Zwycięstwo Korony w cieniu kibicowskich utarczek z rzeczywistością
2016-04-09 20:22:34; Aktualizacja: 8 lat temuKorona Kielce po kilkumeczowej przerwie zgarnęła komplet punktów na Kolporter Arenie, ale dalszą część rozgrywek spędzi w grupie spadkowej walcząc o utrzymanie w Ekstraklasie.
Piłka nożna dla… kibiców
Już na rozgrzewce było widać, że zawodnicy Korony są niezwykle zdeterminowani i zrobią wszystko, aby pokonać ekipę z Zabrza. Już od pierwszego gwizdka sędziego podopieczni Brosza ruszyli do ataku, co już w 4. minucie meczu przyniosło skutek w postaci zdobytej bramki. Górnik nie potrafił zażegnać niebezpieczeństwa we własnym polu karnym strzale Djibrila Diawa w poprzeczkę i po chwili przegrywał 0:1 po tym, jak na uderzenie z dystansu zdecydował się Vlastimir Jovanović. Kielczanie po wyjściu na prowadzenie nie zamierzali zwalniać tempa i już w kolejnej akcji bliski wpisania się na listę strzelców był Airam Lopez Cabrera.
Kilka minut po tej akcji na stadionie miała miejsce nieprzyjemna sytuacja. Najpierw policja nie wpuściła grupki fanów Górnika na stadion, a ci, co na nim się znaleźli zaczęli opuszczać swój sektor. Po chwili na ten sam krok zdecydowali się sympatycy „Żółto-Czerwonych” i ruszyli w kierunku kibiców gości, ale nie po to, aby się z nimi bić, tylko ich wesprzeć oraz przeprowadzić własną akcję przeciwko decyzji prezesa klubu, który nie zgodził się na rozwinięcie oprawy fanów Korony. Na murawie zaczęły lądować race i sędzia Raczkowski musiał na kilka minut przerwać spotkanie.Popularne
Po jego wznowieniu kielczanie nie dominowali już na boisku. Ten fakt starali się wykorzystać piłkarze Żurka. Na szczęście dla gospodarzy znakomicie w ich bramce spisywał się Dariusz Trela, który popisał się kapitalnymi interwencjami po uderzeniach zawodników gości. Górnik jednak się nie załamywał i tuż przed końcem pierwszej połowy zdołał doprowadzić do wyrównania po strzale Mariusza Przybylskiego.
Górnicy znów pod ziemią
Po przerwie długo nic ciekawego nie działo się na boisku. Dopiero ponowna aktywność kibiców wzbudziła większe zainteresowanie u pozostałej części trybun. Najpierw trochę rac rzucili sympatycy Korony, a potem dużo więcej fani Górnika, co spowodowało kolejną dłuższą przerwę w grze. Tam tym razem podziałała mobilizująco na graczy gospodarzy, którzy ponownie objęli prowadzenie po pięknym uderzeniu po długim rogu Serhija Pyłypchuka.
„Żółto-Czerwoni” po strzeleniu drugiej bramki nie zamierzali bronić wyniku i dalej atakowali, ale dobrych okazji do podwyższenia wyniku nie wykorzystali Cebula i Aankour.