Zinédine Zidane – człowiek, którego nie chciało Blackburn
2013-10-11 18:06:52; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Brzmi to raczej jak niedorzeczny żart, a nie piłkarska prawda, jednak w 1995 roku Blackburn Rovers z własnej woli zrezygnował z możliwości zakontraktowania Zidane’a. Francuza zapisanego złotymi zgłoskami w historii futbolu.
Ostatnia dekada dwudziestego wieku była znakomitym okresem w historii Blackburn Rovers. „Wędrowcy” byli jednym z najdynamiczniej rozwijających się klubów w Wielkiej Brytanii, ciesząc się znakomitą bazą treningową i nowoczesnym stadionem. Wszystko zwieńczyli triumfując w 1995 roku w Premier League.
Scoutem drużyny z Ewood Park był Derek Fazackerley, właśnie powracający do klubu po ośmiu latach - wcześniej przez osiemnaście był zawodnikiem „Blue & Whites”. To właśnie Anglik jeździł na mecze Bordeaux żeby obserwować genialnego 23-latka.
Mimo wielu ciepłych słów jakie kierował pod adresem Francuza, kierownictwo mistrza Anglii nie zrobiło wystarczająco dużo, by sprowadzić go do siebie. Kiedy Fazackerley go oglądał wiedział, że takiej okazji Blackburn nie może sobie odpuści. Jack Walker, który był prezesem klubu, uważał jednak inaczej. Wbrew radom legendy zespołu mistrzowskich transferów nie było, wręcz przeciwnie. Do drużyny dołączył jedynie przeciętny Matty Holmes i promowany z drużyny rezerw, siedemnastoletni James Beattie.
Sprowadzenia ZZ domagał się nie tylko scout Blackburn, ale również menadżer Kenny Dalglish i jego asystent Ray Harford. Szkocko-angielski duet postanowił, że z Bordeaux ściągną „Zizou” w pakiecie z innym wielkim francuskim zawodnikiem Christophe’em Dugarry. „Żyrondyści” nigdy na Ewood Park nie zawitali, bo zdaniem prezesa lepszych graczy miał już w zespole. Świadczą o tym pewnie dla Jacka Walkera wstydliwe dzisiaj słowa: „Po co chcecie sprowadzenia Zidane’a, skoro mamy Tima Sherwooda?”.
Na myśl od razu przychodzi słynny cytat Mirosława Trzeciaka o Robercie Lewandowskim: „Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy nowego piłkarza, Arruabarrenę”. Zresztą obecny gwiazdor Borussii Dortmund przed przeniesieniem się do Niemiec o mały włos nie trafił do Blackburn.
Wciąż nie wiecie kto to Tim Sherwood? Nie martwcie się, bo jego największy sukces to trzy występy w kadrze Anglii. Debiutował w 1999 roku w meczu z Polską, kiedy Scholes strzelał nam hattricka na Wembley. W tym samym czasie zmienił drużynę przechodząc do Tottenhamu za sześć milionów euro. Był to najdroższy transfer w jego karierze.
Sam Sherwood powiedział po wielu latach, że nie powinno się go nawet umieszczać w jednym zdaniu z tak wielkim zawodnikiem jakim był Zinédine Zidane, a co dopiero stawiać pomiędzy nimi znak równości w kwestii umiejętności piłkarskich. To chyba najlepiej świadczy o okazji jaka przeszła obok nosa Anglikom, bo cena za Francuza nie była wysoka. Juventus zapłacił za 24-latka trzy i pół miliona, by sprzedać go niedługo za siedemdziesiąt milionów więcej do Realu Madryt. Dwanaście razy drożej niż Blackburn sprzedało „lepszego” Sherwooda.