Southampton blisko rekordu Premier League. Osiem bramek na St Mary's! [WIDEO]
2014-10-18 23:26:16; Aktualizacja: 10 lat temuPorażka w futbolu, prędzej czy później, jest nieunikniona - temu stwierdzeniu nie odważy się zaprzeczyć chyba nikt.
Dzisiejszą postawę piłkarzy Sunderlandu w meczu z Southampton zdecydowanie lepiej opisują jednak znacznie mocniejsze określenia jak "blamaż" czy "katastrofa" - bramkarz musiał wyciągać piłkę z własnej siatki aż ośmiokrotnie.
"Święci" odnotował tym samym najwyższe zwycięstwo w historii swoich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, które pozwoliło zespołowi zachować trzecią lokatę w ligowej stawce.
Będący w świetnej dyspozycji Graziano Pelle umieścił piłkę w siatce dwukrotnie, zaś Dušan Tadić, inny z imponujących letnich nabytków Koemana, strzelił jedną bramkę i asystował przy czterech kolejnych. Tym samym zespół odbił się po ostatniej porażce z Tottenhamem Hotspur, doznanej przed przerwą na mecze reprezentacyjne. "Święci" wygrali siedem ze swoich ośmiu spotkań we wszystkich rozgrywkach, podczas gdy Sunderland komplet punktów zgarnął zaledwie jednokrotnie.
Spotkania do udanych z pewnością nie zaliczy przede wszystkim argentyński obrońca Santiago Vergini, który z niewytłumaczalnego powodów w 12. minucie uderzył piłkę z woleja w kierunku golkipera swojej drużyny. Przed przerwą Sunderland stracił kolejne dwa gole - autorstwa Pelle i Corka.
W drugiej odsłonie było już tylko gorzej, najpierw na listę "niechlubnych strzelców samobójczych" do Verginiego dołączył Bridcutt. Następnie swoją drugą bramkę w meczu po świetnym podaniu Tadicia strzelił Pelle. Na dwanaście minut przed końcem spotkania na listę strzelców wpisał się sam serbski pomocnik, z zimną krwią wykorzystując błąd Mannone. Za sprawą Tadicia po jednym trafieniu zaliczyli również dwaj rezerwowi - Victor Wanyama i Sadio Mane.
Podopiecznym Koemana zabrakło jednego gola do wyrównania rekordu Premier League, ustanowionego przez Manchester United w 1995 roku zwycięstwem z Ipswich Town 9-0.
Gwiazdy "Świętych" po meczu:Popularne
Po meczu prowokacyjne zdjęcie z "pechowym" Santiago Verginim zrobił sobie jeden z kibiców "Świętych", czym podzielił się na Twitterze, dodając żartobliwie, że zawodnik uderzył go po zaprezentowanym geście.