Brazylijczycy z Zorii Ługańsk pozostawieni na pastwę losu. Są wściekli na prezydenta kraju
2022-03-01 23:27:58; Aktualizacja: 2 lata temu
Brazylijczycy z Zorii Ługańsk - Cristian Dal Bello, Guilherme Smith i Juninho Reis - skrytykowali prezydenta Jaira Bolsonaro za brak podjęcia jakichkolwiek kroków zmierzających do udzielenia im pomocy w bezpiecznym opuszczeniu Ukrainy.
Atak Rosji na Ukrainę nastąpiło niedługo przed wznowieniem rundy wiosennej w tamtejszych rozgrywkach. Z tego też powodu wielu zagranicznych piłkarzy zostało uwięzionych za naszą wschodnią granicą z bardzo ograniczoną możliwością opuszczenia owładniętego wojną kraju.
Wśród jednych z najbardziej poszkodowanych nacji znaleźli się Brazylijczycy. W mediach najwięcej mówiło i pisało się o tych występujących w Dynamie Kijów oraz Szachtarze Donieck, którym po wielu perturbacjach udało się w końcu opuścić Ukrainę.
Znacznie trudniejsze zadanie w tym aspekcie mieli ich rodacy reprezentujący barwy innych ekip takich jak na przykład Zoria Ługańsk, co pokazuje relacja udostępniona na Instagramie przez Cristian Dal Bello, któremu towarzyszyli Guilherme Smith i Juninho Reis z żoną oraz dzieckiem.Popularne
22-letni skrzydłowy poinformował w niej o szczęśliwym przedostaniu się do Polski na własną rękę i dzięki pomocy uciekających ukraińskich rodzin oraz brazylijskich wolontariuszy znajdujących się na granicy, ponieważ nie mogli liczyć na wsparcie ze strony własnego rządu.
- A my, prezydencie? Jesteśmy pięcioma Brazylijczykami z małymi dziećmi, staramy się za wszelką cenę uciec i nikt nam nie pomaga się wydostać, co z nami zrobisz? Dlaczego pomogłeś jednej grupie, a nam nie? - nawiązał ofensywny zawodnik do wsparcia udzielonego rodakom z Szachtara Donieck oraz Dynama Kijów.
- Dlaczego nikt z rządu nie pomógł nam się wydostać do tej pory? Jakie działania podejmą? Śmiertelnie się boimy i chcemy się stąd wydostać. Chcemy po prostu wyjechać do naszego kraju - kontynuował Dal Bello na jednym z wcześniej opublikowanych nagrań.
Teraz on i jego towarzysze są już jednak bezpieczni po tym, jak pociągiem udali się do Lwowa i następnie stamtąd - kolejnym do granicy z Polską, gdzie po krótkim pobycie w prowizorycznym obozie zostali wpuszczeni na teren naszego kraju.
- Ten 1 marca zapisze się w naszym życiu. Dzięki Bogu udało nam się wyjechać do Polski i wszyscy mamy się dobrze po przekroczeniu granicy - stwierdził 22-latek.