Polska ogrywa Niemców, czyli milowy krok naszej reprezentacji

2014-10-11 23:35:39; Aktualizacja: 10 lat temu
Polska ogrywa Niemców, czyli milowy krok naszej reprezentacji Fot. Transfery.info
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski Źródło: Transfery.info

Niemców nie ogrywa się codziennie. Mistrzów świata nie ogrywa się codziennie. Zwłaszcza dwoma bramkami. Zwłaszcza zachowując czyste konto.

Fakty są takie, że reprezentacja Polski pokonała w Warszawie zespół Joachima Loewa 2:0 i w grupie eliminacyjnej z dorobkiem sześciu punktów zajmuje pierwsze miejsce. Oczywiście, to nasi rywale byli częściej przy piłce (62%), wymienili więcej podań, w tym celnych (486/525 vs 177/207), do tego co rusz ostrzeliwali bramkę Wojciecha Szczęsnego (8/22 vs 3/4), prezentując ogólnie wyższą kulturę gry. To oni okupowali naszą połowę boiska, wyglądali lepiej fizycznie i wygrywali pojedynki 1na1. Tak właśnie było.
 
Ale zdarzyło się coś jeszcze. Polscy piłkarze zdobyli dwie bramki, nie dając wbić sobie ani jednej.
 
My, Polacy, mamy tendencję do tego, by wpadać w skrajności. „Polska mistrzem świata!!!” Wynik w pewien sposób maskuje to, co się działo na boisku – nie brakowało bowiem błędów, które zazwyczaj rywal z wyrachowaniem wykorzystuje. Jednocześnie jednak drużyna pokazała wielkie charakter, ambicję i wolę walki. Była też gra na tzw. fantazji. I – tak, nie bójmy się tego słowa – antyfutbol. Autobus, w drugiej połowie już nieco bardziej szczelny. Nie ma w tym niczego złego, bo każdy powinien grać tak, na ile potrafi. Nic natomiast nie jednoczy i konsoliduje wewnątrz drużyny tak, jak tenże autobus. Bo to nie tylko rzucenie wyzwania i stawienie czoła silniejszemu, ale także poświęcenie jeden za drugiego i heroiczna momentami obrona. Do tego fantastyczny wynik, który to wszystkie cementuje.
 
To właśnie jest dla mnie najważniejsze w zwycięstwie nad Niemcami. Nie przełamanie niemieckiego kompleksu, nie trzy punktu i nie fotel lidera w grupie, nie idący w świat wynik. Nie, nie i jeszcze raz nie. Wreszcie zobaczyliśmy drużynę przez duże „D”, stanowiącą na boisku jedność, a nie zbiór jednostek. Grającą z pasją, z sercem i wielkim poświęceniem.
 
Umiejętności z dnia na dzień nie przybędzie. Chciałbym jednak, by to zwycięstwo sprawiło – po latach większych i mniejszych problemów, kontrowersji i kiepskiego klimatu, który na dobre zaczepił się przy polskiej reprezentacji – że znów będziemy mieli Drużynę. Lepszą bądź gorszą, ale drużynę. Bo wtedy łatwiej zrobić coś więcej niż teoretycznie jesteś w stanie.
 
A póki co, cieszmy się tą chwilą. Na maksa, bo zbyt wiele takich chwil nie doświadczamy.
 
MATEUSZ JAWORSKI
 
Więcej na ten temat: Polska Niemcy