Vox populi, vox Dei - Dlaczego Pato powinien wybrać Arsenal?

2013-12-28 17:03:03; Aktualizacja: 10 lat temu
Vox populi, vox Dei - Dlaczego Pato powinien wybrać Arsenal? Fot. Transfery.info
Dawid Kurowski
Dawid Kurowski Źródło: Transfery.info

Arsene Wenger twierdzi, że nie interesuje się Alexandrem Pato, ale reaguje tak zawsze, kiedy robi się gorąco. Brazylijczyk jest na szczycie listy życzeń większości kibiców „Kanonierów”.

Starożytni mawiali: „Vox populi, vox Dei”, co oznacza: „Głos ludu, głosem Boga”. Nawet, jeśli francuski menadżer Arsenalu nie interesował się wcześniej „Kaczorem Aleksandrem”, to od tej chwili powinien, bo kibice podsuwają mu świetny pomysł. Sprowadzenie Pato do Londynu nie będzie transakcją prostą w realizacji. Z doniesień mediów można wywnioskować, że pierwsza oferta „Kanonierów” wynosiła około sześciu milionów funtów, a Brazylijczycy chcieliby odzyskać włożone rok temu pieniądze. Corinthians zapłaciło wtedy dwanaście milionów euro i na taki wydatek może zdecydować się Newcastle. 
 
24-latek poza Europą przebywa już niemal rok i wielu kibiców nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się u „Il Papero”. Świadczy o tym chociażby wczorajszy komentarz, który pojawił się pod jednym z wpisów, że Pato w Corinthians jest na cenzurowanym. Ale po kolei.
 
Rok bez kontuzji
 
Kiedy Brazylijczyk odchodził z AC Milanu był człowiekiem ze szkła, a przynajmniej taką miał opinię. Podczas pobytu w zespole z Mediolanu czternaście razy musiał odbywać przynajmniej kilkunastodniowe przerwy ze względu na urazy. Pojawiały się głosy, że Pato przesadza z obciążeniami na siłowni i chce przerzucać więcej żelaza, niż faktycznie może. Często zdarzało się, że młody snajper wracał po urazie i w ciągu kilku dni ponownie lądował na kozetce. 
 
Sam zainteresowany, za swoje fatum, obwinia klubowy lekarzy „Rossonerich”. - Moje urazy, zwłaszcza mięśniowe, nie były spowodowane przeze mnie. Miałem wiele kontuzji. Dlaczego? Grałem, później łapałem kontuzję, dochodziłem do siebie, a następnie rozmawiałem z lekarzem. To wszystko ich wina. To lekarze zmuszali mnie do zbyt szybkiego powrotu na boisko po kontuzjach – twierdzi Pato.
 
Po transferze do Brazylii „The Duck” odbudowuje swoją karierę od zera. Jego dyspozycja w Corinthians rośnie z minuty na minutę, a od roku nie musiał pauzować nawet dnia. Niewykluczone, że będzie to podstawą jego transferu do Europy.
 
Kozioł ofiarny obecnego Corinthians
 
Jego drużynie nie idzie dobrze, a za słabe wyniki obwiniana jest największa gwiazda drużyny. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, miano kozła ofiarnego niesłusznie otrzymał były zawodnik Milanu. Oczywiście Pato swoje za uszami ma i tego negować nie można. W ćwierćfinale pucharu Brazylii postanowił wykonać rzut karny w stylu Panenki, a bramkarz łatwo obronił strzał. Nie dość, że uderzenie było fatalne, to rywalem był niezwykle doświadczony Dida. Corinthians odpadło z rozgrywek.
 
 

 
Mimo wszystkich przykrości, jakie spotykają 24-latka w Brazylii, jest najlepszym strzelcem zespołu. W lidze zdobył dziesięć bramek, a to o pięć więcej, niż drugi w klasyfikacji Paolo Guerrero. Rozgoryczenie kibiców jest zrozumiałe, bo na pewno spodziewali się więcej po ubiegłorocznym zwycięzcy Klubowych Mistrzostw Świata. Jednak za złe wyniki powinni obwiniać cały zespół.
 
Powołania do reprezentacji
 
W ostatnich miesiącach Alexandre Pato ponownie może określać się mianem reprezentanta Brazylii. Do kadry przywrócił go Luiz Felipe Scolari. Od września zagrał w trzech spotkaniach i zdobył jedną bramkę w pogromie Australii 6-0. 
24-latek odbudowuje formę i jeśli tak dalej pójdzie, to znajdzie się w zespole na Mistrzostwa Świata 2014. Niewykluczone, że do „Kraju Kawy” będzie musiał podróżować z nieco dalszego miejsca, niż São Paulo.
 
Odejście, dlaczego Arsenal?
 
Media w ostatnim czasie podają, że Pato jest gotów odejść praktycznie wszędzie. Mówiło się o Tottenhamie, gdzie miał trafić z polecenia Andre Villasa-Boasa. Portugalczyka na White Hart Lane już nie ma, dlatego transferu Brazylijczyka również bym się nie spodziewał. 
 
Mówiło się również o kierunku chińskim, ale stamtąd pewnie nie dostałby powołania na Mundial. Asem w ręku Shandong Luneng miał być trener, który świetnie radzi sobie z odbudową wielkich nazwisk, Radomir Antić.
 
Identyczną cechę posiada Arsene Wenger. Francuz idealnie wydobywa potencjał ze swoich piłkarzy. Jest szkoleniowcem, który potrafi oszlifować diament i zrobić z przeciętniaków najlepszych napastników ligi.  
 
W podobnej sytuacji do Londynu trafił Thierry Henry. Wówczas 22-letni napastnik, kompletnie nie dał sobie rady w Juventusie. Wenger wyciągnął wychowanka Monaco z rezerwy „Starej Damy”, a co było dalej, to dobrze wiecie. Do życia przywrócił 36-letniego Sola Campbella, z którego zrobił solidnego stopera Premier League. Nwankwo Kanu miał zakończyć karierę, kiedy w Interze orzeczono, że ma problemy z sercem i nie może grać. Po tym, jak Wenger sprowadził go na Highbury, Nigeryjczyk zdołał ponad sto razy wystąpić w koszulce z armatką na piersi.
 
Jeśli istnieje na świecie menadżer, który potrafi sprawić, by Pato znów uchodził za postrach bramkarzy całej piłkarskiej Europy, to jest to z pewnością Arsene Wenger. Niewiadomo natomiast, czy Arsenal będzie chciał poświęcać czas na odbudowę „Il Papero”, mając w perspektywie szanse na zdobycie tytułu ligowego.