W ostatnim spotkaniu z Middlesbrough
„The Toffees” stracili (dość kontrowersyjnego - trzeba dodać)
gola jako pierwsi, ale bardzo szybko się po nim pozbierali i do
przerwy prowadzili już 3:1.
- Rywale po raz kolejny zaczęli
mecz zdecydowanie lepiej od nas, ale pokazaliśmy charakter i
potrafiliśmy odwrócić jego losy. Prezentowaliśmy się naprawdę
przyjemnie - przyznał po ostatnim gwizdku Ronald Koeman. Przyjemnie
to mało powiedziane. Everton momentami grał z wielkim polotem.
Zresztą nie po raz pierwszy w tym sezonie. Po remisie na inaugurację
ligi „The Toffees” wygrali już czwarte spotkanie z rzędu. W
sumie strzelili 10 goli, stracili tylko trzy. Pod tym drugim względem
skuteczniej grają tylko wspomniane „Koguty”.
Koeman,
który objął drużynę w czerwcu całkowicie zmienił jej oblicze.
Jego poprzednikowi - Roberto Martínezowi często zarzucano, że nie
potrafił wykorzystać pełni potencjału, jaki drzemie w
zawodnikach. Holender nie ma z tym żadnych problemów. Jego
podopieczni grają skutecznie w ofensywie i solidnie w defensywie.
Wszystko jest wyważone. Dobre wyniki są również efektem tego, że
bardzo szybko znalazł on wspólny język z piłkarzami.
-
Trener oczekuje od nas ciężkiej pracy i szacunku. Właśnie takie
wymagania powinien mieć od swoich podopiecznych szkoleniowiec -
powiedział ostatnio Séamus Coleman, który trafił do siatki z
Middlesbrough. Kapitan Phil Jagielka przyznał z kolei, że zawodnicy
boją się nowego menedżera, ale to właśnie jego surowe podejście
przynosi efekty. Koeman w zasadzie od razu po przyjściu do Evertonu
ustalił z piłkarzami, czego od nich oczekuje. Wprowadził nowe
standardy, dotyczące choćby - z pozoru mało istotnych - wspólnych
posiłków. Jego podopieczni od samego początku poczuli
respekt.
Dobre wyniki imponują tym bardziej, że przecież
przed rozpoczęciem sezonu Everton sprzedał do Manchesteru City
Johna Stonesa. Na środku obrony został on zastąpiony 10 lat
starszym Ashleyem Williamsem, a kupiony za prawie 30 milionów euro
został również Yannick Bolasie. Póki co, z nowych, najlepiej w
drużynę wkomponował się jednak Idrissa Gueye. Senegalski
pomocnik, który kosztował niecałe dziewięć milionów
europejskiej waluty wykonuje znakomitą robotę w środku pola.
26-latek, który walczy o każdą piłkę jest chwalony dosłownie z
każdej strony. Sam Koeman przyznał ostatnio, że jest fantastycznym
zawodnikiem i to właśnie on stanowi kluczowy element jego
układanki.
Podkreślmy, że do Evertonu ściągnął go
Steve Walsh, który wcześniej sprowadził do Leicester City N’Golo
Kanté. Gueye, który przez rok występował już w Aston Villi ma
pójść w jego ślady.
Bardzo możliwe, że Senegalczyk nie
prezentowałby się tak korzystnie, gdyby u jego boku nie grał
doświadczony Gareth Barry. 35-latek właśnie zanotował swój 600.
mecz w angielskiej ekstraklasie. - Ta liczba robi niesamowite
wrażenie. On również jest bardzo istotną częścią drużyny. Nie
jest gadułą w szatni, ale na murawie daje wielką jakość. Jest
bardzo sprytny - przyznał po meczu z Middlesbrough Koeman.
Nie
ma co ukrywać, że kluczowe jeśli chodzi o potencjalne sukcesy
Evertonu w tym sezonie było zatrzymanie w klubie Romelu Lukaku.
Przez większą część letniego okienka transferowego wydawało
się, że 23-latek wróci do Chelsea, ale ostatecznie został on na
Goodison Park. W czterech dotychczasowych spotkaniach Belg strzelił
cztery gole. Z Sunderlandem skompletował hat-tricka w niewiele ponad
10 minut.
Ten mecz na Stadium of Light po raz kolejny pokazał
zresztą, że Koeman nie boi się podejmować trudnych decyzji.
Również w trakcie spotkań. W przerwie ściągnął bowiem z boiska
Rossa Barkleya, mówiąc później wprost, że nie był z niego
zadowolony. O żadnych niesnaskach nie ma jednak mowy. Barkley wziął
się do roboty i już po Middlesbrough Holender przyznał, że
właśnie takiego zawodnika chce oglądać.
- Zwycięstwa
dodają pewności i sprawiają, że czujemy, iż możemy odnosić
kolejne wygrane. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, na którym
miejscu możemy skończyć sezon - przyznał ostatnio Coleman.
Wtórują mu wszyscy koledzy, a nastroje tonuje również Koeman: -
Notujemy świetny początek sezonu jeśli chodzi o liczbę punktów, ale
najważniejsze jest to, jak się je zdobywa.
Patrząc jednak
na to, jak „The Toffees” je zdobywają, można spodziewać się,
że pod wodzą Holendra osiągną sukces. Everton może przebić
zarówno swoje wyniki za kadencji Martíneza, jak i osiągnięcia
Koemana jeszcze jako opiekuna Southampton. Niespodzianka pokroju
Leicester City z zeszłego sezonu? Nie widzimy przeszkód.
Znamy nowe Leicester? Koeman nie traci czasu w nowej robocie

Dwa poprzednie sezony Everton kończył na jedenastym miejscu w tabeli Premier League. Początek nowych rozgrywek, najlepszy od 38 lat, daje nadzieje na zdecydowanie lepszy wynik.
Więcej na temat:
Anglia
Leicester City FC
Everton FC
Romelu Menama Lukaku
N'Golo Kanté
Idrissa Gueye
Ross Barkley
Gareth Barry
Yannick Bolasie
Philip Nikodem Jagielka