Problemy Manchesteru przed Liverpoolem [analiza]
2015-09-11 22:36:19; Aktualizacja: 9 lat temu Fot. Transfery.info
W sobotnim hicie angielskiej Premier League Manchester United podejmuje Liverpool FC. My postanowiliśmy przyjrzeć się nieco bliżej gospodarzom – statystycznie i taktycznie.
Gospodarze przystępują do sobotniego starcia po pierwszej w tym sezonie porażce – ze Swansea 2:1. Od tego meczu minęły dwa tygodnie, co z uwagi zwłaszcza na wydarzenia na finiszu letniego okna transferowego, uznać trzeba za wieczność. Po pierwsze, do drużyny „Czerwonych Diabłów” dołączył Anthony Martial. 19-letni francuski napastnik kosztował bagatela 36 milionów funtów. Po drugie, United oraz Real Madryt wciąż wzajemnie zrzucają na siebie odpowiedzialność za to, że w poniedziałek do północy nie dopełniono formalności potrzebnych do finalizacji transferu Davida de Gei. Po trzecie, rzeczony De Gea dosyć nieoczekiwanie właśnie podpisał z Manchesterem nową, trzyletnią umową z opcją przedłużenia o kolejny rok. I wreszcie, po czwarte, angielska prasa w ostatnich donosiła o rzekomym „buncie” piłkarzy przeciwko Louisowi van Gaalowi, którego przyczyną miał być narzucony przez holenderskiego menadżera reżim treningowy, negatywnie odbijający się przede wszystkim na grze w fazie ataku. Sam van Gaal odniósł się do tej – jak i do pozostałych powyższych – kwestii podczas piątkowej konferencji prasowej.
STATYSTYCZNIE
United zajmują w tabeli Premier League piąte miejsce z dorobkiem 7 punktów (2 zwycięstwa, remis i rzeczona porażka ze Swansea) oraz bilansem bramkowym 3:2 (sic!). Znajdują się w czołówce zespołów najdłużej utrzymujących się przy piłce, operując futbolówką przez średnio 57,1% czasu gry; pod tym względem lepszy jest tylko Arsenal (61,7%). Równie imponująca jest statystyka celnych podań – aż 85% zagrań było udanych, ustępując w tym względzie jedynie Manchesterowi City (88,2%) oraz Arsenalowi (87,2%). Czas spędzony przy piłce przekłada się na liczbę podań – średnio Manchester wymienia aż 511 krótkich oraz 78 długich (odpowiednio 3. i 5. wynik). Do tego aż 32% akcji zawodników van Gaala ma miejsce w strefie ataku – tu lepsze jest tylko City z 37%. Problem polega jednak na tym, że dominacja w posiadaniu piłki i zepchnięcie rywali do defensywy nijak przekłada się na – w pierwszej kolejności – tworzenie sytuacji bramkowych, a co za tym idzie – na same gole.
Tylko trzy drużyny mają na koncie mniej bramek niż podopieczni van Gaala (Watford, Newcastle oraz… Liverpool – po 2 trafienia). Ta statystyka jest jedynie skutkiem większego problemu, jakim niewątpliwie jest dla United w tym sezonie gra w fazie ataku, w szczególności zaś płynność w konstruowaniu akcji na połowie przeciwników oraz stwarzanie sytuacji bramkowych. Warto odnotować, że Manchester oddaje w tym sezonie średnio 12,3 strzałów, z których ledwie 3,8 stanowią uderzenia celne – są to odpowiednio 10. oraz 11. wynik. Przeciętnie United wypada w statystyce kluczowych podań, notując ich średnio 9,5 (10. wynik). Z drugiej jednak strony, żaden zespół nie może pochwalić większą liczbą udanych prostopadłych podań przez linię obrony (3, tyle samo, co Arsenal). Przeciętnie jest również w odniesieniu do dryblingów, niezwykle istotnych zwłaszcza po wprowadzeniu piłki do strefy ataku rywali – średnio 7,5 (15. miejsce).
TAKTYCZNIE
Przed rozpoczęciem sezonu van Gaal zapowiadał grę systemem 1-4-3-3. W tym ustawieniu Memphis Depay miał występować nominalnie jako jeden ze środkowych pomocników, zarazem zorientowany zdecydowanie na ofensywę i w fazie ataku zajmujący pozycję znacznie wyżej, za plecami Wayne’a Rooney’a. Już jednak w przedsezonowych sparingach holenderski menadżer stosował raczej ustawienie 1-4-2-3-1, w którym Depay zajmował miejsce na „10”.
Spotkanie towarzyskie z Barceloną w ramach International Champions Cup. Na ujęciu wyraźnie widzimy, w jaki sposób zestawiony jest zespół Manchesteru – 1-4-2-3-1.
