Życie z Robinem było łatwiejsze, ale... co to było za życie?

Życie z Robinem było łatwiejsze, ale... co to było za życie? fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka
Źródło: Transfery.info

Messidependencia, Ibradependencia... Dla zagorzałego sympatyka futbolu te pojedyncze słowa to skróty myślowe, których tłumaczyć po prostu nie trzeba. Na taką "dependencię" cierpiał jeszcze do niedawna także londyński Arsenal.

Problem - bo tak z perspektywy czasu należy to postrzegać - nazywał się vanPersiedependencia. Wydawało się, że Holender to wybawienie "Kanonierów" w tych wszystkich najtrudniejszych momentach, w których kto, jak nie on miał ciągnąć wózek pod najbardziej nawet strome pojazdy. Tymczasem upływający czas pokazał, że poza wzmocnieniem jednego z i tak już najpotężniejszych rywali, odejście niesamowitego Holendra pozwoliło odkryć zupełnie nowe możliwości drzemiące w "The Gunners".

To, co najczęściej zarzucano Arsenalowi za czasu panowania Króla Robina Pierwszego to gra jednowymiarowa. Arsene Wenger zbyt mocno chciał, by jego zespół kopiował styl gry Barcelony. Zapomniał jednak o kilku ważnych faktach. Wilshere - przy całej sympatii do tego zawodnika - to nie Xavi, Oxlade-Chamberlain to nie Iniesta, a Bakary Sagna to nie Dani Alves. Czyli po prostu - Arsenal to nie Barcelona. A Premier League to nie La Liga. Tutaj gra się twardo, a próbom wjechała z piłką do bramki zespoły takie jak Wigan czy Stoke przeciwstawiają dwie zwarte, głęboko cofnięte linie obronne i długie piłki. Wystarczy spojrzeć na niektóre mecze z końcówki sezonu, których "Kanonierom" nie udało się wygrać. Rywale oddali w nich całkowicie plac do rozgrywania piłki na dwudziestym metrze przed bramką, ale broń Boże bliżej. A to już sprawiało, że trafienie do siatki było "mięsień impossible" dla chłopców Wengera. Nieprzypadkowo. W sezonie 2011/2012 Arsenal na zdobycie aż 65% bramek w lidze potrzebował strzałów z obrębie szesnastki (najwyższy procent w całej lidze).
 
Ta jednowymiarowość przejawiała się też w słabej skuteczności przy stałych fragmentach gry, które niegdyś przynosiły Arsenalowi kilka, a nawet kilkanaście dodatkowych punktów w sezonie. Osiem trafień przy na przykład dziewiętnastu mistrza - Manchesteru City wygląda żałośnie.
 
No i ta zależność od jednego człowieka. Z van Persiem i jego bramkami wygrywamy, ale gdy tylko jego dopada niemoc, bądź rywalom udaje się odciąć go od podań, to za dobry rezultat należy uznać remis. 
 
Zdobyte przez Arsenal w sezonie 2011/2012 punkty/punkty możliwe do zdobycia w meczach, w których van Persie trafiał i nie trafiał do siatki
 
47% - wiecie, co to za liczba? To odsetek goli Arsenalu z ubiegłych rozgrywek, w których RvP nie maczał palców, a więc ani nie skierował piłki do celu, ani nie do niego należało decydujące podanie. Nawet Thierry Henry rozgrywający najlepsze sezony w karierze nie miał tak wielkiego wpływu na wyniki Arsenalu. Chociaż może inaczej - nie zależało od niego tak wiele. 
 
 
 
W obecnym sezonie te proporcje rozkładają się już zupełnie inaczej. I choć pewnie większość kibiców Arsenalu z nostalgią spogląda w stronę diabelsko czerwonej części Manchesteru, po każdej bramce Holendra myśląc sobie: "a mogłeś wciąż strzelać dla nas, uwielbialiśmy cię", to jednak koniec końców może się okazać, że utrata lidera wyjdzie "The Gunners" na dobre. 
 
Nie chcielibyśmy w tym miejscu gloryfikować dokonań Wengera na rynku transferowym - od tego jesteśmy dalecy. Ale patrząc na to, jak swietnie do zespołu wpasowali się Podolski i Cazorla, a także - mimo wszystkich niepochlebnych opinii, strzelec przecież już dziewięciu bramek w Premier League - na jakim poziomie może grać, gdy zyska pewność i przychylność kibiców, Olivier Giroud, uważamy, że strzały francuskiego menedżera były w okolice dziewiątki na strzleckiej tarczy. A jest jeszcze przecież zakupiony niedawno Nacho Monreal, który występy w czerwonych barwach zaczął z wysokiego C... No i ten niesamowity Walcott, który pod nieobecność van Persiego rozbłysł pełnym blaskiem, jednak w trochę inny sposób niż Holender. Cały ciężar gry nie spoczywa na jego barkach, jednak gdy trzeba wykorzystać kluczową sytuację pod bramką rywala, szybki Anglik jest niezawodny.
 
Wszyscy zwalniają już Wengera, wyliczają mu dni bez trofeów, jednak pomimo tych wszystkich problemów, Arsenal zdaje się iść w dobrym kierunku. Walcott podpisał nowy kontrakt, a zespół momentami potrafi grać genialnie, zamykając raz po raz usta krytykom. Wystarczy w tym miejscu wspomnieć o 7 golach z Newcastle czy niesamowitych dziesięciu minutach z West Hamem, kiedy to z 1:1 zrobiło się 5:1. 
 
Jeśli więc temu zespołowi czegoś brakuje, to na pewno stabilizacji formy, a właściwie luzu, który pozwala grać takie akcje jak we wspomnianym łomocie spuszczonym West Hamowi. Ale by go uzyskać, potrzebne są nie tylko piękne, długo rozgrywane akcje, ale czasem brzydkie bramki i po prostu zwycięstwa za wszelką cenę, choćby przy niskich notach za styl.
 
I cokolwiek by jeszcze dodać do listy pod tytułem "czego brakuje obecnie Arsenalowi, by odnieść sukces", nie znajdujemy - przynajmniej wśród tych najbardziej istotnych - pozycji "Robina van Persie".

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Kibice zapraszają trenera do Lecha Poznań Kibice zapraszają trenera do Lecha Poznań Dawid Szulczek może objąć któryś z tych zespołów Dawid Szulczek może objąć któryś z tych zespołów Trafił do Rakowa Częstochowa, ale nie gra. Dawid Szwarga skomentował sytuację podopiecznego Trafił do Rakowa Częstochowa, ale nie gra. Dawid Szwarga skomentował sytuację podopiecznego OFICJALNIE: Dawid Szulczek odejdzie z Warty Poznań OFICJALNIE: Dawid Szulczek odejdzie z Warty Poznań OFICJALNIE: Obsada sędziowska 29. kolejki Ekstraklasy OFICJALNIE: Obsada sędziowska 29. kolejki Ekstraklasy Ogromne napięcie po meczu FC Barcelona - PSG. Wszystko przez Kyliana Mbappé Ogromne napięcie po meczu FC Barcelona - PSG. Wszystko przez Kyliana Mbappé To główny cel transferowy Pepa Guardioli na letnie okno To główny cel transferowy Pepa Guardioli na letnie okno Jesús Imaz wskazał zawodnika Jagiellonii Białystok, który poradziłby sobie w LaLidze Jesús Imaz wskazał zawodnika Jagiellonii Białystok, który poradziłby sobie w LaLidze

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy