Underdogs level 100. Młodzież z dziewiątej ligi podbija Wyspy

2017-01-12 17:38:04; Aktualizacja: 7 lat temu
Underdogs level 100. Młodzież z dziewiątej ligi podbija Wyspy Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Słyszeliście kiedykolwiek o drużynie Broxbourne Borough? Jeśli nie, warto nadrobić zaległości. Młodzi piłkarze z hrabstwa Hertfordshire od pewnego czasu robią bowiem furorę na Wyspach.

Wyjaśnijmy nawstępie - nieznajomość „Boro” do wielkich grzechów nienależy. Nawet jeśli jesteście prawdziwymi futbolowymi hipsterami.Mowa bowiem o klubie występującym na co dzień w Spartan SouthMidlands Football League. Napisać, że to daleko od Premier League,to jak uznać Steevena Langila za uwielbiającą zdrowy tryb życiagwiazdę ekstraklasy. Przepaść. Konkretnie - dziewiąty poziomrozgrywkowy.

Klub w obecnej formie działa od 1991 roku.Powstał z połączenia kilku innych. Później też dochodziłozresztą do przeróżnych metamorfoz, co przekładało się na zmianęjego nazwy. Sukcesy? W sezonie 2001/2002 drużyna doszła do drugiejrundy kwalifikacyjnej Pucharu Anglii...

Tekst alternatywny

Na co dzień piłkarze z Broxbournegrają na stadionie Goffs Lane. Jak to często w niższych ligachbywa, arena na upartego może pomieścić nawet kilka tysięcykibiców. Miejsc siedzących jest jednak troszkę mniej, bo300.

Poprzedni sezon pierwsza drużyna „Boro” zakończyłana 16. pozycji w tabeli wspomnianej SSMFL. Miało być zdecydowanielepiej. Prawdziwe trzęsienie ziemi nastąpiło jednak przedrozpoczęciem obecnych rozgrywek. Na chwilę przed ich startem zzespołem pożegnał się bowiem trener Frank Piazza.

- Myślę,że jesteśmy na dobrej drodze, by móc z nadzieją patrzeć wprzyszłość. Chcemy uzyskiwać coraz lepsze wyniki i z drużyną,która robi regularne postępy, jest to możliwe. Ogólna idea jesttaka, żeby otaczać się najlepszymi z najlepszych. W klubie jestsporo talentów i na takiej podstawie naprawdę można coś zbudować- mówił jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Nie wiadomo, codokładnie zakładał, ale plan chyba spalił na panewce.

Cowięcej, po jego rezygnacji z drużyną pożegnało się kilkuzawodników. Doszło do tego, że klub, w którym zawsze ważniejszabyła praca z młodzieżą, był bliski rezygnacji z prowadzeniaseniorskiego zespołu. Decyzja w zasadzie została podjęta iprzekazana przez jego władze. „Mam smutny obowiązek poinformować,że klub zrezygnował z gry w SSMFL oraz wszystkich innychseniorskich rozgrywkach. Niestety, dzieje się to poza mojąkontrolą” - napisał w mediach społecznościowych jeden zdyrektorów, Graham Dodd.

Tekst alternatywny

Wiadomość skomentowałokilka osób związanych z klubem, choćby wcześniejszy trenerseniorskiego zespołu, Michael Nathan. - To bardzo smutne. Taknaprawdę nie mogę uwierzyć, że to się tak skończyło.Szczególnie szkoda mi dwóch osób - Dodda oraz Jana Venablesa. Obajod lat wykazywali wielkie zaangażowanie. W zasadzie zrezygnowali zeswojego wolnego czasu, żeby działać dla dobra klubu -przyznał.

Koniec końców, udało się uciec spod topora iklub wystawił drużynę w SSMFL. Niestety, obecnie zajmuje w niejostatnie, 22. miejsce w tabeli. W 24 spotkaniach piłkarze „Boro”uzbierali 13 punktów, notując raptem trzy wygrane. Kiepsko towygląda i tym większym zaskoczeniem są wyniki zespołu do lat 18 wFA Youth Cup. Pokazuje to jednak, że ciężka praca popłaca i będącprawdziwym kopciuszkiem, można zbliżyć się do gigantów. A nawetich przebić. W rozpisce czwartej rundy pucharu brakowało jużchociażby Arsenalu czy Manchesteru United.