Z tej koncepcji van Gaal szybko jednak zrezygnował. Depay wprawdzie dostał szansę gry na „10” w inaugurującym sezon meczu z Tottenhamem, lecz w kolejnych spotkaniach wystawiany był konsekwentnie na lewym skrzydle. Najlepsze w jego wykonaniu było zdecydowanie starcie z Clube Brugge na Old Trafford, w którym zdobył dwie bramki oraz zaliczył asystę przy bramce Marouane’a Fellainiego.
Heatmaps Depay'a kolejno ze spotkań z Tottenhamem, Aston Villą, Newcastle oraz Swansea. Jak widać, począwszy od meczu na Villa Park, Depay ustawiany był przez van Gaala na lewym skrzydle. Źródło: WhoScored.
W ustawieniu 1-4-2-3-1 pewniakiem na prawej flance jest Juan Mata. Hiszpan operuje jako odwrócony skrzydłowy, schodząc z prawego skrzydła do środka i tam biorąc na siebie ciężar gry. Zarazem Mata – jako piłkarz lewonożny – stanowi dla rywali zagrożenie także wówczas, gdy trzyma się bliżej flanki. Najlepszym dowodem geniuszu van Gaala – to właśnie Holender wymyślił Matę na tej pozycji – było spotkanie na Anfield, gdy jego dwa trafienia dały United zwycięstwo 2:1. W obu przypadkach Mata znajdował się na prawym skrzydle, by w kluczowym momencie nieco ściąć i oddać strzał lewą nogą.
Największa jak do tej pory krytyka spadła na Rooney’a. Kapitan Manchesteru wreszcie regularnie gra na „9”, ale.. w Premier League wciąż nie strzela. Zero goli, zero asyst. Co gorsza, Rooney oddał do tej pory ogółem ledwie 8 strzałów, w tym 4 celne. O ile krytyka ta nie jest bezpodstawna, nie w samym Rooney’u problem. Jak już była o tym mowa, Manchester póki co w fazie ataku jeszcze nie „zaskoczył” – gra w strefie ataku rywali jest nie dość płynna, zbyt wolna, zawodnicy zbyt długo trzymają piłkę przy nodze, do tego zaś często są od siebie po prostu za daleko, kluczowe strefy – puste, a Rooney – osamotniony.
Sytuacja z meczu z Newcastle (0:0). W zaznaczonej strefie nie ma ani jednego piłkarza, który mógłby dostać tam podanie i następnie przyspieszyć atak bądź od razu kierując piłkę do któregoś ze skrzydeł, bądź też samemu ruszyć na środkowych obrońców rywali i dopiero później rozprowadzić akcję do boku. W rezultacie Mata zmuszony jest wyhamować atak United, zagrywając do ustawionego tyłem do bramki Newcastle Januzaja. Zamiast szybkiej akcji – powolny, budowany od nowa atak pozycyjny.
Wobec wypożyczenia Adnana Januzaja do Borussii Dortmund, znak zapytania wypada postawić przy obsadzie „10”. Możliwości jest bowiem kilka – od powrotu Depay’a, przez przesunięcie Maty ze skrzydła do środka bądź ustawienie tam Andera Herrery lub Fellainiego, a skończywszy na cofnięciu Rooney’a. Ta ostatnia opcja wchodzi w grę jednak dopiero, gdy van Gaal uzna, że do gry gotowy jest Martial, a – jak sam stwierdził podczas piątkowej konferencji – młody Francuz potrzebuje czasu na adaptację. Wydaje się, że największe szanse na wypełnienie wakatu na „10” ma Fellaini. Warto przypomnieć, że ustawienie Belga na tej pozycji zapowiadał sam van Gaal. Ponadto, Herrera lepiej czuje się ustawiony nieco głębiej, z kolei skoro rozwiązanie z Matą jako odwróconym skrzydłowym funkcjonuje całkiem nieźle, wątpliwe wydaje się, aby van Gaal zrezygnował ze swego autorskiego pomysłu.
Poza tym aspektem, w sobotę warto będzie również zwrócić uwagę na to, jak poradzi sobie formacja obronna United. Na razie zdecydowanie lepiej niż w ofensywie Manchester prezentuje się w destrukcji, mogąc pochwalić się drugą najlepszą defensywą z ledwie 2 straconymi golami. Do tego między słupki najprawdopodobniej wróci de Gea. Hiszpan to inna, zdecydowanie wyższa półki niż broniący do tej pory – niemniej, naprawdę przyzwoicie – Sergio Romero. Niewiadomą stanowi również Daley Blind. Przy okazji meczu z Newcastle pisałem tak:
Najbardziej wysuniętym piłkarzem Liverpoolu będzie w sobotę zapewne Christian Benteke. O ile Chris Smalling jest dla belgijskiego napastnika rywalem równorzędnym, to można spodziewać się, że Brendan Rodgers przewagi będzie szukał właśnie w grze Benteke na Blinda. Z drugiej jednak strony, Holender może okazać się nieoceniony we wstępnej fazie ataku pozycyjnego przy wysokim pressingu Liverpoolu.
MATEUSZ JAWORSKI
Wykorzystane w tekście statystyki pochodzą z portalu WhoScored.com.