Tylko remis ze Szkocją, ale jest się z czego cieszyć!
2014-10-14 23:57:39; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Po Niemcach zapanowała euforia. Po Szkotach nie powinniśmy się z kolei smucić, bo remis to naprawdę dobry wynik w tym trudnym meczu.
Szkoci ponownie pokazali dobrą piłkę. Już w przegranym 1-2 meczu z Niemcami nie byli stroną gorszą, potem wygrali u siebie z Gruzinami, a teraz też wywożą bardzo dobry rezultat z Warszawy. Strachan wraca na ławkę trenerską w świetnym stylu. Jego rękę było widać choćby w licznych schematach, tak oczywistych, jak trudnych do wybronienia, bo opanowanych prawie do perfekcji.
Możemy być zadowoleni z naszej reprezentacji. Była walka do ostatniej minuty, była kombinacyjna gra z dużą fantazją, wreszcie jest wynik. Październik zamykamy na pozycji lidera. Mistrzom świata i naprawdę niezłej kadrze Szkocji strzeliliśmy łącznie cztery bramki, co z siedmioma z Gibraltaru czyni nas na razie najlepszą ofensywą w kwalifikacjach Mistrzostw Europy.
Sędzia Undiano Mallenco, tak broniony przeze mnie jakiś czas temu po meczu Realu z Barceloną, nie miał we wtorek swojego dnia. Co prawda, razem z asystentami popełniał błędy w obie strony, jednak najbardziej zapamiętane zostanie wejście w Roberta Lewandowskiego. Ostra nakładka, czytaj: bezrefleksyjna żółta kartka; tymczasem nie było nawet faulu. Adam Nawałka podkreślił potem na konferencji, że od tego momentu Lewy był w zasadzie "niepełnosprawny". Z drugiej strony, nieraz przeszkadzający sędzia był swoistym motywatorem. Na szczęście sytuacja boiskowa tak się ułożyła, że pomimo jego fatalnej postawny, nie przez niego i nie dzięki niemu tylko i aż zremisowaliśmy.
Cieszy fakt, że mamy zespół, mamy drużynę, która potrafi się pozbierać po chwilach słabości. Strasznie żałuję, że indywidualnej nagrody za wkład w remontadę Polaków nie otrzymał Sebastian Mila. Gdyby tylko Kamil Grosicki (świetny mecz "Grosika") wykorzystał FANTASTYCZNE podanie... Ale nie ma co gdybać, cieszmy się z 2-2. Słusznie Artur Boruc przypomniał po meczu piłkarską prawdę: "Jeśli nie można meczu wygrać, trzeba go zremisować". Zrobiliśmy to, mamy względny spokój przed listopadowym starciem na trudnym wyjeździe w Gruzji. W naszej grze jest dalej sporo mankamentów, jednak zdecydowanie więcej plusów, choćby całkiem sensowny atak pozycyjny (wreszcie!). Zbudowano fundamenty pod awans, jednak pamiętajmy, że gramy w chyba najbardziej wymagającej grupie eliminacyjnej. Trzeba być czujnym do końca, do ostatniej minuty ostatniego meczu, żeby nie zostać skrzywdzonym przez rywali, tak jak dzisiaj Niemcy (zaledwie remisujący z Irlandią), których katem dzisiaj okazał się John O'Shea.
Na deser akcja Mili: