Co stanie się z piłką nożną za 1000 lat? Football Manager odpowiada!
2015-08-05 21:28:09; Aktualizacja: 9 lat temuNigdy nie wiadomo, co może przydarzyć się jutro, pojutrze, za kilka dni. Możemy tylko wyobrażać sobie, jak będzie wyglądał świat za sto lub dwieście lat. A w jakiej kondycji wówczas będzie piłka nożna?
Świat w przyszłości najczęściej bywa przedstawiany w ciemnych kolorach - wizja ta okraszona jest postępem technologicznym, w którym dominują maszyny i roboty, zdolne kontrolować ludzi albo też ukazywana jest globalna katastrofa i przez pryzmat ludzkiej walki z przeciwnościami losu dowiadujemy się, że wszystkim, co może ocalić naszą rasę, jest człowieczeństwo. Typowo hollywoodzkie scenariusze. Tym niemniej zapewne wielu z nas niejednokrotnie zastanawiało się, jak zmieni się świat, życie i środowisko, powiedzmy za kilkaset lat.
Dwa lata temu swoją premierę miał film o niewdzięcznym tytule „1000 lat po Ziemi” z Willem Smithem i jego synem Jadenem w roli głównej. Reżyser Manoj Nelliyattu Shyamalan założył, że świat, jakim go znamy, ulegnie zagładzie przez wyżej wspomnianą katastrofę. Tej wizji oczywiście nikt zabronić mu nie może - mi natomiast w oczy od razu rzuciła się niemalże poddańcza relacja łącząca głównych bohaterów - ojca i syna.
Młodszy z nich cały czas usługiwał starszemu, a na każdą prośbę z jego ust można było usłyszeć: „Tak jest, sir!”. Człowiek człowiekowi wilkiem? Nawet w rodzinie? Nie zdradzając szczegółów fabuły, para oczywiście zażegna kryzys i udowodni, że ludzie w najtrudniejszych chwilach potrafią połączyć siły i znaleźć wspólną drogę do celu.Popularne
Po co ten cały wywód na temat przeciętnej postapokaliptycznej produkcji filmowej? A no po to, żeby ukazać, iż okoliczności mogą się zmieniać, jeden dzień może być lepszy, kolejny gorszy, ale sedno sprawy może pozostać takie samo. Innymi słowy: czarne jest czarne, białe jest białe.
Skoro świat za tysiąc lat zostanie zrównany z ziemią (o, pardon, Ziemi nie będzie), to jak będzie wyglądała nasza ukochana dyscyplina sportowa? Ta, która łączy miliony przed telewizorami i tysiące na stadionach, która przynosi wielomilionowe zyski i która tak emocjonuje od pierwszej do ostatniej minuty meczu?
Okazuje się, że jest możliwość, by się o tym przekonać. Wczoraj opublikowaliśmy tekst traktujący o wykorzystywaniu statystyk piłkarskich z Football Managera przez dziennikarzy „Sky Sports News” do oceniania przydatności do drużyny poszczególnych zawodników w kontekście transferów.
Tym razem jeden z użytkowników tego sławnego symulatora o nazwie „Lorf_Yimzo” postanowił prowadzić różne drużyny… aż tysiąc lat do przodu! W rzeczywistości zajęło mu to bagatela 58 dni (prawie dwa miesiące!), a swoimi dokonaniami podzielił się na forum „Reddit”. Prawdopodobnie jest pierwszym człowiekiem na świecie, który może z dumą stwierdzić, że poczuł na własnej skórze, jak może wyglądać rok 3015.
- Pierwsze sto lat było w porządku. Minęły tak szybko, jak zazwyczaj mijają kolejne lata w grze. Od szesnastu do dwudziestu lat mijało mi w osiem godzin. Później gra trochę zwolniła, w osiem godzin pokonywałem od ośmiu do dziesięciu lat. Bałem się, że wraz z kolejnymi latami będzie jeszcze gorzej. Okazało się, że praktycznie w ogóle nie zwolniła i szybkim krokiem dobiłem do roku 3015 - powiedział „Lorf_Yimzo” w rozmowie ze „Squawka”.
Ku jego zaskoczeniu, i zapewne naszemu również, hierarchia w angielskiej piłce do tego roku trochę się zmieniła. Okazuje się, że nie ważne, jak dobre transfery przeprowadzi Louis van Gaal, nie ważne ile młodych talentów do Arsenalu sprowadzi jeszcze Arséne Wenger, czołówka Premier League w grze buszującego w przyszłości użytkownika Football Managera wyglądała zupełnie inaczej. W roku 3015 mistrzem Anglii zostało… Hull City. Za najlepsze zespoły uchodzą natomiast Burnley i Sheffield United. „Wizards” mogli pochwalić się 168 tytułami mistrzowskimi w kraju. Gra piłkarzy Burnley przyciągała zaś na stadiony największe rzesze kibiców, z najwyższą średnią frekwencją w sezonie 2875-76, która wyniosła 99736 widzów.
Bardzo ciekawe wnioski można wyciągnąć z działania angielskich klubów na rynku transferowym – w wirtualnej rzeczywistości „Lorfa_Yimzo” rekord sumy zapłaconej za piłkarza ustanowiono już w 2044 roku - Coventry City zapłaciło Bordeaux 81 milionów funtów (127 milionów dolarów) za Jérémy’ego Lannoya. Dziwne, że przez kolejne stulecia w żaden sposób nie pobito tej kwoty.
Tysiąc lat naprzód pokazało również, że niektóre rekordy wydają się nie do pobicia. Nikt nie zdołał przebić rezultatu Aston Villi z sezonu 1930-31, kiedy to drużyna zdobyła 128 ligowych goli w czasie jednej kampanii. Nikt nie znalazł również lekarstwa na nieśmiertelność, które można by wykorzystać na piłkarskim boisku - najstarszym zawodnikiem występującym w Premier League w dalszym ciągu był John Burridge (maj 1995 roku, mecz Manchester City-QPR, 43 lata 162 dni).
Kolejną arcyciekawą statystyką są wyczyny dwóch najlepszych piłkarzy naszego globu - Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Żaden z rekordów strzeleckich pobitych przez nich w Lidze Mistrzów nie został poprawiony w trakcie tysiącletniej historii piłki nożnej.
Czy mamy aktualnie do czynienia z dwoma najlepszymi strzelcami w historii świata? Możemy się tylko zastanawiać. Real Madryt natomiast był drużyną z największą liczbą triumfów w Pucharze Europy – z jednej decimy zrobiło się prawie dziesięć kolejnych, a liczników zwycięstw stanął na 108 zdobytych laurach.
We wrześniu 2979 roku kibice byli świadkami niezwykłego wydarzenia - spotkanie w fazie grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy Salzburgiem a Crveną Zvezdą Belgrad obejrzało z trybun 523,945 tysięcy widzów.
Holandia zdobyła swoje długo wyczekiwane mistrzostwo świata. Liderem w tym rankingu stała się… Anglia z 41 zwycięstwami na mundialach. To jest dopiero dominacja!
- Zawiodłem się jedynie na poziomie rozgrywek – siła poszczególnych lig nie zmieniła się ani trochę. Chciałbym zobaczyć większe zróżnicowanie w tej kwestii. Jeśli natomiast spojrzymy na finanse, na osiemnastym miejscu na świecie znalazła się ekipa HIFK z Finlandii. Chwileczkę, z Finlandii?! To absurd, że drużyna z tak słabej piłkarsko nacji (przepraszam Finów) mogłaby być warta miliardy - powiedział „Lorf_Yimzo”.
Tak więc świat może się zmieniać - na lepsze lub na gorsze, pewne kwestie i rzeczy pozostają jednak takie same. Oczywiście, nie można polemizować z tym, że stadiony w przyszłości będą dużo większe, ale pół miliona widzów na jednym spotkaniu to już chyba lekka przesada. Areny sportowe musiałyby wówczas osiągać rozmiary sporych osiedli lub mniejszych miast. Tym niemniej nie jest to złowieszcza wizja piłkarskiego świata. Świata, który tak bardzo uwielbiają miliony w każdym zakątku naszej planety.