W środowy wieczór
odbędzie się rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy
Bayernem a Liverpoolem. Pierwsze spotkanie zakończyło się
bezbramkowym remisem, więc sprawa awansu do najlepszego ósemki
rozgrywek jest otwarta. Dla Lewandowskiego będzie to kolejne starcie
z zespołem prowadzonym przez Kloppa, z którym pracował w swoim
pierwszym zagranicznym klubie w karierze - Borussii Dortmund.
Lewandowski nie ukrywa, że na początku jego relacje z
niemieckim szkoleniowcem nie były łatwe. Kapitan reprezentacji
Polski czuł się przemęczony treningami, a po dojściu do
świeżości i tak musiał czekać na swoją szansę, nie występując
na swojej pozycji.
- Nasza relacja
zmieniła się w jednym momencie, po jednej rozmowie. Takiej, jakiej
przez wiele lat mi brakowało, która była jak rozmowa ojca z synem.
Poszedłem do niego po wyjazdowym meczu z Olympique Marsylia w Lidze
Mistrzów, bo nie rozumiałem, czego właściwie ode mnie oczekuje.
Przegraliśmy, coś we mnie pękło. Wiedziałem, że jeśli nie
zareaguję, nic się nie zmieni. To był pierwszy moment, w którym
uświadomiłem sobie, że zmiana w postępowaniu może mi dać dużo
korzyści. Pogadałem z nim jak z ojcem, czego po śmierci taty nie
potrafiłem robić. Nie będę zdradzał szczegółów tej rozmowy,
po prostu wyjaśniliśmy sobie wiele spraw.
- W tamtym
momencie coś we mnie eksplodowało. Trzy dni później graliśmy z
Augsburgiem w Bundeslidze, strzeliłem trzy gole, miałem asystę.
Wszystko ruszyło. Ta sytuacja pokazała mi, jak ważne jest to, co
się dzieje w głowie, jaka siła bywa w rozmowie. Bo jeśli chodzi o
same umiejętności, to nigdy nie czułem się słabszy. Choć
mogłem, bo przecież nie było w moich czasach piłkarza, który
wyznaczał szlak, grał w czołowym klubie Europy, pokazywał, że
można zajść naprawdę daleko - przyznał Lewandowski (cała
rozmowa TUTAJ).
Polski napastnik w sumie rozegrał pod wodzą
Kloppa 186 spotkań. Strzelił w nich 102 gole i zaliczył 42 asysty.