Taśmowe szkolenie od zaraz

2017-08-10 23:32:27; Aktualizacja: 7 lat temu
Taśmowe szkolenie od zaraz Fot. Transfery.info
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

O inwestowaniu w młodzież mówi się w polskiej piłce coraz więcej. Pojawiają się jednak glosy, że póki co to tylko dobra mina do złej gry. Czy rzeczywiście możemy mieć obiekcje?

Parafrazując znaną reklamę — my Polacy tak mamy, uwielbiamy skrajności. Domagamy się europejskich pucharów tu i teraz, zarazem oczekując od klubów ciągłego napływu nowych, młodych, wygłodniałych gry talentów. Oczywiście byłby to scenariusz idealny, ale czy możliwy to wykonania? Swoją młodzieżą szczycą się w Lubinie, Poznaniu czy Warszawie, tymczasem stałego dopływu nie widać.

Infrastruktura znosząca złote jaja

Na początek najlepszy będzie przykład Lubina, gdzie wzorce czerpane są m.in. z Holandii. Miasto niewielkie, budżet całkiem niezły. Spora jego część jest przeznaczana właśnie na młodzież, a inwestycje nadal trwają. Kilka lat temu do użytku został oddany orlik, na którym trenują najmłodsze kategorie wiekowe (od lat 8), a niespełna rok temu powstała bursa dla zawodników wraz z zapleczem. Cały czas prowadzone są kolejne inwestycje, a boiska drużyn juniorskich prezentują się znacznie lepiej niż choćby 10 lat temu, kiedy obiekty treningowe bardziej straszyły niż napawały dumą. Największe inwestycje zostały poczynione w 2013 roku, kiedy dyrektorem Akademii został Richard Grootscholten, obecnie pracujący dla Feyenoordu.

Jeśli w tym momencie ktoś pyta o efekty tych działań, to warto zapytać czy nie pomylił rzeczywistości z grą komputerową. Z prostej matematyki wynika, że nie ma jeszcze zawodnika, który w nowym systemie szkolenia przeszedł całą drogę, od kategorii U-8 czy nawet nieco starszych, aż do dorosłej ekipy. W drużynie przewija się coraz więcej ciekawych zawodników, a już sporo ligowego doświadczenia zebrali tacy piłkarze jak Jarosław Kubicki czy Jarosław Jach, którzy jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, zapewne prędzej czy później odejdą z Ekstraklasy robiąc kolejny krok w swojej karierze.

Warto podkreślić, że swoje pierwsze kroki w Zagłębiu stawiał choćby Piotr Zieliński, czy Gracjan Horoszkiewicz, który jest jednak na drugim biegunie – zaprzepaszczonych talentów. Z Lubina do Włoch trafił Igor Łasicki, obecnie wypożyczony z Napoli do Wisły Płock. Również Filip Jagiełło mógł trafić do Włoch, cztery lata temu miał znajdować się w kręgu zainteresowań Juventusu. Ten z sezonu na sezon pełni coraz większą rolę w Zagłębiu i być może trafi na boiska Półwyspu Apenińskiego z lekkim poślizgiem. Ma jednak jeszcze wiele do udowodnienia.

Wymowny jest jednak ostatni sukces, czyli przejęcie dwóch dużych talentów Lecha Poznań – Serafina Szoty i Kacpra Chodyny. To raczej rzadki widok, aby klub uchodzący za większy, mający tradycje i zapatrywania na grę w europejskich pucharach i walkę o mistrzostwo Polski co roku, tracił swoje największe perły na rzecz — nie bójmy się powiedzieć — biedniejszego krewnego.

Ilość czy jakość?

Kwota 11,5 miliona euro w dzisiejszych warunkach być może nie robi ogromnego wrażenia. Jeśli jednak przestawimy się na realia Ekstraklasowe i dodamy, że taki zarobek dotyczy zaledwie jednego klubu, podczas ciągle trwającego okienka — to już musi zdumiewać. Właśnie za tyle Lech Poznań sprzedał trio swoich wychowanków - Bednarka, Kownackiego i Kędziorę. Podobnie jak po sprzedaży Karola Linettego podnoszone są głosy, że brak jest następców.

