierpliwością w Poznaniu, Wrocławiu i Gliwicach. Kto może stanąć na drodze naszych zespołów do fazy grupowej?
Najtrudniejsza droga czeka Piasta Gliwice, który debiutuje w europejskich rozgrywkach i który od początku będzie musiał się mierzyć z zespołami teoretycznie mocniejszymi od siebie. Oczywiście, trafienie już w drugiej rundzie (od której zaczynają wszystkie polskie zespoły) na drużynę pokroju Rubina Kazań czy Standardu Liege byłoby magnesem przyciągającym kibiców na stadion, ale jednocześnie oznaczałoby pewnie szybkie zakończenie przygody giwiczan w pucharach.
Najbardziej niesprzyjającą "Piastunkom" okolicznością jest fakt losowania 1. i 2. fazy kwalifikacji jednego dnia. A to dlatego, że po rozlosowaniu par pierwszej rundy, przy losowaniu drugiej pod uwagę bierze się ranking lepszego pod tym względem zespołu z każdej pary. To natomiast sprawia, że Piast znajdzie się pod kreską oddzielającą rozstawionych od dolosowywanych. Teoretycznie, gdyby losowanie 2. rundy odbywało się po rozegraniu rundy numer jeden, Piast miałby wcale nie takie małe szanse, by znaleźć się w gronie lepszych ekip, które automatycznie trafiają na słabszych przeciwników. By tak się stało, w pierwszej rundzie musiałoby odpaść co najmniej sześć drużyn o rankingu wyższym od Piasta. A do takich zaliczają się choćby Dundelange z Luksemburga czy Saint Patrick's z Irlandii, po których można by się było spodziewać potknięcia na jakimś prowincjonalnym rywalu.
Obecna formuła losowania sprawia jednak, że rywalem Piasta będzie ktoś z następującego grona zespołów:
Wariant optymistyczny to więc wpadnięcie na kogoś z dołu powyższej tabelki, bo im wyżej, tym gorzej, a o zespołach z Rosji, Belgii, Holandii, Turcji, czy nawet Danii bądź Izraela raczej w Gliwicach nie marzą. Przejście drugiej rundy kwalifikacji (a pierwszej dla Piasta) jest więc marzeniem, które urzeczywistnić może tylko korzystne losowanie.
Trochę lepiej, choć też wcale nie za różowo, przedstawia się sytuacja finalisty Pucharu Polski, Śląska Wrocław. Podopieczni Stanislava Levy'ego mogą być pewni rozstawienia stawiając swój pierwszy krok ku fazie grupowej. Śląsk plasuje się mniej więcej w połowie stawki zespołów z górnej części listy na drugą rundę. Ich rywalami tutaj mogą zostać następujące drużyny:
I tutaj analogicznie przedstawia się sytuacja poznańskiego Lecha. Także rozstawienie, a więc dokładnie ci sami możliwi rywale. W teorii - te dwa zespoły nie mają prawa nas zawieść już na starcie. W praktyce - przecież co roku jesteśmy uświadamiani, jak to poziom piłki nożnej się wyrównał i jak to nie ma już słabych zespołów. Dlatego ze skakaniem z radości pod sufit po wylosowaniu Derry City, Pjunika czy Chazara Lenkoran raczej byśmy nie przesadzali.
Przewidywanie rywali w kolejnych rundach to już natomiast wyższa matematyka. Rozwiązań jest bardzo wiele i sporo zależeć będzie od ilości niespodzianek w poprzednich fazach rozgrywek. Wiadomo, że Piast i Śląsk w razie awansu do trzeciej fazy niemal na pewno nie będą rozstawione - Piast musiałby liczyć na odpadnięcie większości zespołów, które odpaść nie mają prawa. Śląsk natomiast - że potknie się dziewięć drużyn z wyższym współczynnikiem od wrocławian. Patrząc obiektywnie - szanse na to są mniej niż marne.
