Zakłócone wycie „Wilków” – czy wataha Heckinga znów pokaże kły?
2016-02-21 21:23:03; Aktualizacja: 8 lat temu Fot. Transfery.info
Wicemistrzostwo Bundesligi zdobyte w 2015 roku to było naprawdę „coś”. Zdobycie Pucharu i Superpucharu Niemiec po pokonaniu Bayernu – jeszcze lepsze „coś”.
Chciałoby się powiedzieć – więcej! Łatwe do wyobrażenia są choćby takie sceny: sierpień 2015, przyjemny gabinet w biurowych budynkach klubu. Na spotkaniu obecni są przedstawiciele zarządu, sponsorów, zapewne dyrektor sportowy „Wilków” i trener Dieter Hecking. Atmosfera – bojowa. Udany sezon 2014-15 musiał rozbudzić apetyty wszystkich osób siedzących w pokoju. Plany na kolejny rok? Może pokusić się o zdobycie tytułu mistrza kraju, wszak czy mocarny Bayern nie powinien poświęcić większej uwagi rozgrywkom europejskim? Cudownie byłoby także powtórzyć triumf w krajowym pucharze. No i w końcu powrót do Ligi Mistrzów – wyjście z grupy wprawiłoby kibiców w euforię!
Od tego wymyślonego spotkania minęło już ponad pół roku. Progres w wykonywaniu nakreślonego planu (lub też w spełnianiu marzeń władz klubu i kibiców – w zależności od tego jak bardzo wierzyliście w „Wilki” przed sezonem) idzie co najwyżej miernie. Misja obrony trofeum pucharowego zakończyła się już na drugiej rundzie, w Bundeslidze
zespół zajmuje ósmą pozycję, która nie daje nawet prawa startu w eliminacjach Ligi Europy. I tylko w Lidze Mistrzów wszystko idzie zgodnie z planem – po nieco tylko nerwowym zwycięstwie z Gent – „Wilków” droga do ćwierćfinału wydaje się całkiem prosta.
Zaczynając od najsilniejszego ciosu – od 29 listopada roku ubiegłego do 13 lutego roku obecnego, Wolfsburg nie wygrał ani jednego meczu w Bundeslidze. Ku sprawiedliwości, w międzyczasie miejsce miała zimowa przerwa trwająca ponad miesiąc, ale mimo to – siedem kolejnych meczów bez ligowej wygranej to zbyt duża liczba jak na wicemistrza kraju. Zsunęło to drużynę Heckinga w okolice środka tabeli. Garść optymizmu? Po siedmiu meczach bez zwycięstwa przyszły dwa mecze bez porażki – pewne 2-0 przeciwko Ingolstadt i remis z będącą wyżej w tabeli Herthą. Dobry prognostyk? Cóż, kolejne kolejki to mecze z groźnymi Bayernem i Borussią ‘Gladbach i starcia z Hannoverem i Hoffenheim, czyli drużynami okupującymi strefę spadkową. A sytuacja w tabeli mimo wszystko nie jest tragiczna. Do trzeciego miejsca, dającego pewną grę w LM, strata wynosi zaledwie pięć punktów. Cel do osiągnięcia? Jak najbardziej.
Szukanie przyczyny wydaje się aż za proste – sprzedaż Kevina de Bruyne i Ivana Perisicia przyniosła ponad 90 milionów euro zysku, ale pozostawiła także dwie zionące dziury w składzie. Nie można odmówić umiejętności żadnemu piłkarzowi Wolfsburga, ale kto wie, czy właśnie sprzedana dwójka nie miała największego wpływu na grę drużyny. Obecnej kadrze brakuje lidera, piłkarza z iskrą. Brak lidera widoczny jest w statystykach – Dost nie dostaje wystarczająco dobrych podań, Bendtner zagubił się całkowicie. Fakt faktem, że oprócz dwójki snajperów do strzelania przyczyniło się aż trzynastu innych zawodników. Nieźle idzie Maxowi Kruse i Julianowi Draxlerowi, który z każdym dniem zdaje się prezentować lepszą i lepszą dyspozycję. Pozostali? Słabo. Dorobek żadnego innego zawodnika nie przekroczył dwóch strzelonych w lidze goli.
Czy w składzie obecnego wciąż wicemistrza Niemiec odnajdzie się jeszcze piłkarz gotów wziąć na swe barki odpowiedzialność za drużynę? Szukać należy chyba wśród graczy ofensywnych – do Naldo i spółki odpowiadających za obronę, nie można mieć większych pretensji. Ofensywna odpowiedzialność zbiorowa nie opłaciła się. Czy któryś piłkarz będzie potrafił i odważy się wziąć odpowiedzialność za atak niczym De Bruyne w poprzedniej kampanii? Zarówno w Europie, jak i w lidze wciąż jest jeszcze sporo do ugrania.