Thierry Henry: Chciałem być jak Boniek
2014-12-04 12:05:25; Aktualizacja: 9 lat temu Fot. Transfery.info
W nadchodzącym wydaniu magazynu The Blizzard będzie można przeczytać między innymi wywiad z Thierrym Henry. U nas znajdziecie najciekawsze wypowiedzi Francuza spisane przez Thierry’ego Marchanda.
- Byłem szybki. Musiałem mieć 10 sytuacji, by strzelić jedną bramkę, ale jednocześnie potrafiłem stworzyć sobie te szanse. Później jednak powiedziałem sobie: musisz strzelać znacznie więcej bramek. Żeby być skutecznym, stając oko w oko z bramkarzem, trzeba wypracować automatyzm. Nie można za wiele myśleć. Bo wiedz, że dla napastnika najgorsza sytuacja to taka, w której ma czas pomyśleć. W Monaco, gdzie trenerem od przygotowania fizycznego był Claude Puel, często zostawałem po treningach. Pracowałem nie tylko nad wykończeniem, ale jako że zaczynałem jako skrzydłowy, także nad dośrodkowaniami. To później wielokrotnie mi pomagało - rozumiałem rolę nie tylko napastnika, ale i podającego. Często chwalimy strzelców, ale za szybko zapominamy, że ktoś wcześniej musiał piłkę idealnie dorzucić.
***
- Dla mnie najpiękniejszą rzeczą jest podanie, gdy masz okazję do strzału. Wiesz, że możesz uderzyć i że masz umiejętności potrzebne do tego, by uczynić to z odpowiednią siłą i precyzją. A jednak oddajesz piłkę. Dzielisz się. I widzisz radość w oczach kolegi.
***
- Jaki jest sekret długowieczności w piłce nożnej? Po pierwsze - unikać kontuzji. Jeśli o mnie chodzi, to prowadziłem się też bardzo zdrowo - nigdy nie piłem, ani nie imprezowałem regularnie. Jeśli gramy jeden na jeden, muszę czuć się silniejszy od przeciwnika, mieć nad nim przewagę. To proste. Nauczył mnie tego Lilian Thuram. Bycie najlepszą wersją siebie jest celem tej zabawy.
***
- Nie potrafię zrozumieć spóźniania się na trening, gdy trwa on półtora godziny, a reszta dnia to czas wolny. Mnie zdarzyło się to raz w Monaco i Jean Tigana wyjaśnił bardzo jasno, że to ostatni raz. Miał rację, nigdy później nie byłem na treningu po czasie. Jeśli spóźniasz się na trening prowadząc samochód, na meczu twoje nogi nie poprowadzą ciebie.
***
- To, co pomaga zejść na ziemię po wygranym finale mistrzostw świata, to zesłanie do zespołu U23 trzy miesiące po zwycięstwie i gra przed 200 kibicami. Ludzie wymazują ten epizod z mojej historii, ale ja jestem z tego dumny. Nie było to łatwe do przełknięcia, ale pomogło mi zastanowić się nad sobą. (…) Zabolał mnie powrót do młodzieżówki, ale nie patrzyłem na grających tam chłopaków z góry. Pewnego razu na mecz lecieliśmy z pierwszą reprezentacją. Pamiętam, że kilkanaście tygodni wcześniej zasiadałem z przodu, a teraz musiałem siedzieć z tyłu z zespołem B. W kolejnym meczu, z Belgią, zagraliśmy przed 202 widzami. 2 więcej niż z Ukrainą. Nie zapominam o tym.
***
- Pamiętam taki mecz ze Spartą w Pradze. Dopiero dzień przed spotkaniem wróciłem do treningów po kontuzji achillesa. Menedżer powiedział mi: lecisz z nami, ale pozostaniesz na ławce. Mecz się rozpoczął i po kilku minutach Jose Antonio Reyes musiał zejść z urazem. Nie patrzyłem nawet na to, kto się rozgrzewa. Byłem pewny, że nie wejdę. A jednak menedżer tak zdecydował. Strzelłem dwie bramki, pobiłem rekord strzelecki Iana Wrighta. Nawet, jeśli nie czujesz się najlepiej, to gra dla zespołu cię uskrzydla.