W najlepszej sytuacji jest Lech Poznań, którego rozstawienie jest w stu procentach pewne. Jego współczynnik jest 21. wśród walczących o Ligę Europy drużyn, z dziesięcioma miejscami przewagi nad zespołami w czwartej rundzie eliminacji (przy założeniu, że do tego momentu dojdą zespoły z najwyższymi rankingami). Nawet odpadający w 3. fazie kwalifikacji do Champions League nie będą więc w stanie zepchnąć Lecha poza rozstawienie w ostatniej rundzie.
By do niej jednak trafić, poznaniacy będą musieli przejść rundę trzecią, w której nawet wśród zespołów dolosowywanych znajdują się już poważne marki. Crvena Zvezda (jeśli nie odpadnie wcześniej), Kubań Krasnodar (jeśli lepsze rankingowo od Kubani zespoły nie odpadną wcześniej), Hajduk Split (to samo założenie co przy Crvenej Zvezdzie) to bodaj najgroźniejsze z nich.
Śląsk natomiast czeka tutaj już znacznie trudniejsza przeprawa - oczywiście jeśli nie zostaną spełnione warunki pozwalające na rozstawienie zespołu z Wrocławia. Trzecia runda to bowiem bardzo prawdopodobne boje ze Stuttgartem, Rubinem Kazań, Sevillą, Udinese, Club Brugge, FC Zurich, Vitesse Arnhem czy Standardem Liege. Ale i wtedy można wpaść na zespoły będące w zasięgu Śląska, takie jak Omonia Nikozja, Debreczyn, czy Czornomorec Odessa. Na pewno 19. lipca kibice z Dolnego Śląska (jeśli ten nie będzie jeszcze za burtą Ligi Europy) będą ściskać kciuki za pomyślne losowanie. Rok temu los przydzielił wrocławianom przecież Hannover 96 i wszyscy pamiętamy, jak to się skończyło. Analogicznych rywali może wylosować także Piast Gliwice. Warunek - przejście rozstawionego przeciwnika z drugiej rundy.
No i ostatnia faza. Wisienka na torcie. Tutaj - co wspominaliśmy wcześniej - Lech także może liczyć na rozstawienie. Z dużą pomocą ślepego losu może się więc zdarzyć, że "Kolejorz" wpadnie na dołączające w 4. rundzie, nie mające nawet co liczyć na rozstawienie FC Pashing, Esbjerg, Atromitos czy Apollon Limassol. Oczywiście nawet takich rywali nie ma co lekceważyć, ale przy przeciwnikach rozstawionych - nie ma co narzekać. Oczywiście jeśli los będzie znacznie mniej łaskawy, to o "grupówkę" Lech może walczyć z Feyenoordem, Niceą, czy Vitesse.
A jeśli Lech nie będzie jedynym zespołem w ostatniej rundzie przed fazą grupową, albo rodzynkiem będzie ktoś inny, to niemal pewne jest, że w Polsce będziemy gościć zespół z bardzo wysokiej półki. Marzeniem kibiców byłoby pewnie zobaczenie na żywo Garetha Bale'a z jego Tottenhamem, który rzutem na taśmę przegrał z Arsenalem batalię o Champions League. Ale śmiemy twierdzić, że pod kasami tłoczno zrobiłoby się i wtedy, gdyby do Wrocławia czy do Gliwic przyjechało Dynamo Kijów, Udinese, AZ Alkmaar, Fiorentina, St. Etienne, Swansea, czy Betis Sewilla. Wariant optymistyczny? Powiedzielibyśmy, że wylosowanie Żyliny bądź Rosenborga. Ale mamy w pamięci Norwegów eliminujących z zeszłorocznej Ligi Europy Legię, a także Żylinę tłukącą w styczniowym sparingu Ruch Chorzów 9:2.
Wszystko to jednak tylko przypuszczenia, które może zdeptać każda - mniejsza czy większa - niespodzianka. Na pewno jednak mamy szansę, by emocjonować się zmaganiami choć jednej naszej ekipy aż do końca jesieni w rozgrywkach pucharowych.