Brazylia obawia się nieobliczalnej Serbii. Gwiazda Realu Madryt może nie być zadowolona
2022-11-22 09:27:02; Aktualizacja: 2 lata temuJuż w najbliższy czwartek Brazylia zapoczątkuje swój udział w Mistrzostwach Świata, mierząc się z Serbią. Selekcjoner „Canarinhos”, Tite, obawia się jej ofensywnych gwiazd, rozważając bardziej defensywne ustawienie, które nie uwzględnia od pierwszych minut występ Viniciusa Juniora.
Brazylia to obok Argentyny główny kandydat do wzniesienia Pucharu Świata 18 grudnia na Lusail Stadium. Przed podopiecznymi Tite jednak sporo pracy, która rozpocznie się już w najbliższy czwartek, a konkretniej 24 listopada.
Najbardziej utytułowana reprezentacja w historii piłki nożnej w pierwszym grupowym spotkaniu zmierzy się z Serbią, czyli prawdopodobnie najtrudniejszym rywalem w tej fazie. Następnami przeszkodami na drodze Neymara i spółki będą Szwajcaria i Kamerun.
Mecz z ekipą z Półwyspu Bałkańskiego, co oczywiste, budzi w sztabie Tite największe poruszenie. Brazylijczycy są murowanymi faworytami, lecz podchodzą do czwartkowej konfrontacji niezwykle poważnie.Popularne
Opiekun pięciokrotnych mistrzów świata docenia skład najbliższych rywali. Ten robi imponuje szczególnie swoim potencjałem ofensywnym. W zespole Dragana Stojkovicia znajdziemy Sergeja Milinkovicia-Savicia, Filipa Kosticia, Dusana Tadicia, Dušana Vlahovicia, Aleksandara Mitrovicia i nieco zakurzonego Lukę Jovicia. Trzeba przyznać, że nazwiska te robią wrażenie.
Z tego powodu Tite nie chce ryzykować niepotrzebnie się odsłaniając.
Jak podaje Marca, 61-latek postawi od pierwszych minut prawdopodobnie na Lucasa Paquetę, niepodlegającego rotacji Neymara, Richarlisona i Raphinhę. W tym przypadku pominięta zostanie gwiazda i najlepszy strzelec w tym sezonie Realu Madryt – Vinicius Junior.
22-latek dysponuje niezaprzeczalnymi atutami w ofensywie, aczkolwiek w grze z tyłu nie odnajduje się najlepiej, przynajmniej w porównaniu do Richarlisona.
Dodatkowo, były trener Corinthians prawdopodobnie nie postawi od pierwszych minut na innego zawodnika „Królewskich” - Rodrygo. Taką możliwość media zakładały jednak od dłuższego czasu.