W obronie kryminał, w eliminacjach katastrofa - 1:1 z Czarnogórą
2013-09-06 22:52:15; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Jeśli ktoś z kalkulatorem w jednej i dziesiątym piwem w drugiej dłoni jeszcze wierzył w awans Polski na mistrzostwa świata - niech lepiej idzie spać. Światła zgaszone, ta reprezentacja znów zawiodła.
A przecież było pięknie. W pierwszej połowie z przodu było dobrze, momentami bardzo dobrze. Kreatywność, wymienność pozycji, dużo mądrego biegania, widać, że poświęcenie defensywnego pomocnika kosztem ofensywnego było świetną decyzją. W obronie oczywiście był kryminał, ale w sumie - dokładnie taki sam, jaki mamy co mecz.
A przecież było pięknie. Lewandowski się przełamał, oszukał dwójkę obrońców z Czarnogóry i nie dał szans bramkarzowi. Dokładnie tak, jak Lewandowski, którego uwielbiają w Dortmundzie. Wyrównał tak szybko, że właściwie nie dał zbyt wiele czasu na pastwienie się nad Glikiem i Szukałą, którzy ewidentnie zawalili przy bramce Demjanovicia.
A przecież było pięknie. Vucinić już w pierwszej połowie zszedł z kontuzją, po teatrzyku, który sobie urządził na boisku, wstając, by pobiec dyskutować z arbitrem, by później nie znaleźć w sobie dość sił do zejścia z placu gry. Za niego wprowadzono Kasalicę, który poza szybką żółtą kartką niczym się nie wyróżnił.
A przecież było pięknie. Bo Błaszczykowski przecież skierował w 93. minucie piłkę do siatki. Tylko, niestety, wcześniej piłkę dotknął Mierzejewski, który w momencie strzału przewrotką (!) Szukały (!!) był na spalonym. I już nasi skakali przy linii bocznej na Błaszczykowskiego, już stadion szalał z radości, a tu - niespodzianka. Sędzia liniowy (który zawalił przynajmniej w jednej kluczowej sytuacji, gdy w polu karnym faulowany był Sobota) zauważył, że nie wszystko było przy tym golu w porządku i popsuł święto.
A przecież było pięknie. Tylko... czy aby na pewno?