***
- W Monaco, jeśli nie dorzuciłem na treningu dobrej piłki do Sonny’ego Andersona czy Mickaela Madara, ci wykopywali ją daleko poza płot La Turbie. Zgadnij, kto musiał po nią biec? David Trezeguet i ja. Nawet po tym, jak zostałem mistrzem świata, Tigana kazał mi nosić torby ze sprzętem.
***
- Gdy byłem jeszcze młodym zawodnikiem, na szafkach nie było nazwisk. Czekałem, aż wszyscy zajmą swoje miejsca, bym sam mógł usiąść tam, gdzie było wolne. Autobus na nasze treningi ruszał o 10:00, ja pojawiałem się na przystanku o 8:00 i czekałem dwie godziny, po czym wchodziłem i czekałem aż pozwolono mi usiąść.
***
- Teraz nie mówi się już o futbolu, mówi się o występach poszczególnych zawodników. Ale tacy piłkarze jak Messi czy Ronaldo nie mogą być wzorem. No bo kto ma tak wytrenowany organizm jak Cristiano, kto ma tą iskrę co Messi? Jeśli chcesz uczyć piłkarzy, jeśli chcesz im pokazać na czym polega gra, pokazujesz im Xaviego. Zrób to, tamto jak Xavi. To możliwe. Zrób coś jak Ronaldo? To nie takie proste.
***
- Kiedy dopiero marzyłem o wielkiej karierze, chciałem być Zbigniewem Bońkiem. Ale do tego koniecznie otrzymywać podania od Michela Platiniego.
***
Thierry Henry: - Wiesz, dlaczego Hiszpanie nie zdobywają Złotej Piłki w ostatnich latach? Gra jest zbyt skupiona na indywidualnościach. Ale tych grających też dla zespołu, nie poza nim.
Thierry Marchand: - To typowo amerykańskie podejście
Thierry Henry: - Powiem ci coś: kiedy dorastałem, obserwowałem karierę Michaela Jordana, rzucającego nawet po 60 punktów w meczu na początku kariery. Kiedy do Chicago przyszli Scottie Pippen i Horace Grant, rzucał mniej. Ale wygrywał trofea. Był gwiazdą wkomponowaną w kolektyw.
***
- Gdy kończysz karierę, nadal zostają w tobie położone przed laty fundamenty. W Clairefontaine, Christian Damiano i inni wychowywali nas. Nawet, jeśli przegrywaliśmy, mieliśmy swoją tożsamość. Mieliśmy grać w określony sposób, szanować grę. To zostało mi wszczepione.
***
- Najpiękniejszą rzeczą, jaką usłyszałem kiedykolwiek od trenera, było to co powiedział Guradiola przed finałem Ligi Mistrzów w 2009 roku: „Panowie, wszystko czego chcę, to by po zakończeniu meczu ludzie mówili mi, że Barca grała w piłkę. Nie możemy stracić naszej tożsamości. Cieszcie się grą”. I tyle. Podobnie w Clairefontaine, pewnego razu Francisco Filho powiedział nam: „Nie chcę widzieć podań do tyłu”.
***
Thierry Marchand: - Które ze wspomnień z 20 lat kariery wybrałbyś jako to najważniejsze?
Thierry Henry: - Gdy mój ojciec pierwszy raz zobaczył mnie na boisku. Wtedy to wszystko się zaczęło. Resztę historii znacie.
***
Thierry Marchand: - Jaki będzie Thierry Henry jako menedżer? Wymagający jak Thierry Henry zawodnik?
Thierry Henry: - Na pewno będę oczekiwał szacunku dla futbolu. Nie da się łączyć wiecznego imprezowania z udaną karierą. Wiem to po sobie, też popełniałem błędy. Ale błąd nie powinien stawać się nawykiem. Dla mnie przyjemność leży w poprawianiu się, w byciu wymagającym względem własnej osoby. Nie potrafię grać tylko po to, by dobrze się bawić. Wygrywanie - to jedyne co uznaję.