Zapomniany czarodziej - Luc Nilis, najlepszy partner Ronaldo i van Nistelrooya
2013-04-26 14:21:35; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Nie Romario, nie Raul, nie Christo Stoiczkow, ani Christian Vieri. Zarówno Ruud van Nistelrooy, jak i Ronaldo (ten brazylijski), zapytani o najlepszego partnera w ataku w swojej karierze wskazują kogo innego. Belga Luca Nilisa.
- Najlepszym zawodnikiem, z którym występowałem w jednym zespole był Luc Nilis - przypomniał ostatnio na swoim Twitterze słowa Ronaldo Luiza Nazario da Limy dziennikarz La Gazzetta Dello Sport, Tancredi Palmeri. I wskazuje od razu, dlaczego pomimo gry z jednymi z najlepszych zawodników świata, Brazylijczyk, ale też Holender van Nistelrooy to urodzonego w Zonhoven Belga wyróżniają zgodnie mianem najlepszego partnera:
"Ktoś, kto pracuje dla Ciebie" - te słowa świetnie oddają to, jakim typem zawodnika był Nilis. Często szukał podania, zamiast okazji do strzału. Kibice pamiętający go z tamtego okresu twierdzą, że dziś byłby stawiany na równi z Wesleyem Sneijderem czy Mesutem Ozilem, a także porównują jego technikę i wizję gry do Paula Scholesa ze swoich najlepszych lat.
Dlaczego więc pewnie większość z Was nie będzie w ogóle kojarzyć Belga? Odpowiedź jest prosta i bardzo smutna. Poza niewątpliwym talentem, "Lucky Luc" miał niestety zbyt słabe kości na grę w Premier League. I choć z kibicami Aston Villi przywitał się w najlepszy z możliwych sposobów, strzelając przepiękną bramkę londyńskiej Chelsea, to jego licznik zatrzymał się na tym jednym golu. Wszystko z powodu spotkania numer trzy - z Ipswich Town, a konkretnie z bramkarzem Richardem Wrightem. Obaj w pełnym biegu wyskoczyli do górnej piłki i pech chciał, że zderzyli się nogami. Belg po tym starciu padł jak rażony piorunem.
Sami przyznacie - starcie jakich wiele, szczególnie w Premier League i z tego ujęcia kamery nie widać, co takiego mogło się Nilisowi stać. Gdy jednak przyjrzeć się zbliżeniu widać, że jego goleń owinął się wokół nogi Wrighta.
(źródło: Goal.com)
Kibice twierdzą, że od kontuzji Davida Buusta w meczu z Manchesterem United (można bez problemu znaleźć i zapis wideo i zdjęcie na którym widać, jak widoku potwornie połamanej nogi zawodnika Coventry City nie może znieść Peter Schmeichel) nie widzieli nic tak potwornego i tak jednoznacznie wskazującego na to, że ten zawodnik piłki na profesjonalnym poziomie już nie kopnie.
- To był najgorszy moment w moim życiu, kiedy usłyszałem, że po tym co się stało, mogę mieć amputowaną nogę. Strachu, którego wtedy czułem, nie da się opisać, ani zapomnieć. Czasami nadal mam koszmary - wspomina kilka dobrych lat po zakończeniu piłkarskiej kariery Nilis, który mimo wszystko do piłki się nie zraził. Obecnie jest asystentem trenera w Gencerbirligi Ankara.
Zanim jednak w tragiczny sposób, w wieku 33 lat zakończył swoją karierę, wyrobił sobie wielką markę w krajach Beneluksu. Najpierw w Anderlechcie, z którym czterokrotnie wygrał ligę, a trzy razy wznosił w górę krajowy puchar. Później w PSV, gdzie grał przez sześć sezonów i gdzie roznosił defensywy rywali wraz z takimi późniejszymi gwiazdami jak wspomniani na wstępie Ruud van Nistelrooy czy Ronaldo, ale także innymi młodymi talentami, które później zrobiły całkiem niezłe kariery, jak Eidur Gudjohnesn, Dennis Rommedahl czy Joonas Kolkka.
Najlepiej współpracowało mu się oczywiście z RvN i Ronaldo, z którymi grał po dwa sezony, w których zdobyli wspólnie 119 bramek (75 Nilis z Ronaldo + 44 Nilis z van Nistelrooyem).
Nilis poza świetnym współgraniem z partnerami słynął jednak z jeszcze jednej rzeczy - rzadko jego trafienia były brzydkie. To nie były dobitki z kilku metrów do "pustaka" w stylu Filippo Inzaghiego, a woleje, piętki, bomby z dystansu. Wszystko to wypracowywane latami z ojcem, który po treningach syna zostawał z nim na podwórku, by ten jeszcze lepiej czuł piłkę, by przy nodze potrafił zrobić z nią wszystko. Opłaciło się.
Nie przedłużając już - Panie i Panowie, Belg, w którego nogach niewątpliwie płynie też brazylijska krew... Luc Nilis!