***

Młodzizawodnicy „Boro” walczyli o wejście do pucharowych rozgrywek odpierwszej rundy eliminacji. I tak, pokonali kolejno Ilford, ConcordRangers oraz Aveley. Podkreślmy - już wtedy nie byli uważani zafaworytów. Co stało się później?

I runda – bezspotkania
II runda – 2:1 z Boreham Wood
III runda – 1:0 zChester
IV runda – 1:0 z Yeovil Town

Właśnie tak, wśrodę gracze „Boro” awansowali do najlepszej szesnastkimłodzieżowego pucharu. To prawda, nie wyeliminowali do tej pory anijednego naprawdę cenionego przeciwnika, ale ogranie swoichrówieśników z klubów grających na co dzień w czwartej czypiątej lidze i tak było wielką sprawą. Młodzież z Broxbournenie miażdzyła przeciwników, ale na zwycięstwa jak najbardziejzasłużyła.

Wygraną w Chester ekipa z Goffs Lane wydarładopiero w samej końcówce dogrywki. Strzelcem zwycięskiego gola byłJack Hockney.



Spotkaniewywołało mnóstwo emocji, czego efektem było m.in. wbiegnięcie namurawę kibica. Jeden z zawodników Chester miał też oberwać wgłowę plastikową butelką. Oczywiście włodarze „Boro” zawszystko później przeprosili.

Środowy mecz z Yeovil Townzostał określony mianem najważniejszego w dotychczasowej historii klubu,co - jakby na to nie patrzeć - mogło splątać młodym chłopcomnogi. Tym bardziej, że w ostatnich tygodniach zrobiło się o nichnaprawdę głośno. Większe materiały na ich temat zrobiły m.in.
redakcje „Sky Sports” oraz„Daily Mail”, a pochwalił ich też sam Thierry Henry. - To corobicie jest naprawdę imponujące. Życzę wam wszystkiego dobrego wmeczu z Yeovil - przyznała legenda Arsenalu.

No i podopieczni Raya Bleau sprawili kolejnąsensację. Tym razem bardzo szybko do siatki trafił Alie Bangura.Jak można przeczytać w brytyjskich mediach, po strzeleniu golamłodzi piłkarze „Boro” byli bardzo zdyscyplinowani i nawetjeśli Yeovil próbowało coś zdziałać, gospodarze szybko ichhamowali, cały czas odgryzając się w ofensywie. Warto podkreślić,że z trybun obserwowało ich ponad 1000 widzów.



Bleau...Nie ma co ukrywać, to architekt całego sukcesu. Z niektórymipodopiecznymi współpracuje od drużyny do lat 10. To u jego boku zesmarkaczy, którym trzeba było wiązać buty, stali się młodymimężczyznami. Na piękną przygodę „Boro” złożyła sięoczywiście również masa szczęścia, ale jednak praca od podstaw iniemożliwie długa na tym poziomie styczność z jednymszkoleniowcem, też zrobiły swoje. Na Goffs Lane po prostu potrafiąpracować z młodzieżą, co pokazują inne, oczywiście nieco mniej spektakularne sukcesy.

- Futbol, jaki prezentujemybazuje na umiejętnościach technicznych chłopców. Nie skupiamy sięna wygranych. Te jednak przychodzą, ponieważ oni czują się lepiejz piłką przy nodze niż inne drużyny - mówi sam Bleau.

Pomeczu z Yeovil wręcz kipiał entuzjazmem: - Chłopcy byli genialni,świetnie zorganizowani. Tyczy się to całego zespołu, bo to byłwysiłek ich wszystkich. Wszyscy byli fantastyczni.

- Jestemprzekonany, że spora część z nich może zrobić niezłe kariery.Oczywiście wszystko cały czas będzie zależało od nich - ichciężkiej pracy. Ale również i od zwykłego szczęścia, którejest niezwykle potrzebne - przyznał.

Nie ma oczywiście coprzesadzać i wymagać, że większość z nich będzie w przyszłościbliżej niż dalej futbolowego Everestu, ale przygoda w pucharze jestdla kilku z nich szansą. Kto wie, być może niektórzy będą zaniedługo zarabiać nieco więcej niż 40 funtów tygodniowo, naktóre mogą liczyć zawodnicy pierwszej drużyny.

Póki co,czeka ich mecz piątej rundy FA Youth Cup. Rywalem Aston Villa.