Brazylia to obok Argentyny główny kandydat do wzniesienia Pucharu Świata 18 grudnia na Lusail Stadium. Przed podopiecznymi Tite jednak sporo pracy, która rozpocznie się już w najbliższy czwartek, a konkretniej 24 listopada.
Najbardziej utytułowana reprezentacja w historii piłki nożnej w pierwszym grupowym spotkaniu zmierzy się z Serbią, czyli prawdopodobnie najtrudniejszym rywalem w tej fazie. Następnami przeszkodami na drodze Neymara i spółki będą Szwajcaria i Kamerun.
Mecz z ekipą z Półwyspu Bałkańskiego, co oczywiste, budzi w sztabie Tite największe poruszenie. Brazylijczycy są murowanymi faworytami, lecz podchodzą do czwartkowej konfrontacji niezwykle poważnie.
Opiekun pięciokrotnych mistrzów świata docenia skład najbliższych rywali. Ten robi imponuje szczególnie swoim potencjałem ofensywnym. W zespole Dragana Stojkovicia znajdziemy Sergeja Milinkovicia-Savicia, Filipa Kosticia, Dusana Tadicia, Dušana Vlahovicia, Aleksandara Mitrovicia i nieco zakurzonego Lukę Jovicia. Trzeba przyznać, że nazwiska te robią wrażenie.
Z tego powodu Tite nie chce ryzykować niepotrzebnie się odsłaniając.
Jak podaje Marca, 61-latek postawi od pierwszych minut prawdopodobnie na Lucasa Paquetę, niepodlegającego rotacji Neymara, Richarlisona i Raphinhę. W tym przypadku pominięta zostanie gwiazda i najlepszy strzelec w tym sezonie Realu Madryt – Vinicius Junior.
22-latek dysponuje niezaprzeczalnymi atutami w ofensywie, aczkolwiek w grze z tyłu nie odnajduje się najlepiej, przynajmniej w porównaniu do Richarlisona.
Dodatkowo, były trener Corinthians prawdopodobnie nie postawi od pierwszych minut na innego zawodnika „Królewskich” - Rodrygo. Taką możliwość media zakładały jednak od dłuższego czasu.