Dramat Eboué. Były piłkarz Arsenalu stracił majątek i myślał o samobójstwie

2017-12-24 09:38:45; Aktualizacja: 6 lat temu
Dramat Eboué. Były piłkarz Arsenalu stracił majątek i myślał o samobójstwie Fot. Transfery.info
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Daily Mirror

Emmanuel Eboué opowiedział swoją dramatyczną historię w wywiadzie dla niedzielnego wydania „Daily Mirror”.

Swego czasu Iworyjczyk mógł cieszyć się wielką sławą i majątkiem, których mogłoby mu pozazdrościć wielu innych piłkarzy. 11 lat temu grał w finale Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie, był też gwiazdą Arsenalu i nic wtedy nie wskazywało na to, by piłkarz musiał zmienić środek transportu ze sportowych samochodów na autobus, musiał ręcznie prać swoje ubrania ze względu na brak pralki, czy był zmuszony do spania na podłodze mieszkania swojego przyjaciela.

Eboué porozmawiał z dziennikarzami „Daily Mirror” w ramach kampanii „Time To Change” i zdradził, że jego życie tak diametralnie się zmieniło, że myślał nawet o samobójstwie. Opowiada o ostatnich sześciu latach, które były dla niego wyjątkowo trudne. W tym czasie piłkarz przegrał rozprawę rozwodową z żoną, która zgarnęła niemal cały ich majątek, a na domiar złego zawodnik od czerwca nie widuje swoich dzieci.

- Samobójstwo? Chciałbym, żeby Bóg mi pomógł. Tylko On może zabrać te myśli z mojej głowy - mówi były reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej.

Relacje między byłą parą wciąż nie są jasne. Eboué przebywa w ich byłym wspólnym domu, ale w każdej chwili może go stracić, ponieważ nie rozstrzygnięto praw do jego własności. Była żona piłkarza chce wystawić budynek na rynku nieruchomości.

- Nie mam pieniędzy, by dalej walczyć, by opłacić prawnika czy adwokata. Jestem w domu, ale się boję, ponieważ w każdej chwili może przyjść policja. Czasami gaszę wszystkie światła, by ludzie nie wiedzieli, że jestem w środku. Zastawiam drzwi. W moim własnym domu. Wiele poświęciłem, by kupić ten dom, a teraz się po prostu boję. Ale nie sprzedam moich ubrać, tego co mam. Będę walczyć do końca, ponieważ to nie jest w porządku.

Ze względu na słabe wykształcenie Eboué nie był w stanie samodzielnie zadbać o swoje finanse. Pieniędzmi zarządzała jego żona, Aurelie, piłkarz słuchał też różnych porad, przez które stracił duże kwoty. Teraz żałuje, że był taki naiwny.

- Patrzę wstecz i mówię sobie: „Emmanuel, byłeś naiwny... Czemu nigdy wcześniej o tym nie pomyślałeś?”. To trudne. Bardzo, bardzo trudne. To co teraz zarabiam, przesyłam żonie, dla naszych dzieci. W Turcji zarobiłem osiem milionów euro. Siedem milionów przesłałem do domu. Cokolwiek [żona] mówi mi, żebym podpisał, podpisuję. To moja żona.

Defensor mógł wrócić do Premier League - rok temu był blisko przenosin do Sunderlandu, ale ze względu na problemy z byłym agentem (piłkarz nie chciał wypłacić mu należności, których ten się domagał), FIFA zawiesiła go na 12 miesięcy.

- Problemy z FIFA pojawiły się przez to, że pewni ludzie mi doradzali. Ludzie, którzy powinni się na tym znać. To przez nich FIFA mnie zawiesiła.

Po procesie rozwodowym piłkarz oddał swoje samochody żonie, teraz przemieszcza się po Londynie komunikacją miejską i stara się jak może, by nikt go nie rozpoznał. Kiedy nie może spać u siebie w domu, idzie do znajomej, Yasmin Razak, którą nazywa siostrą. Śpi u niej na podłodze, na materacu. Przyznaje otwarcie, że widząc jak jego byłym kolegom z drużyny wiedzie się w dalszym życiu, ogarnia go wstyd.

- Kiedy widzę Thierry'ego [Henry'ego] w telewizji, jestem szczęśliwy z jego powodu, ale jednocześnie zawstydzony przez moją sytuację. Kiedy widzę kogokolwiek z moich byłych kolegów, czy to z mojej drużyny, czy to rywali, w telewizji, mówię do siebie, że też powinienem tam być. Trudno mi na nich patrzeć.

- Yasmin? Nazywam jej mieszkanie „bunkrem”. Mogę się tam ukryć. Ona ma dzieci. Nie chcę im przeszkadzać, więc śpię na podłodze.

Eboué ma trójkę dzieci - 14-letnią Clarę, 12-letnią Maevę i dziewięcioletniego Mathisa. Święta spędzi jednak bez nich.

- Bardzo mnie boli, że nie mogę spędzić świąt z dziećmi. Kiedyś do mnie dzwoniły. Boli mnie to, że jestem sam, bez nich.

- Każdego dnia muszę prać swoje jeansy, ubrania, wszystko. Mam twarde ręce, tak jakbym pracował na farmie. Dziękuję babci, ponieważ już za młodu nauczyła mnie prać, gotować, sprzątać. Ciągle dziękuję Bogu. Za to, że wciąż żyję. Nie chciałem tego, co się wydarzyło. Nie życzę tego nikomu.

- Powrót do piłki? Zaakceptowałbym pomoc skądkolwiek, ale gdyby mój były klub [Arsenal] chciał mnie wesprzeć, byłbym bardzo, bardzo szczęśliwy. Może mógłbym pomóc młodym zawodnikom? PFA [Professional Footballers' Association] pomogło mi, kiedy miałem problemy z agentem. Gdyby dali mi pracę, nawet jeśli nie byłoby to wielkie stanowisko... Może zobaczyłbym ludzi, z którymi i przeciwko którym grałem, poczułbym się wtedy zakłopotany. Ale poradziłbym sobie z tym.