Przede wszystkim należy oddzielić pewne kwestie. Jeśli pomyślimy o klubach, które słyną ze szkolenia i stawiania na wychowanków, na pewno w pierwszej kolejności przyjdą nam do głowy takie ekipy jak choćby Ajax czy Barcelona. O ile holenderska ekipa jest unikatowa i faktycznie zazwyczaj ma skład przepełniony młodymi talentami, o tyle od dobrych kilku lat Katalończycy nie wprowadzili skutecznie do swojego zespołu żadnego wielkiego talentu z La Masii.

Oczywiście trudno porównywać Lecha czy Legię do Barcelony, jednak pozostawiając skalę rozgrywek, to właśnie te dwie ekipy mają największe możliwości i aspiracje. Skład musi być wyważony, bo odniesienie sukcesu przy pomocy samych młokosów jest niewykonalne. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech spojrzy do czego doprowadziła Valencię ekstremalna polityka kadrowa w tym  zakresie. Brak liderów, autorytetów, materiału na kapitana i idąca za tym istna degrengolada.  Czy tak by było również w Ekstraklasie? Skoro liga jest znacznie bardziej wyrównana i tutaj każdy może wygrać z każdym, co udowadniane jest co kolejkę, nie widać argumentów popierających inne twierdzenia. Żaden szkoleniowiec prowadzący dużą drużynę nie porwie się na takie rozwiązania. Zostałby zwyczajnie rozszarpany — dokładnie przez tych samych kibiców i dziennikarzy, którzy domagają się jak największej ilości młodych zawodników.

Młodzi w rodzimych rozgrywkach są i pokazują się z bardzo dobrej strony, także w Lechu. Robert Gumny może bardzo szybko sprawić, że kibice Lecha zapomną o Tomaszu Kędziorze. To zresztą idealny przykład dobrego poprowadzenia zawodnika. Zadebiutował, potrenował z pierwszą drużyną, w kolejnym sezonie rozegrał więcej spotkań, powędrował na wypożyczenie gdzie zdobył doświadczenie i popracował nad siłą, której zdecydowanie mu brakowało. Teraz bez żadnych kompleksów może wychodzić w pierwszej jedenastce Kolejorza, mimo zaledwie 19 lat. Wzorowy przykład, który buduje zawodnika gotowego do wyjazdu za granicę, bez pospiesznego sprzedawania przy pierwszej lepszej ofercie.

Podobnie zresztą prezentuje się przykład Kamila Jóźwiaka, który być może nie ma jeszcze tak pewnej pozycji jak Robert Gumny, ale jeśli nadal będzie grał tak jak dotychczas, to nie pozostawi trenerowi żadnego wyboru. Lech upodobał sobie zresztą wypożyczenia juniorów, a drogą bocznego obrońcy podążył napastnik, wypożyczony do Podbeskidzia Paweł Tomczyk. Zresztą sam Jan Bednarek zyskał bardzo dużo na grze w Górniku Łęczna. 

Jeśli chodzi o Legię, to tu nasuwa się jedno nazwisko. Sebastian Szymański to piłkarz, który wchodząc na kilka czy kilkanaście minut, potrafi zaciekawić, zachwycić, poderwać drużynę do ataku. Ledwie skończone 18 lat, niezwykła lekkość w poruszaniu się przy piłce. Być może w Warszawie nie wymienimy wielu więcej piłkarzy na tym poziomie, ale czy tak naprawdę w szkoleniu chodzi o ilość? Co do jakości prowadzenia drużyny, po występach w młodzieżowej Lidze Mistrzów raczej nie powinniśmy mieć wątpliwości… Sam Szymański dobrze prowadzony może być zupełnie unikatowym zawodnikiem, jakich praktycznie od zawsze nam brakuje.

Hurraoptymizm jest oczywiście wysoce niewskazany. Niedawne młodzieżowe Mistrzostwa Europy sprowadziły nieco na ziemię opowieści o niezwykle mocnej generacji i ekipie zdolnej do walki z najlepszymi. Nie zmienia to jednak faktu, że strategia wprowadzania młodych graczy w Ekstraklasie nie wygląda wcale tak źle jak to niektórzy malują. Generacja — to słowo kluczowe. Aby doczekać się złotej generacji poza ogromną cierpliwością i nakładem pracy trzeba też zwyczajnie dużo szczęścia. Taśmowe szkolenie, którego niektórzy się domagają, nie działa nawet jeśli chodzi o słynącą z młodzieży Hiszpanię.

KRYSTIAN PORĘBSKI